niedziela, 3 maja 2015

Co dwa światła to nie jedno! [AoKaga]





Aomine i Kagami nie lubili się. Byli zbyt podobni do siebie, by którykolwiek potrafił odpuścić, przez co wręcz chronicznie działali sobie na nerwy. Jednak jak wiadomo sport - a zwłaszcza koszykówka, jakże kontaktowa dyscyplina – łączy ludzi, a czasem łączy tak bardzo, że owi ludzie lądują razem w łóżku. Stało się więc tak, iż zarówno Aomine jak i Kagami musieli pogodzić się z tym, że nie „nie lubią się” tak bardzo jakby tego chcieli i po prostu musieli zaakceptować fakt, że jak i na boisku, tak i w łóżku dogadują się więcej niż po prawnie. A poza tymi dwoma miejscami tak właściwie to też nie jest tak źle  i w sumie to fajnie tak czasem podenerwować się nawzajem.
Aomine i Kagami bynajmniej nie uważali się za parę, co to to nie, w żadnym razie. Ba, przecież nie byli nawet przyjaciółmi, więc co tu w ogóle gadać o jakimś związku. Po prostu… Zdarzało im się bywać ze sobą całkowicie niezobowiązująco. Taki układ był im wybitnie na rękę. Oni dwaj, koszykówka i łóżko. Nic więcej nie było im do szczęścia potrzebne. Nigdy nie zastanawiali się nad jakimiś tkliwymi, emocjonalnymi stronami ich układu. To w końcu dobre dla bab. A do tego obaj byli święcie przekonani, że w każdej chwili byliby w stanie przecież to zakończyć. Ot tak, od ręki. Ale nie robili tego, bo po prostu póki co im to pasowało. Nie byli do siebie przywiązani ani nic z tych durnych rzeczy. Po prostu rywalizacja i dobry seks, nic mniej i nic więcej.
Jednakże dla postronnych obserwatorów ich nagła „przyjaźń” była więcej, niż zjawiskiem zdumiewającym i frapowała każdego, kto choć trochę ich znał. Zwłaszcza, że nieświadomie, całkiem bezwiednie, cały swój czas układali pod siebie nawzajem, a co najwyraźniej kompletnie im umknęło w tym całym rywalizowaniu ze sobą.
Aomine i Kagami przegapili też jedną, bardzo ważną i istotną sprawę. Trwali w przekonaniu, że ich mały, nieformalny układ znany jest tylko im. W końcu nie widzieli potrzeby ogłaszania, że boisko nie jest jedyną płaszczyzną na jakiej się spotykali i dogadywali. Otóż zapomnieli o tym, że każde światło ma swój cień, a tak się składa, że oni posiadali jeden i to wspólny, który dodatkowo znał ich jak własną kieszeń.
Kuroko Tetsuya był dobrym obserwatorem, który, trzymając się na uboczu, potrafił dostrzec więcej, niż przeciętny zjadacz chleba. Nie zabrało mu wiele czasu zauważenie, że między jego dwoma światłami dzieją się rzeczy dalece wychodzące poza zwykłe koleżeństwo. Jednakże żaden z nich nie dał mu jeszcze możliwości potwierdzenia jego domysłów. Ukrywali się całkiem nieźle, lecz Kuroko zamierzał się temu przyjrzeć nieco bliżej. W końcu tajemnice między przyjaciółmi były takie niewskazane, a dobrymi nowinami należy dzielić się z najbliższymi. Jaki sens miało ukrywanie swojego szczęścia?
Dzień był gorący i parny, i Kagami czuł, że jeszcze chwila, a zaśnie. Ziewnął szeroko, otwierając powieki i miało nie zszedł na zawał, dostrzegając wlepione w siebie  niebieskie oczy.
- Kuroko, draniu – warknął, z trudem hamując wrzask.
- Przepraszam – mruknął chłopak, nie wyglądając jednak na szczególnie skruszonego. Przypatrywał mu się uważnie z nietłumioną ciekawością i Taiga nie mógł zapanować nad dreszczem paniki jaki go przeszedł.
- Kagami-kun, mam pytanie.
- No – burknął – co jest?
- Czy ty i Aomine-kun spotykacie się?
Kagami wybałuszył na niego oczy.
- Co to, kurna, za pytanie jest? – syknął zniecierpliwiony. – Przecież dobrze wiesz, że razem trenujemy.
- Mhym, rozumiem. – Zainteresowanie w oczach Kuroko było deprymujące i Kagami z mieszaniną irytacji i rezerwy stwierdził, że Kuroko brakuje tylko machającego psiego ogona. Niewiele różniłby się wtedy od Nigou…
- Mam drugie pytanie, Kagami-kun.
- Żeby tylko było mądrzejsze od poprzedniego – mruknął, osuwając się na krześle i ziewając.
- Czy ty i Aomine-kun sypiacie ze sobą?
Mądrość owego pytania niemal zabiła Kagamiego i z trudem uratował się od bliskiego spotkania z podłogą.
- Czy ciebie do reszty pojebało?! – wydarł się, ściągając tym spojrzenia kolegów z klasy. Warknął pod nosem i syknął do Kuroko.
- Powaliło cię, ośle? Co to za chore pytania, kurwa.
Kuroko zmarszczył brwi z nieco zawiedzionym i zniecierpliwionym wyrazem twarzy.
- Ale Kagami-kun, przecież…
- Weź skończ zanim cię palne w ten durny łeb. Co to za pojebane pomysły, żeby… - urwał, gdy do klasy wszedł nauczyciel, a Kuroko niezauważalnie wrócił do swojej ławki.
Co za, kurwa, jebana gnida…
Kagami sięgnął dyskretnie po telefon.

Od: Kagami
Do: Ahomine
Temat: Kuroko już wie
Treść: Ta mała gnida mało mnie o zawał nie przyprawiła. Mówiłem, że tak kurwa będzie.

Przez chwilę przysłuchiwał się monotonnemu głosowi nauczyciela, aż telefon nie zawibrował w jego kieszeni.

Od: Ahomine
Do: Kagami
Temat: Nie spinaj tak.
Treść: Nie panikuj głąbie, Tetsu często udaje, że wie więcej niż w rzeczywistości. Nie daj się mu podpuścić

Kagami warknął pod nosem. Nie daj się mu podpuścić, dobre sobie, gada tak, jakby nie znał Kuroko, kurna. Ignorując własne zirytowanie i niepokój, skupił się na zadaniach, które polecił zrobić nauczyciel. Gdy telefon po raz kolejny zawibrował w jego kieszeni, sięgnął po niego.

Od: Ahomine
Do: Kagami
Temat: Kurwa. Mamy przejebane.
Treść:
>>> Od: Tetsu
Do: Aomine
Temat: Kagami-kun nie chce mi powiedzieć, ale…
Treść: …ja wiem, że wy wiecie, że ja wiem i robicie wszystko, żebym myślał, że to, co wiem, to nie prawda.
<<< 

Kurwa. Zajebiście po prostu.

~~*~~

Kagami zachowywał się całkiem normalnie, jakby nigdy nic. Grunt to nie podsycać ciekawości Kuroko, by ten jak najszybciej znudził się tematem, który najwyraźniej bardzo go interesował. A który nie w smak był ani Kagamiemu, ani Aomine.
Kagami zerknął kątem okna na idącego koło niego Kuroko, który w spokoju popijał waniliowego shake’a.
- Hej – burknął pod nosem, zakładając ręce za głowę. – Idę pograć z Ahomine, idziesz z nami?
Taiga z trudem powstrzymał dreszcz przerażenia, gdy wielkie, spokojne oczy Kuroko skierowały się czujnie na niego. Przełknął ślinę, mając wrażenie, że te oczy prześwietlają go niczym roentgen.
- Nie, dziękuję – stwierdził. – Wątpię, żebym wytrzymał wasze tempo gry.
- No tak… W sumie racja – mruknął Kagami.
Zatem parę metrów dalej pożegnali się i każdy z nich poszedł w przeciwną stronę.
Gdy dotarł na boisko, Aomine już na niego czekał, rzucając do kosza. Właściwie bez słowa zaczęli grać. Krótka wymiana spojrzeń wystarczyła, by obaj zdali sobie sprawę z tego, że są obserwowani. Chociaż gdy Kagami rozglądał się dyskretnie, nikogo nie było w pobliżu. Jednak wiedział, że co jak co, ale Kuroko potrafił stać się niewidzialnym, a już zwłaszcza, gdy nie chciał zostać odkrytym.
To, że Kuroko ich obserwuje nie było żadnym problem, bo tak właściwie, to właśnie o to im chodziło. Plan, który wymyślili razem z Aomine, miał polegać na tym, by Kuroko ich obserwował, jak razem grają, jak każdy z nich idzie w swoim kierunku i… i tyle. Nic więcej i nic mniej. Ich podglądacz miał na własne oczy ujrzeć, że Aomine i Kagamiego nie łączy nic, absolutnie nic, prócz wspólnej gry na boisku.
Dlatego po skończonym meczu i uraczeniu się kilkoma barwnymi, złośliwymi inwektywami, rozeszli się. Nawet nie podając sobie ręki.
Wracając do domu, Kagami rozglądał się dyskretnie, jednak obserwująca obecność zniknęła. Zadowolony przyspieszył kroku. A więc udało im się przechytrzyć Kuroko. Taiga miał szczerą nadzieję, że od teraz Tetsuya porzuci niewygodny dla nich temat i nie będzie do niego wracał. Wcale nie potrzebowali, by ktoś komentował ich relację i dopatrywał się cholera wie czego. Odpowiadało im, jak to wyglądało i na tym temat powinien się skończyć.
Zaklął pod nosem, gdy czyjaś silna ręka złapała go za ramię i pociągnęła w zaułek. Wygenerował z siebie tylko słaby pomruk protestu, gdy niecierpliwe wargi odnalazły jego usta.
- Powinniśmy uważać – mruknął Kagami, gdy Aomine molestował jego szyje.
- Za mną nie szedł – odezwał się Daiki, wsuwając dłonie pod koszulkę Taigi.
- Za mną też nie.
Szeroki uśmiech wypłynął na usta Aomine. Co za pacan. Taiga przyciągnął go bliżej.
- Myślisz, że da nam w końcu spokój?
- No chyba daliśmy mu jasno do zrozumienia, co i jak, nie? – Uniósł pytająco brew, muskając szorstkimi palcami po krzyżach Kagamiego.
- No… tak myślę – powiedział z wahaniem.
Kuroko bywał czasami naprawdę upierdliwy. Ale z drugiej strony byli przecież wiarygodni, tak? Kuroko widział to, co miał widzieć, tak? To, co robili po meczu, nie powinno interesować już nikogo. To była ich sprawa, dwóch rywali, rywalizacja, której inni po prostu… nie zrozumieliby.
- Chodźmy do ciebie, umieram z głodu – odezwał się Aomine, odsuwając się od Taigi i podnosząc z ziemi swoją torbę.
- Myślisz ty czasem o czymś innym, niż koszykówka i żarcie? – warknął, podążając za Aomine.
- O twojej dupie – parsknął, a Kagami wywrócił oczami. – Zresztą mówisz, jakbyś sam nie myślał tylko o tym.
- Bo nie myślę!
- Ach tak?
- Mam jeszcze inne zainteresowania, aho!
- Hahaha, ciekawe jakie!
- Ja… Weź spierdalaj!
Obaj weszli do klatki apartamentowca, w którym mieszkał Kagami.
Żaden z nich nie wiedział, że ich mały plan miał małą lukę, którą przeoczyli. Żaden z nich nie pomyślał, że ich obserwator nie zadowolił się tym, co widział na boisku. Żaden nie zauważył, że byli nadal obserwowani. Chcieli go przechytrzyć? Człowieka widmo?
Kuroko zerknął na zdjęcie swoich dwóch świateł. Ech, te jego dwa światła były takie głupie. Tyle lat, a oni nadal się nie nauczyli, że Kuroko jest wszędzie, wie wszystko i widzi wszystko. I że zawsze, absolutnie zawsze trzeba zachowywać czujność. Bo teraz Kuroko Tetsuya miał dowody. I nikt mu już nie wmówi, że się w czymś mylił. Nikt tak nie znał tych dwóch, jak właśnie on.

12 komentarzy:

  1. Pierwsza! XD *zajmuje miejsce*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siemka, tak właściwie to zamiast się wygłupiać, powinnam była się przywitać, ale cicho :>. Czytam twojego bloga od niedawna, ale większość mam za sobą, więc muszę wypowiedzieć się na temat też innych pracy. Co by tu dużo mówić... masz bardzo fajny, wciągający przede wszystkim styl pisania, który mi się podoba. Twoje miniaturki są świetne, opowiadania zresztą też. Twoje AoKagaszki są najlepsze dla mnie, no nikt tak nie oddaje charakterów jak ty. Wracając do tego dzieła... Znalazłam parę błędów. Napisałaś "po prawnie", spacyjka się wkradła. Literówka w rentgenie, ale mniejsza. Ogólnie jest zarąbista. Hahaha, Tetsu detektyw XD. Taiga i Daiki są tacy naiwni :P. Dobrały się dwa głąby, ale jak to się mówi? Głupi zawsze dostrzeże zagrywkę głupiego, w tym wypadku głupich, no ale XD. Życzę naprawdę dużo weny i czasu :)). Jak już coś napiszę, to mogłabym Cie poprosić o skomentowanie? Dla mnie to naprawdę wiele znaczy, jakby co to będę pisać, oki? Pozdrawiam,
      R ♥

      Usuń
    2. Witam Cię serdecznie! <3 :DDD Cieszę się, że te moje pierdoły Ci się podobają, bardzo mi miło i że moje aokagi takie docenione abwuuuu ;//////; i dziękuję za te błędy, poprawię szybko! ^,^ nie cierpię sprawdzać swoich ficków bo wiecznie coś przegapię.XDD
      Tym razem dwóch głupich nie wygrało z Tetsu! XD
      Jasne, jasne, możesz mi napisać. ^^

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Zapraszam :> halfway-to-the-devil.blogspot.com

      Usuń
  2. KUROKO FANGIRLUJE AOKAGA XDDDD Robi im pamiątkowe fotki, wrzuca niczym arty do folderu "Aokagaszki" i cieszy oczy, kiedy mu smutno i źle! XDDDD O nie, płaczę ze śmiechu. XDDD Było tak śmiesznie i pięknie, ale... kurde, już nie umiem czuć czegoś z Knb (a na 10 maja ma napisać AoKaga! Q_Q). Dlatego wolałam o tym myśleć jako o EnSinach i śledzących ich Jaafarze DDDDD; CZEMU? NIE WIEM DDD; To ta pełnia, to wszystko przez tą pełnie. Niech ktoś zapyta o to księżyc! DD;
    Ale tak to było naprawdę mraśnie. ;_; I podobała mi się postać Kuroko (Jaafara) i spanikowanego Kagamiego (Sinbada). I fragment, gdzie Aomine (Kouen) tak pięknie molestuje Kagamiego (Sinbada). Btw. ONI SIĘ ZAMIENILI KOLOREM WŁOSÓW.
    EnSiny są jak AoKaga, a EnAli jak KiKaga. DDD; ONI SIĘ ZAMIENIAJĄ KOLOREM WŁOSÓW! DDD;
    dobra... koniec, Magi staph, to jest AoKaga. DD;

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurokoś shipujący AoKaga, no proszę xD'
    Nie no, to było świetne. Szczególnie końcówka. Kuroko idealnie by się nadawał na takiego morderce na zlecenie - nikt nie zauważy go czy śladów, jakie by przypadkowo zostawił za sobą. Pikne <3
    Ah, te jego dwa światła~
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Kuroko to największy shiper ever! XDDDD TAK! TAK! Kuroko pasuje na to idealnie! *www* Zamierzam gdzieś do dać na mordercę! *///////////*

      Usuń
  4. Hibuuuu, soczewico ty moja <333 No jak nie szipuję AoKagaszek to to mnie rozbroiło zupełnie XDD Było tyle fluffu, ze dwukrotnie brałam insulinę bo mózg mi sie rozpływał DDD: Czemu ty tak zajebiscie piszesz, no czemu :ccc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu soczewico?! XDDDDD Awwwww cieszę się, że się podobało! ;////; nie piszę! Y_Y

      Usuń
  5. Hahahaha dobre xD Aomine i Kagami myśleli, że są tacy sprytni, ale chyba coś im się nie udało. :D przecież o Kuroko się nie zapomina xD
    no a tak ogólnie, to fajnie się czytało, bardzo podoba mi się twój styl pisania :) ale muszę dać małą zrypke, bo czekam z niecierpliwością na nowe rozdziały z zaczętych opowiadań z aokise i aokaga a tu ani widu, ani słychu...
    więc życzę dużo weny, żeby nowe opowiadania i one shoty pojawiały się częściej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. 1) czeeeść, chyba nigdy nie komentowałam na Twoim blogu. Na pewno. Nie miałam jeszcze konta.
    2) tego opka nie ma chyba w spisie treści. W ogóle w spisie treści sie nic nie zmieniło
    3) odkąd tu byłam. No właśnie. Czemu nagle zapomniałam o Twoim blogu? Przecież go kocham! I rozdziałowce i wszystko, i zarąbiste AoKagaszki, czytałam każdą po kilka razy.
    4) na razie nie przeczytałam, ale to zrobię. I w ogóle to dodałam już sobie zakładkę, więc będę tu zaglądać znowu regularnie :D

    OdpowiedzUsuń