Małomównego
też można skłonić do mówienia.
Do
każdego można dopasować jakiś kluczyk.
~~*~~
Team 7.
Tenten była wojownikiem. Kochała
zimny dotyk stali, wypolerowane ostrza, kochała każdy rodzaj broni. Od małych
igieł senbon, po wielkie maczety i gigantyczne shurikeny. Była w tym mistrzem i
nikt nie mógł się z nią równać. Potrafiła naprawić każdy rodzaj broni,
potrafiła naostrzyć stal tak, że przecinała pojedynczy włos. Mimo że Tenten
prócz bycia wojownikiem była też kobietą, to jakoś ten fakt schodził nieco na
dalszy plan. Już dawno się nauczyła, że jej włosy nigdy nie będą się układać
tak idealnie jak Ino, ani jej ciemne oczy nigdy nie będą tak przyciągające jak
Sakury, a już na pewno żaden ciuch nie będzie na niej leżeć tak jak na Hinacie.
Nie wspominając już nawet o gracji księżniczki Temari.
Nie. Tenten stanowczo się do tego nie
nadawała. Długie włosy zawsze ciasno spinała, aby nigdy nie przeszkadzały jej w
trakcie walki, choć równie dobrze mogłaby je obciąć całkiem krótko. Jednak
zostało w niej chyba nieco z kobiecej próżności, gdyż nie była w stanie się na
to zdecydować. Włosy musiały zostać i już. Lecz już dawno porzuciła wszystkie
strojne kimona na rzecz tych prostych i jak najwygodniejszych. Tenten była po
prostu wojownikiem z krwi i kości i nie dla niej były te wszystkie kobiece
fanaberie. Nie miała na nie ani czasu, ani predyspozycji do nich. Nie mogła być
wiotką i delikatną kobietką, gdyż jej ciało było gibkie, silne i umięśnione tam
gdzie powinno, ale zbyt, by być
kruchą damą w opresji. Zresztą ona nigdy
nie była damą w opresji. W opresji był raczej ten, kto był na tyle głupi, by ją
zaatakować. Tenten nie bez potrzeby kochała każdy rodzaj stali. Potrafiła zabić
nie tylko mieczem, ale zwykłą szpilką. I to bardzo boleśnie.
Bycie „mało kobiecą” miało jednak swoje
plusy, bo to ona ze wszystkich kobiet ninja była traktowana przez męską
populację najpoważniej. Jak wojownik. Jak partner. A to ją bardzo cieszyło. Nie
zniosłaby, gdyby ktoś lekceważył jej zdolności tylko dlatego, że nie sika na
stojąco. Tenten była bardzo usatysfakcjonowana tym, że traktują jej umiejętności
poważnie i że doceniają je. Może nie była kobieca i może lepiej dogadywała się
z mężczyznami, jednak każdy czuje się lepiej, gdy inni szanują jego
umiejętności.
A skoro już mowa o dogadywaniu się…
Tenten była wojownikiem, z typowo wojowniczym prostym sposobem myślenia. Nie
była jakimś świetnym doradcą i dlatego nigdy, przenigdy by nie pomyślała, że
skończy tak, jak skończyła. Albo inaczej - nie myślała, że wszyscy jej
przyjaciele wybiorą właśnie JĄ na swojego psychoterapeutę. A tak się właśnie
stało. Na początku cholernie ją to denerwowało, zwłaszcza, gdy zabierano jej
cenny czas na trening, jednak była osobą, która… która po prostu nie potrafiła
odmówić, gdy ktoś pojawiał się na progu jej domu i wyglądał, jakby dźwigał coś
strasznie ciężkiego na swoich ramionach.
Tenten wzdrygnęła się i otrząsnęła z
zamyślenia. Zerknęła przez ramię, patrząc na swojego gościa, który siedział po
turecku i miał minę co najmniej seryjnego zabójcy. Przeniosła z powrotem wzrok
na szafkę. Jej ręka zawahała się w powietrzu. Oczywiście, że najlepsza byłaby
melisa. Uspokoiłby się, tyle, że on nienawidzi, jak ktoś podsuwa mu
uspokajające ziółka i to denerwuje go jeszcze bardziej, po czym zwiewa z
przeciągu kilku sekund. Tenten znała swojego gościa nie od dziś i doskonale
wiedziała, że podanie mu ziół będzie dla niego jednoznacznym sygnałem
„nie-obchodzi-mnie-z-czym-przyszedłeś”.
Jagodowa,
zdecydowała. To jego ulubiona. Jak ma coś powiedzieć i przestać miotać
zabójczymi spojrzeniami, to tylko przy czymś, co dodatkowo nie spieprzy mu
nastroju. Chociaż Tenten zastanawiała się, czy da się jeszcze bardziej…
Postawiła parujący napój na niewielkim
stoliczku, upijając łyk własnej. Sobie zrobiła zieloną z cytryną.
Siedzący na podłodze Sasuke posłał jej
spojrzenie przyczajonego kota, ciemnego, niebezpiecznego i mocno wkurzonego.
Tenten jednak nie bała się tych spojrzeń i z gracją je ignorowała. Podeszła do
szafki i wyciągnęła czystą, lnianą szmatę, po czym rozwinęła jeden ze zwoi
leżących na komodzie, a stal z grzechotem posypała się na podłogę.
Powinno
starczyć, oceniła pokaźny stosik broni.
Wzięła do ręki jeden miecz, którego
klinga była pełna ostrych jak brzytwa ząbków, i zważyła go w dłoni. Rzuciła
przelotne spojrzenie na Uchihę, który w milczeniu pił herbatę, jednak Tenten
wyraźnie widział napięcie jego pleców i drgające mięśnia policzków.
Westchnęła w duchu, przysiadając na
podłodze. Zatem zaczynamy.
Nie musiała długo czekać, gdy tylko
szmata dotknęła ostrza, kubek ze zbyt mocnym stukotem został odstawiony na
stolik. Tenten słyszała jak Sasuke burczy pod nosem przekleństwa, jednak dała
sobie jeszcze dziesięć sekund, po czym mruknęła:
- Co mówisz? Nie usłyszałam.
- Że nasz Hokage to bezmózga pluskwa –
wywarczał nienawistnie Uchiha.
Tenten pokiwała głową.
- Kto tego kretyna zrobił Kage? Powinno
się go wylać na zbity ryj, zasrańca!
Tenten słuchała ze spokojem wszystkich
inwektyw generowanych przez Sasuke, a musiała przyznać, że co jak co, ale miał
do nich talent. Ze wszystkich odwiedzających ją osób, Sasuke miał najbardziej
barwny repertuar. No, może czasem Sakura mu dorównywała, gdy była na skraju
załamania nerwowego od nadmiaru dyżurów i niekompetencji swoich przyjaciół.
- Jak go zabijesz, to cię wsadzą –
stwierdziła lekko Tenten na jedną z gróźb Uchihy. Uniosła miecz i przyjrzała
się lśniącej stali, po czym odłożyła go na bok i sięgnęła po następny.
- To niech wsadzą! Przynajmniej uwolnię
świat od tego patałacha! Ta żabia miernota kompletnie nie myśli! A do tego
nikogo nie słucha! Któregoś pięknego dnia wsadzę mu ten jego zasrany kapelusz w
dupę. Zamiast poważnie myśleć, jakieś gierki prowadzi! I jeszcze nikogo nie
raczy wtajemniczyć. Straciliśmy jeden oddział ninja, mój oddział ninja, do
jasnej cholery, mój własny osobisty, kurwa jego mać, a ten każe wysłać
następny!
Tenten pokiwała ze zrozumieniem głową,
sięgając po kolejny miecz. Piękne ostrze, zakrzywione jak błyskawica. Dostała
je w jednej ze świątyń, w której kiedyś była na misji. Mogłaby częściej
dostawać takie podarunki.
- A do tego one wszędzie za mną łażą!
Wszędzie! Ja pierdole, nawet człowiekowi nie pozwolą skorzystać z toalety, żeby
się nie zastanawiał, czy któraś mu nie wyskoczy z kibla!
Ach,
no i wreszcie.
Tenten czekała, aż Uchiha przejdzie do
sedna swojej wściekłości. Z Sasuke był taki problem, że nienawidził, gdy ktoś
się wtrącał w jego prywatne sprawy. Im bardziej ktoś naciskał, tym bardziej on
się wycofywał i robił się agresywny. Jak z przypartym do muru psem – ty
wyciągasz do niego w pokojowym geście dłoń, a on się po prostu na nią rzuca,
żeby rozszarpać. Z Sasuke było dokładnie tak samo. Ty pytasz, on milczy, ty
naciskasz, on warczy, ty drążysz temat, a on się wkurwia, posyła taką wiązankę,
że w pięty człowiekowi idzie i znika. Oto Sasuke Uchiha w pigułce.
Pracując kilka razy z Uchihą, Tenten
nienajgorszej poznała jego sposób myślenia i dość szybko potrafiła się
dostosować. Wiedziała więc, że Uchiha zacznie mówić, tylko że sam. Bez
wypytywania. Wiedziała, że jemu wydaje się, że najwięcej wkurzają go jakieś
aktualne sytuacje, a to nie była do końca prawda. Ale tę prawdę Sasuke
ignorował tak… tak umiejętnie i zmyślnie, że za każdym razem była pełna podziwu
dla jego umiejętności wypierania niewygodnych tematów. Na tym polu był
mistrzem. Wiedziała też, że zanim Sasuke przejdzie do jakichkolwiek wyjaśnień,
musi wyrzucić z siebie agresję, dlatego zwykle zaczynał od jakiś bardzo
twórczych przekleństw, które chyba Tenten powinna zacząć sobie zapisywać, bo
sama w życiu nie wpadłaby na tak pełne inwencji twórczej inwektywy. A niektóre
były naprawdę warte wykorzystania.
Wiedziała też, że Sasuke potrzebuje
mówić, a nie słuchać. Mogło wydawać się to dość dziwne, że ten milczek Uchiha
pragnie mówić, ale tak właśnie było, Sasuke potrzebował gdzieś i do kogoś
komunikować, bo nie potrafił tego robić na co dzień z innymi ludźmi, którzy nie
byli Naruto Uzumakim rozumiejącym go nawet bez słów. Dlatego Tenten słuchała i
odzywała się tylko do czasu do czasu, bo Sasuke w końcu i tak sam powie
wszystko, co ma do powiedzenia. Wiedziała też, że Sasuke wcale tu nie chce być.
Że nieziemsko irytuje go fakt, że przychodzi do niej i mówi. Bo wojownicy, a
już zwłaszcza Uchiha, nie potrzebują takich rzeczy, nie potrzebują innych i
sami sobie potrafią ze wszystkim radzić.
Tenten jednak nigdy nie wypytywała o
nic, nie żądała żadnych wyjaśnień, dzięki czemu Sasuke gładko przełykał swoją
obecność u niej.
- Dlaczego one, do licha, się nie
odczepią?
- Nie mam pojęcia – mruknęła, oceniając
pozostały stosik. Nie za wiele już jej tego zostało, musi trochę zwolnić
- Jesteś, jasna cholera, babą, kto inny
ma wiedzieć, jak nie ty? – pieklił się Uchiha.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? – Uniosła
brew, zerkając na niego.
Sasuke przez chwilę wyglądał, jakby
naprawdę poważnie się zastanawiał, a co więcej, wietrzył jakiś podstęp. Zmrużył
powieki, patrząc na nią nieruchomo.
- Chcę – wyrzucił w końcu z siebie.
Tenten położyła spokojnie składany
shuriken koło siebie i popatrzyła na niego z lekkim politowaniem.
- Ożeń się w końcu, Uchiha, to wszystkie
dadzą ci spokój – poradziła, unosząc sugestywnie brew.
Tenten zdążyła jeszcze zobaczyć drgający
policzek Sasuke i jego lodowatą wściekłość na… cholera wie co. A sekundę potem
już go nie było. Niech wszyscy patrzą uważnie, oto Sasuke Uchiha postawiony
twarzą twarz z oczywistą prawdą!
Tenten zachichotała pod nosem. To w
sumie słodkie, stwierdziła w myślach, że ktoś taki jak Uchiha na samą wzmiankę
o ślubie, wykonuje taktyczny manewr odwrotu. Wiedziała, że teraz Sasuke przez
kilka dni będzie ją ignorował, ale bynajmniej nie tak, jak powietrze, o nie,
Uchiha NIGDY nie ignorują tak bezboleśnie. Uchiha ignorują tak, byś każdą
komórką ciała poczuł, jak bardzo zawiniłeś w stosunku do nich.
~~*~~
Nie zawsze jednak niespodziewane
odwiedziny wymagały od Tenten takich umiejętności „obchodzenia się”, jak w
przypadku Sasuke. Czasem były bardzo zabawne i wprowadzały do jej surowego domu
bardzo dużo ciepła i jakiejś takiej atmosfery z rangi tych rodzinnych.
Gdy odwiedzał ją Naruto, wszystko
zdawało się pokrywać słonecznym blaskiem i każda szarość i biel zmieniała się
nagle w przytulną jasność. Uzumaki, gdy przychodził, zawsze robił to przez
kuchenne okno, gdyż to ono wychodziło na tył domu, a tam małe pole treningowe
zasłaniały drzewa. Idealne miejsce, by Hokage, który uciekł… nie, wziął
chwilowe wolne od swoich obowiązków, mógł wejść niezauważony przez nikogo.
Naruto zawsze wprowadzał przyjemny chaos swoją osobą. Trajkotał radośnie o
wszystkim, wyjadał owoce z jej koszyka na kredensie i rozsiadał się na
poduszkach na podłodze, jakby były najlepszym miejscem na świecie, a
przynajmniej jak sam utrzymywał, są dużo lepsze od fotela Hokage. Gdy
przychodził, zawsze ściągał szatę Kage i rzucał ją zwiniętą w kłębek gdzieś
koło siebie. A do tego Naruto zawsze pił mocną, ciemną herbatę z trzema
łyżeczkami cukru. Czasem zastanawiała się, czy to nie od ilości spożywanego
cukru Uzumaki jest taki nadpobudliwy.
Tenten bardzo lubiła odwiedziny Naruto.
Zawsze pytał co u niej, opowiadał o ludziach, misjach, unowocześnieniach, które
wprowadzał i wręcz zarażał swoją radością. Naruto miał też jakiś wewnętrzy
radar do wykrywania nastrojów innych ludzi. Zawsze wyczuwał jej kiepski nastrój
i zasypywał ją lawiną zabawnych anegdot prosto z biura Hokage, które nie mogły
nie poprawić jej nastroju.
Z Naruto była jednak taka sprawa, że
ciężko było wyczuć, co on sam czuje. O ile Sasuke na kilometry zionął swoim
złym nastrojem i nie dało się tego przegapić, o tyle Naruto tak dużo gadał i w
takim tempie, że ciężko go było rozgryźć. Tenten wiedziała, że przez to jego
nieustanne paplanie, ludzie go słyszą, ale nigdy nie słuchają. Ona sama była
zadowolona, że potrafiła z tego gąszczu informacji wyłapać to i owo. Było to
ciężkie zadanie, ale lubiła to robić. I co dziwne, Naruto nigdy dużo nie mówił
o sobie. To znaczy mówił, o pracy, o tych, z którymi pracuje, o misjach, o
nowych pomysłach, ale nigdy tak o sobie, sobie. Nie narzucał się ze swoimi
problemami i zmartwieniami, i w ogóle swoją osobą. Jego opowiastki nigdy nie
były o nim, tylko o otaczających go ludziach.
- A do tego drań się wkurza. – Naruto z
wyraźnym trudem hamował śmiech, skinieniem dziękując za podaną mu herbatę. –
Jakby przestał się tyle wkurzać, to sam by do wszystkiego doszedł, ale drań to
cholerny Uchiha, a oni chyba mają zakodowane w tych pustych makówkach najpierw
się wściekać, a dopiero potem myśleć – zachichotał.
- Poświęciłeś jego oddział, ma powód do
złości – zauważyła Tenten, upijając swoją słodką herbatę z cytryną i
rozglądając się w zastanowieniu. Za co powinna się zabrać? Bez tego Naruto
będzie lawirował i lawirował w nieskończoność, aż w końcu nic nie powie.
- Nie poświęciłem jego oddziału! –
oburzył się, a Tenten popatrzyła na niego unosząc brew. – No co? Chyba nie
sądzicie wszyscy, że zrobiłbym coś takiego?
Nie. Naruto nigdy by czegoś takiego nie
zrobił. Nigdy i nikomu. Myślałby i główkował tak długo, aż wymyśliłby coś, co
zniwelowałoby straty do minimum.
- A Sasuke myśli… - zaczęła z lekkim
uśmiechem.
- W tym właśnie problem, że drań nie
myśli – parsknął śmiechem.
- A ty nie masz zamiaru wyprowadzać go z
błędu. – Pokiwała głową. Szafa. Może posprzątać szafę. Już dawno powinna to
zrobić.
- W życiu! – zaśmiał się na całe gardło.
- Wiesz, że się obrazi, jak się już
wszystkiego dowie? – spytała z czeluści szafy. Och, a Sasuke potrafił się
obrażać jak nikt inny na świecie!
Cholera, powinna częściej dbać o porządek.
Wywaliła całe żelastwo oraz pozwijane i potargane zwoje na podłogę.
- Wiem. – Naruto zatrząsnął się ze
śmiechu. – Uwielbiam na to patrzeć – zachichotał.
- Nie boisz się, że w końcu cię
zamorduje? – Chwyciła jeden ze zwoi i zaczęła go zwijać.
- A skąd. Uchiha tylko grozi. – Machnął
lekceważąco rękę.
Przez chwilę panowała cisza i Tenten,
segregująca broń na kolanach, słyszała jak Naruto chucha na swoją herbatę i
siorbie ją powoli. Zastanawiała się, czy to już powinna spytać o prawdziwy
powód jego wizyty, czy jeszcze odczekać, żeby czasem Uzumaki nie postanowił
zwiać przez najbliższe okno. W momencie, gdy postanowiła dać mu jeszcze trochę
czasu, Naruto odezwał się sam.
- Rozmawiałaś może z Hinatą? – wyburczał
w swój kubek, który zawsze dziwnym, niezrozumiałym trafem stanowił barierę
miedzy nim, pytaniem i osobą pytającą.
Gdy Naruto chciał zapytać o coś ważnego,
albo coś ważnego przekazać, a nie mógł zrobić tego radosną paplaniną, w której
wszystko niknęło i którą zwykle się zasłaniał, musiał stawiać bariery w inny
sposób. Tak jak Sasuke nie tolerował wypytywania i wtrącania się, tak Uzumaki
nie był w stanie otwarcie komunikować swoich uczuć, pragnień, celów. Obaj mieli
swój własny, indywidualny kod, którym się posługiwali, by komunikować werbalnie
i przede wszystkim niewerbalnie. Trzeba było się bardzo pilnować, by ich nie
odstraszyć. Sasuke wycofywał się spod gradu pytań, litości, współczucia i
uspokajania. Naruto dawał nogę przy zbyt trafnych pytaniach i osądach, przy
pytaniach zadanych w nieodpowiednim momencie, przy rozmowie twarzą twarz,
odartej z potrzebnych mu barier. Naruto zadawał jedno pytanie i albo ty
poinformowałeś go o wszystkim, co wiesz, ty przejmowałeś pałeczkę, pozwalając
mu słuchać, a nie pytać, albo nigdy nie drążył tematu. W każdym razie tego
osobistego, bo co do innych to wiercił dziurę w brzuchu tak długo, aż
dowiedział się wszystkiego.
- Nie, nie widziałam się z nią. - Tenten
przysiadła na piętach, patrząc na rozłożoną broń.
- Aha.
Tenten westchnęła w duchu i obróciła się
w jego stronę. No, panie Uzumaki, kończymy z zabawami.
Dwoje błękitnych oczu zerknęło na nią
zza kubka, z którego właśnie brał łyk.
- Naruto, kiedy ty porozmawiasz z jej
ojcem?
Uzumaki zakrztusił się, a Tenten z
trudem pohamowała śmiech.
-
Zwariowałaś? – wydyszał, ocierając brodę z herbaty. – W życiu z nim nie
porozmawiam! – Poniósł się pospiesznie i rozejrzał się.
- Naruto, jesteś Hokage, twoja pozycja
jest wyższa od jego, czego ty się boisz?
Uzumaki porwał swoją szatę i ubrał ją
szybko, nie dbając o to, że jest cała pomięta.
- A on jest cholernym Hyuugą! I ty się
pytasz, czego ja się boje? Dzięki za herbatę, tenteges, musze już lecieć,
wiesz, zmyją mi głowę, hahaha, że tak długo mnie nie było, narazie i dzięki!
Tadam! Oto Hokage zwiał przez okno z
powodu wizji rozmowy z przyszłym teściem. Cuudo.
~~*~~
Sakura zawsze wiedziała, kiedy powinna
przyjść. Tenten nie miała pojęcia, czy jest to czysty przypadek, czy Sakura po
prostu wie, kiedy Tenten wraca z misji albo jest po treningu i potrzebuje
pomocy. Niemniej była zawsze wtedy, kiedy Tenten była najbardziej potrzebna.
- Wyglądasz, jakby ktoś cię przepuścił
przez maszynkę do mielenia mięsa – warczała pod nosem, przyglądając się
fachowym wzrokiem Tenten, która kuśtykając nastawiała wodę na herbatę.
- To nic. – Uśmiechnęła się, maskując
dokuczliwy ból.
- Siadaj, ja to zrobię. – Bez ceregieli
pchnęła dziewczynę na krzesło i sama zajęła się przyrządzaniem.
Tenten czasami zazdrościła Sakurze tej
siły i stanowczości, tego, że wszyscy zawsze jej słuchali. Może i była porywcza,
i czasami zbyt gwałtowna, ale nikt tak jak ona nie potrafił rozdzielać i godzić
skłóconych. Była naprawdę świetnym mediatorem. I chociaż Tenten doskonale
wiedziała, że Sakura czasami przychodzi się wygadać, to kończyło się tym, że to
właśnie jej, Tenten, Sakura urządzała małą psychoanalizę i terapię. I co
gorsza, była w tym zaskakująco dobra.
Tenten westchnęła naprawdę cicho,
czując, jak ból łomocze jej nie tylko w lewej nodze ale i w plecach. Chyba
naprawdę przesadziła. Oparła się w miarę wygodnie i przyglądała, jak koleżanka
parzy herbatę. Sakura zwykle pijała pyszną, aromatyczną herbatę malinową.
Jednak czasami, gdy coś ją trapiło, gdy własne problemy stawały się dla niej
uporczywe pijała mocną miętową. Tenten czasami zastanawiała się, czy Sakura
jest tego świadoma, gdyż jak sama zauważyła, zmiana napoju była raczej całkowicie
bezwiedna.
I tym razem Tenten poczuła mocny zapach
mięty i chyba wiedziała, co może trapić jej koleżankę.
- Proszę. – Postawiła przed nią kubek i
stanęła za jej krzesłem. – A teraz zajmę się tobą, bo patrzeć na ciebie nie
mogę.
Tenten uśmiechnęła się tylko
przepraszająco, pozwalając Sakurze w pełni przejąć ster. Technika uzdrawiająca
zaczęła działać od razu i przez mięśnia dziewczyny popłynęła w końcu ulga. Przez
dłuższą chwilę Tenten po prostu popijała swoją zwykłą czarną herbatę
przysłuchując się mruczanym przez Sakurę technikom. Jednakże, tak jak zawsze to
bywało, mruczane techniki szybko przeszły w mruczane przekleństwa. Tenten
spodziewała się ich, dlatego milczała, czekając, aż Sakura przejdzie po prostu
do sedna.
- Ależ oni są denerwujący, normalnie jak
dzieci – prychnęła, obchodząc Tenten i przysuwając sobie krzesło. Usiadła na
nim i bez pytania sięgnęła po bolącą nogę dziewczyny. Tenten skrzywiła się, gdy
ból zaatakował ją na powrót, jednak szybko zniknął pod wpływem techniki
leczniczej.
- Uzumaki chyba nigdy się nie nauczy,
żeby nie denerwować tego głupka Uchihy, czasami mam ochotę przylać im obojgu –
gderała ni to do siebie, ni to do Tenten, która bez słowa potakiwała.
- Jest Hokage, a zachowuje się jak
totalny smarkacz! On chyba chce, żeby Sasuke w końcu go zamordował gołymi
rękami. Zresztą ten też nie lepszy, tylko daje się podjeść jak totalny idiota.
Każdy przecież, kto zna Naruto wie, że nigdy nie poświęciłby swoich ludzi, ale
niee, Uchiha wie lepiej i zionie mrokiem aż się z nim wytrzymać nie da. –
Wywróciła oczami. – Co za banda debili. Niby poważni anbu, a gorzej niż
przedszkole – prychnęła. – I mógłby zrobić w końcu porządek z tymi wszystkimi
piszczącymi kretynkami. Mdli mnie ile razy je widzę w szpitalu, gdy Uchiha tam
leży. Koczują pod jego drzwiami, przeszkadzają innym w pracy. Czy one nie mają
nic innego do roboty? Zajęły by się czymś pożytecznym, do licha!
Tenten pokiwała po raz kolejny głową i
uznała, że to już najwyższa pora, by zapytać o tę najbardziej istotną sprawę,
która dręczy Sakurę.
- Może powinnaś sama się ich pozbyć? –
mruknęła w swój kubek.
- Z miłą chęcią, ale na terenie szpitala
nie można stosować przemocy – prychnęła, odkładając nogę dziewczyny na ziemię.
- Nie o to mi chodzi – uśmiechnęła się
lekko za kubkiem. – Wiesz, że jak ty się nie oświadczysz Sasuke, to on sam tego
nie zrobi, choćby miał zjeść własne zęby?
Sakura zakrztusiła się pitą herbatą i
oblała rumieńcem. Tenten miała ochotę zachichotać, bo ta Sakura zupełnie nie
przypominała tej wojowniczej.
- Nie wygaduj głupot. – Nerwowo wytarła
rozlany napój. – Kobieta, która będzie z Uchihą podpisze na siebie wyrok! Idę,
mam mnóstwo pracy w szpitalu, a ty uważaj na siebie, powinnaś przynajmniej dwa
dni poleżeć, a potem przyjdź do mnie do szpitala na kontrolę! Pa!
I już jej nie było…
Tenten uśmiechała się sama do siebie,
dopijając herbatę. Ta drużyna siódma to naprawdę, jest siebie warta.
Kuuuroookoooo! T^T *fandom KnB domaga się o swoje prawa* :____: Nie zapominaj o nas, jak Simba o Mufasie! T_____T"
OdpowiedzUsuńA-ale ale simba nawrócił się teraz na hakuna matatę! ;^;
UsuńA... ale na końcu i tak wróci do Mufasy, ne, ne? T_T
UsuńNie wiiiim póki cozapomniał mufase Q-Q
Usuń... nie. Sasu ma być z Naru. ;_;
OdpowiedzUsuńJa chcę go SPEDALIĆ! Pleaaaaase!
~ Ruda
Haah tym razem Naruto wybrał Hinatę :P ^^"
Usuńsmuteq. pokroję się łyżką. :3
UsuńA tam łyżką, widelcem lepiej XDD
Usuń