Biała
szata Hokage lśniła nowością. Nie było na niej ani jednego zagięcia czy pyłku.
Wyglądała, jakby dopiero wyszła spod rąk krawca. I po prawdzie tak właśnie
było. Nowiutka szata wisząca na manekinie była śnieżnobiała, od spodu podbita
błękitnym materiałem. Kapelusz umieszczony na szczycie manekina aż prosił się o
to, by go stamtąd wziąć i nałożyć na głowę.
Jednak
Naruto trwał w bezruchu i po prostu patrzył na to, o czym marzył od lat, a co
właśnie teraz, właśnie tutaj było na wyciągnięcie ręki. Chyba miał tremę.
Zabawne, że ze wszystkich ludzi na świecie, właśnie on, Naruto Uzumaki,
najbardziej rozwrzeszczany shinobi miał tremę. Jego znajomi chyba umarli by ze
śmiechu.
Naruto
wyprostował się na fotelu i przeczesał dłonią włosy niecierpliwym ruchem. Od lat
czekał na ten moment. Właśnie tego pragnął, właśnie tutaj chciał się znaleźć
będąc jeszcze dzieckiem. Waha się? Niee… To nie to. Dobrze wiedział, że tego
pragnie całym sercem. A jednak to dziwne ssanie w żołądku było niepokojące.
Dlatego od dobrych kilkunastu minut po prostu siedział w fotelu i gapił się na
przygotowane dla niego szaty jakby bojąc się naruszyć ich świętość i powagę. Po
raz pierwszy w życiu ogarnęła go dziwna nieśmiałość. Jeżeli kiedykolwiek miał
do czegoś szacunek i respekt, to do wszystkiego, co się wiąże ze stanowiskiem
Hokage. Jakże więc by mógł zbezcześcić to, co widział? Czy na pewno, na sto
procent jest godzien tego stanowiska? Czy naprawdę, z czystym sercem na to
zasłużył? To, że on tego pragnął to jedno, to czy jest naprawdę, obiektywnie,
godny, to już inna sprawa…
O
ludzie… A jakby tak na szybko, przez okno…? Zabiliby go. Tak. Na pewno by go
poszatkowali. Ale może jednak…
Nieświadomy
tego, że podnosi się z fotela, zatrzymał się czujnie, wbijając wzrok w drzwi,
które właśnie się uchylały.
-
…pospieszcie się z tym! Ma być gotowe zanim wszystko się zacznie!
Spojrzenie
Naruto gorączkowo spoglądało to na stojącą w drzwiach tyłem do niego Sakurę, to
w stronę okna.
Ostatnia
szansa, Uzumaki, decyduj się, potem już nie będzie odwrotu…
-
Gdzie… A tu jesteś. – Sakura zatrzymała się, patrząc na siedzącego w fotelu
przyjaciela.
Naruto
próbował się uśmiechnąć, ale nie był pewien czy coś z tego wyszło.
-
Znowu wszystkimi dyrygujesz? – spytał, siląc się na rozbawiony ton, który o
dziwo, szedł mu lepiej, niż się spodziewał. I nerwy jakby tak go trochę
opuszczały?
-
Ktoś musi – uśmiechnęła się, wspierając dłoń na biodrze. – A ty jeszcze nie
gotowy? Przecież uroczystość zaraz się zacznie!
Naruto
otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale słowa uwięzły mu w gardle. No bo jak
miał wytłumaczyć to wszystko, co czuł i jak wielką świętością dla niego był ten
strój i to stanowisko? Na to nie było słów.
Potrząsnął
głową i uśmiechnął się.
-
Zamyśliłem się. – Zwichrzył nerwowym gestem włosy.
Sakura
z rozbawieniem wywróciła oczami, ale spojrzenie, jakim po chwili go obdarzyła,
jasno mówiło, że przynajmniej po części rozumie to, czego Naruto nie potrafi
wyrazić.
-
Wstawaj, pomogę ci – zarządziła podchodząc do manekinu i zdejmując z niego
kapelusz.
Naruto
wciągnął dłoń w niemym proteście, lecz zaraz skarcił sam siebie za idiotyczne
zachowanie.
-
No, pospiesz się, nie mamy dużo czasu – ponagliła go, trzymając przyszykowaną
szatę w dłoni.
Czując,
że nogi się pod nim uginają, stanął przed przyjaciółką i w milczeniu pozwolił,
by zarzuciła na niego białą szatę Hokage. Sam nie wiedział, co czuje. Czy nogi
drżą mu z ekscytacji i radości, czy może panicznego strachu i przerażenia. Szata
pasowała idealnie. Ale nie mogło być inaczej, była przygotowana właśnie dla
niego.
- Zdenerwowany?
– spytała Sakura, wygładzając materiał na ramionach i czując napięcie pleców
przyjaciela.
Naruto
wykonał coś pomiędzy skinięciem głową a wzruszeniem ramion.
Stanęła
przed nim i uśmiechnęła się na widok wielkiego, niemal obłąkańczego uśmiechu malującego
się na ustach Naruto. Parsknęła śmiechem, zapinając złotą klamerkę z przodu
szaty.
Pochylił głowę, by założyła mu
kapelusz. Gdy się wyprostował, Sakura z trudem hamowała wzruszenie. Wygładziła
zmarszczki z przodu szaty.
-
Nie zrób nic głupiego, dobrze?
-
Ja? Coś głupiego? – udał święte oburzenie. – Nigdy!
Zachichotał
ubawiony, po czym westchnął głęboko, przymykając oczy i uśmiechając się
szeroko. Tak, jest na swoim miejscu. Tak powinno być.
Ujął
w dłonie twarz przyjaciółki i przycisnął usta do jej czoła.
-
Dzięki, Sakurka – powiedział cicho.
Sakura
przywarła do niego w mocnym uścisku. Ten cholerny Naruto…
Głośne
chrząknięcie sprawiło, że odsunęli się od siebie.
-
Możesz przestać ją obmacywać?
Ciężkie
spojrzenie Uchihy było wbite w Uzumakiego. Twarz Sasuke opierającego się o
framugę była nieprzenikniona, lecz nawet on, gdzieś w głębi, czuł coś bardzo
dziwnego, coś podobnego do dumy, widząc tego cholernego młotka w tych jego
wymarzonych szmatach Kage.
-
Zamierzamy razem z Sakurką uciec po uroczystościach i wziąć ślub. – Naruto
wyszczerzył się, przyciągając Sakurę do swojego boku.
Mięsień
na policzku Sasuke zadrgał, po czym jego oblicze stało się na powrót niczym
kamień.
-
Spróbuj – zaczął leniwie Uchiha – a to… - położył dłoń na rękojeści miecza –
sprawi, że będziesz wyglądał jak jednorożec.
-
Możesz uciec z nami. - Naruto zachichotał ubawiony, poruszając brwiami.
Twarz
Sasuke wykrzywił niesmak.
-
Obiecywałem chronić Hokage, a nie brać z nim ślub – wycedził.
-
Spokój! – Sakura uniosła dłonie. – Żadnych kłótni i bójek, wychodzimy, wszystko
zaraz się zacznie, więc pora się ruszyć. – Wspięła się na palce i pocałowała
Naruto w policzek. – Powodzenia, Uzumaki. – Wychodząc musnęła ramię Sasuke.
Uchiha
i Naruto zmierzyli się spojrzeniami.
Sasuke
wyprostował się i sięgnął na tył głowy, zastawiając twarz maską ANBU. Gładkim
ruchem wyjął miecz i złożył go na wyciągniętych dłoniach, przyklękając.
Naruto
poczuł jak palące zażenowanie kotłuje mu się w piersi.
-
Sasuke, no weź przestań, haha… - zaśmiał się nerwowo.
- Na
mój honor shinobi, na honor mego klanu i na ten miecz przysięgam chronić życie
siódmego Hokage za cenę własnej krwi i własnego życia.
Przez
chwilę panowała jakaś taka uroczysta, pełna napięcia i zrozumienia zarazem
cisza.
-
Sasuke, draniu… Dzięki – mruknął zduszonym głosem.
Uchiha
gładko wstał i schował miecz, po czym otworzył drzwi na oścież. Naruto wziął
głęboki wdech i ruszył pierwszy do wyjścia.
-
Jakby mnie zatkało, to weź mnie szturchnij, draniu – mruknął do Uchihy kątem
ust.
-
Masz to jak w banku.
Naruto
zaklął w myślach, słysząc czającą się złośliwość w głosie przyjaciela.
Przystanął przy wyjściu na balkon.
No,
Uzumaki, twój czas nadszedł.
Czując
milczącą obecność Uchihy za plecami, wyprostował się i wyszedł na zewnątrz, a
zebrany tam tłum powitał do oklaskami i okrzykami radości.
~~***~~
Słońce
zachodziło i rzucało pomarańczowo-czerwoną łunę na wioskę. Naruto przymknął
oczy, pozwalając, by łagodny wiatr owiewał mu twarz i wsłuchiwał się w
szeleszczący ruch liści.
Patrzenie
na wioskę z góry, tak, by móc ją całą objąć spojrzeniem, było czymś, co
uwielbiał. A patrzenie na nią z własnej, kamiennej głowy było czymś, co po
prostu zabierało mu wszelkie słowa i więziło je w gardle.
Jego
największe marzenie właśnie się spełniło i czuł taką radość, jakiej jeszcze
nigdy nie czuł. A jeżeli mógł mieć jeszcze jedno, ciche marzenie, to pragnął,
by tak jak teraz było już zawsze. Wielka Wojna Shinobi się zakończyła i chciał,
by już więcej żadne pokolenie nie doświadczyło wojny. Pragnął zapisać się w
ludzkiej pamięci, jako ktoś, kto nie tylko mówi o pokoju, ale robi wszystko, by
go zachować, nie poświęcając przy tym ludzkiego życia. Pragnął, by kolejne
pokolenia nie nosiły w sobie bólu wojny, strachu i cierpienia. Może to marzenia
dziecka, tak powiedzieliby mu wszyscy sceptycy świata, ale on zamierzał dbać,
nie walczyć, ale właśnie dbać, by zachować pokój.
Odchylił
się w tył, wspierając na dłoniach i zastanawiając się czy za sto, albo i więcej
lat ktoś stanie w tym samym miejscu, w którym on teraz siedzi, czy będzie ktoś,
kto będzie spoglądał na wioskę tak jak on i podziwiał jej piękno, będzie czuł
się jej częścią i opiekunem. Czy będzie ktoś, kto tak jak on będzie pragnął
pokoju i będzie ochraniał wszystkie żyjące istoty. Czy ktoś go zapamięta… Nie,
to głupie. Nie zostawał Hokage po to, by ktoś go zapamiętywał. Jeżeli już,
niech zapamiętają jedno, że pokój nie jest dany na zawsze, a o pokój zawsze
trzeba dbać, trzeba go pielęgnować, a gdy będzie taka potrzeba, walczyć o niego
z całych sił i nigdy się nie poddawać.
Złapał
mały, lecący liść i obracał go w palcach z uśmiechem na ustach.
Dla
dobra tych słabszych, dla dobra dzieci i przyszłych pokoleń. Zawsze trzeba
pozostawić po sobie to, co najlepsze.
__________
H.:
Wiem, że wiele osób czeka na coś z Kuroko, ale nie wiem, kiedy coś się pojawi.
Póki co przeżywam ponownie fazę na „Naruto”. Moje siedem lat życia dobiegło
właśnie końca i muszę to teraz odchorować ;-; Tekst powyżej nie powstał teraz,
a dokładnie we wrześniu zeszłego roku (Hibari taki wróż XP) i tak właściwie
jest prologiem do opowiadania, które będzie się działo dłuuuugo po erze Naruto
i będzie bardziej w hm, steampunkowych klimatach, niemniej cały czas z rdzeniem
„Naruto” w tle. Póki co daję jako one-shot, aż się namyślę, co z tą koncepcją
począć. Aaach, poważnie, co ja teraz pocznę bez „Naruto” wypełniającego moje
życie, to ja nie wiem. *idzie chliptać w kąt i już nie gada pierdół*
Łaaaaa! *_* Zamiast czytać opowiadanie, gapię się na epickiego Naruto w tle. <3 Taki przystojniak. ;_; A Kisiel zrobił z niego takiego dresa. XDDD
OdpowiedzUsuńJestem pierwsza! xD Naznaczam teren i idę czytać. xD
Śmiałam się jak powalona! xDD Jak ja dawno nie czytałam nic z fandomu Naruto. Aż mi łezka się w oku zakręciła. ;_; Pamiętam jeszcze stare, dobre SasuSaku, łooo. ;_; I nagle mnie wzięł na tyle wspomnień. Aż sobie chyba zaraz w google poszperam, czy może jakiś blog się jeszcze z tamtych czasów zachował.
UsuńWracając do opowiadania - waaah! ;_; Sakura wyszła Ci świetnie. Taka zadziorna, martwiąca się, uśmiechnięta, w niczym nie przesadzona. I ten nasz Uzumaki, który już nie jest dzieciakiem, co? Łaaa! Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak będę tęsknić za tym głupkiem, który malował twarze Hokage! A teraz już taki piękny, dorosły, dumny, ale nadal ma ten błysk w oku i głupi uśmiech, co? ;_; ;_; *snif-snif*. No, i Sasuke. Sasuke też idealny. Trochę gbura, drania, ale jednak przyjaciel. Podobało mi się to, naprawdę. I dzięki temu opowiadaniu zrozumiałam, czemu przestałam lubić SasuNaru. Po prostu zaczęło mi brakować w nich samej przyjaźni. Takiej męskiej przyjaźni. A tutaj ją odnalazłam i śmiałam się ze szczęścia, no. Bo miałam dość słodkiego-uke Naruto etc. etc. A tutaj obaj byli tacy dla siebie... trochę podli, trochę o siebie zazdrośni, trochę wkurzający siebie nawzajem, ale zawsze jeden za drugim w ogień skoczy. No, naprawdę. ;_; Cudo. I tak końcówka. <3
Mniam! Dziękuję, to był naprawdę dobry posiłek!
Jeeeej dziękuję <33 I smacznego! XDD
UsuńJa kocham SasuNaru, ale mimo wszystko ta ich przyjaźń jest mi najbliższa i najukochańsza! Tak jak piszesz taka męska, podła, wkurzająca, pełna rywalizacji, ale znają się na wylot, wskoczą za siebie w ogień, rozumieją się bez słów i po prostu... po prostu to jest to, co w nich kocham jako przyjaciół ;__; że dadzą sobie po mordzie, bo wiedzą, że ten drugi właśnie tego potrzebuje, bo wyczuwają swoje problemy i wszystkie te niewerbalne komunikaty i jeeeej noooo bo się zaraz rozkleję XDDD ;--; Sas kwaszony ogórek którego bez słów rozumie tylko Uzumaki i tylko on umie się z nim obchodzić i rozwrzeszczany Naruto którego tylko Sasuke potrafi słuchać należycie i wyłapie wszystko z jego paplaniny <333
Cześć Kaka :D nie wiedziałam, że jeszcze tu piszesz ;)
OdpowiedzUsuńCały czas i niezmiennie XD
UsuńZnam ból, tylko że u mnie to jakieś 11 lat bycia shinobi! Mój Nauciaczek... TT.TT
OdpowiedzUsuńAle prolog spoko, może zapowiadać coś rajnego, zwłaszcza że nie pozbyłaś się Uchihy.
Łączmy aię bólu po zakończeniu mangi i jednoczesnej radości. Naruto najzajebistszym Hokage w dziejach!
Pozdrowienia i weny!