Aomine i Kagami nie lubili się. Byli zbyt
podobni do siebie, by którykolwiek potrafił odpuścić, przez co wręcz
chronicznie działali sobie na nerwy. Jednak jak wiadomo sport - a zwłaszcza
koszykówka, jakże kontaktowa dyscyplina – łączy ludzi, a czasem łączy tak
bardzo, że owi ludzie lądują razem w łóżku. Stało się więc tak, iż zarówno
Aomine jak i Kagami musieli pogodzić się z tym, że nie „nie lubią się” tak
bardzo jakby tego chcieli i po prostu musieli zaakceptować fakt, że jak i na
boisku, tak i w łóżku dogadują się więcej niż po prawnie. A poza tymi dwoma
miejscami tak właściwie to też nie jest tak źle
i w sumie to fajnie tak czasem podenerwować się nawzajem.
Aomine i Kagami bynajmniej nie uważali się
za parę, co to to nie, w żadnym razie. Ba, przecież nie byli nawet
przyjaciółmi, więc co tu w ogóle gadać o jakimś związku. Po prostu… Zdarzało im
się bywać ze sobą całkowicie niezobowiązująco. Taki układ był im wybitnie na
rękę. Oni dwaj, koszykówka i łóżko. Nic więcej nie było im do szczęścia
potrzebne. Nigdy nie zastanawiali się nad jakimiś tkliwymi, emocjonalnymi
stronami ich układu. To w końcu dobre dla bab. A do tego obaj byli święcie
przekonani, że w każdej chwili byliby w stanie przecież to zakończyć. Ot tak,
od ręki. Ale nie robili tego, bo po prostu póki co im to pasowało. Nie byli do
siebie przywiązani ani nic z tych durnych rzeczy. Po prostu rywalizacja i dobry
seks, nic mniej i nic więcej.
Jednakże dla postronnych obserwatorów ich
nagła „przyjaźń” była więcej, niż zjawiskiem zdumiewającym i frapowała każdego,
kto choć trochę ich znał. Zwłaszcza, że nieświadomie, całkiem bezwiednie, cały
swój czas układali pod siebie nawzajem, a co najwyraźniej kompletnie im umknęło
w tym całym rywalizowaniu ze sobą.
Aomine i Kagami przegapili też jedną,
bardzo ważną i istotną sprawę. Trwali w przekonaniu, że ich mały, nieformalny
układ znany jest tylko im. W końcu nie widzieli potrzeby ogłaszania, że boisko
nie jest jedyną płaszczyzną na jakiej się spotykali i dogadywali. Otóż
zapomnieli o tym, że każde światło ma swój cień, a tak się składa, że oni
posiadali jeden i to wspólny, który dodatkowo znał ich jak własną kieszeń.
Kuroko Tetsuya był dobrym obserwatorem,
który, trzymając się na uboczu, potrafił dostrzec więcej, niż przeciętny
zjadacz chleba. Nie zabrało mu wiele czasu zauważenie, że między jego dwoma
światłami dzieją się rzeczy dalece wychodzące poza zwykłe koleżeństwo. Jednakże
żaden z nich nie dał mu jeszcze możliwości potwierdzenia jego domysłów.
Ukrywali się całkiem nieźle, lecz Kuroko zamierzał się temu przyjrzeć nieco
bliżej. W końcu tajemnice między przyjaciółmi były takie niewskazane, a dobrymi
nowinami należy dzielić się z najbliższymi. Jaki sens miało ukrywanie swojego
szczęścia?
Dzień był gorący i parny, i Kagami czuł, że
jeszcze chwila, a zaśnie. Ziewnął szeroko, otwierając powieki i miało nie
zszedł na zawał, dostrzegając wlepione w siebie
niebieskie oczy.
- Kuroko, draniu – warknął, z trudem
hamując wrzask.
- Przepraszam – mruknął chłopak, nie
wyglądając jednak na szczególnie skruszonego. Przypatrywał mu się uważnie z
nietłumioną ciekawością i Taiga nie mógł zapanować nad dreszczem paniki jaki go
przeszedł.
- Kagami-kun, mam pytanie.
- No – burknął – co jest?
- Czy ty i Aomine-kun spotykacie się?
Kagami wybałuszył na niego oczy.
- Co to, kurna, za pytanie jest? – syknął
zniecierpliwiony. – Przecież dobrze wiesz, że razem trenujemy.
- Mhym, rozumiem. – Zainteresowanie w
oczach Kuroko było deprymujące i Kagami z mieszaniną irytacji i rezerwy
stwierdził, że Kuroko brakuje tylko machającego psiego ogona. Niewiele różniłby
się wtedy od Nigou…
- Mam drugie pytanie, Kagami-kun.
- Żeby tylko było mądrzejsze od
poprzedniego – mruknął, osuwając się na krześle i ziewając.
- Czy ty i Aomine-kun sypiacie ze sobą?
Mądrość owego pytania niemal zabiła
Kagamiego i z trudem uratował się od bliskiego spotkania z podłogą.
- Czy ciebie do reszty pojebało?! – wydarł
się, ściągając tym spojrzenia kolegów z klasy. Warknął pod nosem i syknął do
Kuroko.
- Powaliło cię, ośle? Co to za chore
pytania, kurwa.
Kuroko zmarszczył brwi z nieco zawiedzionym
i zniecierpliwionym wyrazem twarzy.
- Ale Kagami-kun, przecież…
- Weź skończ zanim cię palne w ten durny
łeb. Co to za pojebane pomysły, żeby… - urwał, gdy do klasy wszedł nauczyciel,
a Kuroko niezauważalnie wrócił do swojej ławki.
Co za, kurwa, jebana gnida…
Kagami sięgnął dyskretnie po telefon.
Od: Kagami
Do: Ahomine
Temat: Kuroko już wie
Treść: Ta
mała gnida mało mnie o zawał nie przyprawiła. Mówiłem, że tak kurwa będzie.
Przez chwilę przysłuchiwał się monotonnemu
głosowi nauczyciela, aż telefon nie zawibrował w jego kieszeni.
Od: Ahomine
Do: Kagami
Temat: Nie spinaj tak.
Treść: Nie
panikuj głąbie, Tetsu często udaje, że wie więcej niż w rzeczywistości. Nie daj
się mu podpuścić
Kagami warknął pod nosem. Nie daj się mu
podpuścić, dobre sobie, gada tak, jakby nie znał Kuroko, kurna. Ignorując
własne zirytowanie i niepokój, skupił się na zadaniach, które polecił zrobić
nauczyciel. Gdy telefon po raz kolejny zawibrował w jego kieszeni, sięgnął po
niego.
Od: Ahomine
Do: Kagami
Temat: Kurwa. Mamy przejebane.
Treść:
>>> Od: Tetsu
Do:
Aomine
Temat:
Kagami-kun nie chce mi powiedzieć, ale…
Treść:
…ja wiem, że wy wiecie, że ja wiem i robicie wszystko, żebym myślał, że to, co
wiem, to nie prawda.
<<<
Kurwa. Zajebiście po prostu.
~~*~~
Kagami zachowywał się całkiem normalnie,
jakby nigdy nic. Grunt to nie podsycać ciekawości Kuroko, by ten jak
najszybciej znudził się tematem, który najwyraźniej bardzo go interesował. A
który nie w smak był ani Kagamiemu, ani Aomine.
Kagami zerknął kątem okna na idącego koło
niego Kuroko, który w spokoju popijał waniliowego shake’a.
- Hej – burknął pod nosem, zakładając ręce
za głowę. – Idę pograć z Ahomine, idziesz z nami?
Taiga z trudem powstrzymał dreszcz
przerażenia, gdy wielkie, spokojne oczy Kuroko skierowały się czujnie na niego.
Przełknął ślinę, mając wrażenie, że te oczy prześwietlają go niczym roentgen.
- Nie, dziękuję – stwierdził. – Wątpię,
żebym wytrzymał wasze tempo gry.
- No tak… W sumie racja – mruknął Kagami.
Zatem parę metrów dalej pożegnali się i
każdy z nich poszedł w przeciwną stronę.
Gdy dotarł na boisko, Aomine już na niego czekał,
rzucając do kosza. Właściwie bez słowa zaczęli grać. Krótka wymiana spojrzeń
wystarczyła, by obaj zdali sobie sprawę z tego, że są obserwowani. Chociaż gdy
Kagami rozglądał się dyskretnie, nikogo nie było w pobliżu. Jednak wiedział, że
co jak co, ale Kuroko potrafił stać się niewidzialnym, a już zwłaszcza, gdy nie
chciał zostać odkrytym.
To, że Kuroko ich obserwuje nie było żadnym
problem, bo tak właściwie, to właśnie o to im chodziło. Plan, który wymyślili
razem z Aomine, miał polegać na tym, by Kuroko ich obserwował, jak razem grają,
jak każdy z nich idzie w swoim kierunku i… i tyle. Nic więcej i nic mniej. Ich
podglądacz miał na własne oczy ujrzeć, że Aomine i Kagamiego nie łączy nic,
absolutnie nic, prócz wspólnej gry na boisku.
Dlatego po skończonym meczu i uraczeniu się
kilkoma barwnymi, złośliwymi inwektywami, rozeszli się. Nawet nie podając sobie
ręki.
Wracając do domu, Kagami rozglądał się
dyskretnie, jednak obserwująca obecność zniknęła. Zadowolony przyspieszył
kroku. A więc udało im się przechytrzyć Kuroko. Taiga miał szczerą nadzieję, że
od teraz Tetsuya porzuci niewygodny dla nich temat i nie będzie do niego
wracał. Wcale nie potrzebowali, by ktoś komentował ich relację i dopatrywał się
cholera wie czego. Odpowiadało im, jak to wyglądało i na tym temat powinien się
skończyć.
Zaklął pod nosem, gdy czyjaś silna ręka
złapała go za ramię i pociągnęła w zaułek. Wygenerował z siebie tylko słaby
pomruk protestu, gdy niecierpliwe wargi odnalazły jego usta.
- Powinniśmy uważać – mruknął Kagami, gdy
Aomine molestował jego szyje.
- Za mną nie szedł – odezwał się Daiki,
wsuwając dłonie pod koszulkę Taigi.
- Za mną też nie.
Szeroki uśmiech wypłynął na usta Aomine. Co
za pacan. Taiga przyciągnął go bliżej.
- Myślisz, że da nam w końcu spokój?
- No chyba daliśmy mu jasno do zrozumienia,
co i jak, nie? – Uniósł pytająco brew, muskając szorstkimi palcami po krzyżach
Kagamiego.
- No… tak myślę – powiedział z wahaniem.
Kuroko bywał czasami naprawdę upierdliwy.
Ale z drugiej strony byli przecież wiarygodni, tak? Kuroko widział to, co miał
widzieć, tak? To, co robili po meczu, nie powinno interesować już nikogo. To
była ich sprawa, dwóch rywali, rywalizacja, której inni po prostu… nie zrozumieliby.
- Chodźmy do ciebie, umieram z głodu –
odezwał się Aomine, odsuwając się od Taigi i podnosząc z ziemi swoją torbę.
- Myślisz ty czasem o czymś innym, niż
koszykówka i żarcie? – warknął, podążając za Aomine.
- O twojej dupie – parsknął, a Kagami wywrócił
oczami. – Zresztą mówisz, jakbyś sam nie myślał tylko o tym.
- Bo nie myślę!
- Ach tak?
- Mam jeszcze inne zainteresowania, aho!
- Hahaha, ciekawe jakie!
- Ja… Weź spierdalaj!
Obaj weszli do klatki apartamentowca, w
którym mieszkał Kagami.
Żaden z nich nie wiedział, że ich mały plan
miał małą lukę, którą przeoczyli. Żaden z nich nie pomyślał, że ich obserwator
nie zadowolił się tym, co widział na boisku. Żaden nie zauważył, że byli nadal
obserwowani. Chcieli go przechytrzyć? Człowieka widmo?
Kuroko zerknął na zdjęcie swoich dwóch
świateł. Ech, te jego dwa światła były takie głupie. Tyle lat, a oni nadal się
nie nauczyli, że Kuroko jest wszędzie, wie wszystko i widzi wszystko. I że
zawsze, absolutnie zawsze trzeba zachowywać czujność. Bo teraz Kuroko Tetsuya
miał dowody. I nikt mu już nie wmówi, że się w czymś mylił. Nikt tak nie znał
tych dwóch, jak właśnie on.
Pierwsza! XD *zajmuje miejsce*
OdpowiedzUsuńSiemka, tak właściwie to zamiast się wygłupiać, powinnam była się przywitać, ale cicho :>. Czytam twojego bloga od niedawna, ale większość mam za sobą, więc muszę wypowiedzieć się na temat też innych pracy. Co by tu dużo mówić... masz bardzo fajny, wciągający przede wszystkim styl pisania, który mi się podoba. Twoje miniaturki są świetne, opowiadania zresztą też. Twoje AoKagaszki są najlepsze dla mnie, no nikt tak nie oddaje charakterów jak ty. Wracając do tego dzieła... Znalazłam parę błędów. Napisałaś "po prawnie", spacyjka się wkradła. Literówka w rentgenie, ale mniejsza. Ogólnie jest zarąbista. Hahaha, Tetsu detektyw XD. Taiga i Daiki są tacy naiwni :P. Dobrały się dwa głąby, ale jak to się mówi? Głupi zawsze dostrzeże zagrywkę głupiego, w tym wypadku głupich, no ale XD. Życzę naprawdę dużo weny i czasu :)). Jak już coś napiszę, to mogłabym Cie poprosić o skomentowanie? Dla mnie to naprawdę wiele znaczy, jakby co to będę pisać, oki? Pozdrawiam,
UsuńR ♥
Witam Cię serdecznie! <3 :DDD Cieszę się, że te moje pierdoły Ci się podobają, bardzo mi miło i że moje aokagi takie docenione abwuuuu ;//////; i dziękuję za te błędy, poprawię szybko! ^,^ nie cierpię sprawdzać swoich ficków bo wiecznie coś przegapię.XDD
UsuńTym razem dwóch głupich nie wygrało z Tetsu! XD
Jasne, jasne, możesz mi napisać. ^^
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZapraszam :> halfway-to-the-devil.blogspot.com
UsuńKUROKO FANGIRLUJE AOKAGA XDDDD Robi im pamiątkowe fotki, wrzuca niczym arty do folderu "Aokagaszki" i cieszy oczy, kiedy mu smutno i źle! XDDDD O nie, płaczę ze śmiechu. XDDD Było tak śmiesznie i pięknie, ale... kurde, już nie umiem czuć czegoś z Knb (a na 10 maja ma napisać AoKaga! Q_Q). Dlatego wolałam o tym myśleć jako o EnSinach i śledzących ich Jaafarze DDDDD; CZEMU? NIE WIEM DDD; To ta pełnia, to wszystko przez tą pełnie. Niech ktoś zapyta o to księżyc! DD;
OdpowiedzUsuńAle tak to było naprawdę mraśnie. ;_; I podobała mi się postać Kuroko (Jaafara) i spanikowanego Kagamiego (Sinbada). I fragment, gdzie Aomine (Kouen) tak pięknie molestuje Kagamiego (Sinbada). Btw. ONI SIĘ ZAMIENILI KOLOREM WŁOSÓW.
EnSiny są jak AoKaga, a EnAli jak KiKaga. DDD; ONI SIĘ ZAMIENIAJĄ KOLOREM WŁOSÓW! DDD;
dobra... koniec, Magi staph, to jest AoKaga. DD;
Kurokoś shipujący AoKaga, no proszę xD'
OdpowiedzUsuńNie no, to było świetne. Szczególnie końcówka. Kuroko idealnie by się nadawał na takiego morderce na zlecenie - nikt nie zauważy go czy śladów, jakie by przypadkowo zostawił za sobą. Pikne <3
Ah, te jego dwa światła~
Weny!
Bo Kuroko to największy shiper ever! XDDDD TAK! TAK! Kuroko pasuje na to idealnie! *www* Zamierzam gdzieś do dać na mordercę! *///////////*
UsuńHibuuuu, soczewico ty moja <333 No jak nie szipuję AoKagaszek to to mnie rozbroiło zupełnie XDD Było tyle fluffu, ze dwukrotnie brałam insulinę bo mózg mi sie rozpływał DDD: Czemu ty tak zajebiscie piszesz, no czemu :ccc
OdpowiedzUsuńCzemu soczewico?! XDDDDD Awwwww cieszę się, że się podobało! ;////; nie piszę! Y_Y
UsuńHahahaha dobre xD Aomine i Kagami myśleli, że są tacy sprytni, ale chyba coś im się nie udało. :D przecież o Kuroko się nie zapomina xD
OdpowiedzUsuńno a tak ogólnie, to fajnie się czytało, bardzo podoba mi się twój styl pisania :) ale muszę dać małą zrypke, bo czekam z niecierpliwością na nowe rozdziały z zaczętych opowiadań z aokise i aokaga a tu ani widu, ani słychu...
więc życzę dużo weny, żeby nowe opowiadania i one shoty pojawiały się częściej :D
1) czeeeść, chyba nigdy nie komentowałam na Twoim blogu. Na pewno. Nie miałam jeszcze konta.
OdpowiedzUsuń2) tego opka nie ma chyba w spisie treści. W ogóle w spisie treści sie nic nie zmieniło
3) odkąd tu byłam. No właśnie. Czemu nagle zapomniałam o Twoim blogu? Przecież go kocham! I rozdziałowce i wszystko, i zarąbiste AoKagaszki, czytałam każdą po kilka razy.
4) na razie nie przeczytałam, ale to zrobię. I w ogóle to dodałam już sobie zakładkę, więc będę tu zaglądać znowu regularnie :D