Judal nienawidził wstawać. Ten moment w
życiu każdego człowieka wymyślał zapewne jakiś pocieszny skurwysyn, któremu nie
raz i nie dwa miał ochotę dać w ryj. Zwłaszcza, gdy przychodziło mu balować
całą noc, a potem po niespełna dwóch godzinach snu wstawać do swoich
obowiązków. Jak wstawanie mogło być przyjemne?
Tym razem jednak Judala nie goniły żadne
zobowiązania, była sobota, dzień dla połowy ludzkości wolny, lecz i tak
niewiele to zmieniało, bo wstawanie nadal było do dupy, a do tego potrzebował
mocnej, dobrej kawy, by jego mózg zaczął pracować tak, jak powinien. Powlekł
się do kuchni, zastanawiając się, czy bardziej potrzebuje kawy czy papierosa.
Jego rozważania jednak urwały się, gdy stanął na progu pomieszczenia i
dostrzegł siedzącego przy stole Hakuryuu.
Haku nigdy nie miał takich problemów ze
wstawaniem, a przynajmniej szło mu to o wiele szybciej niż jemu. Teraz jednak
nie było to istotne. Judal chciał mruknąć coś pod nosem, by objawić swoją
obecność, jednakże przez jego zasłonięty oparami snu mózg przebiła się myśl, że
nie, nie może tego zrobić. Bo o ile dobrze pamiętał, Hakuryuu już go nie lubił.
Przez dłuższą chwilę drapał się po brzuchu,
gapiąc się jak Haku czyta gazetę, nawet na niego nie patrząc. Od kiedy ten
dureń czytał gazety, co? Pewnie od kiedy Judal tak pięknie wyśmiał go dzień
wcześniej. Jego i jego romantyczne zapędy.
No dobrze, może i ta kolacja wcale nie
zasługiwała na to, żeby zostać wyśmianą, po przemyśleniu, gdy później umierał z
głodu, uznał, że tak na dobrą sprawę nie ma nic złego w dobrej, normalnej
kolacji, zamiast jakiegoś odgrzewanego śmiecia. Może po prostu powinni ją
zjeść, a Judal zignorować tę… całą otoczkę? Chociaż na dobrą sprawę to nie było
jeszcze takie złe, Hakuryuu był do tego przyzwyczajony, na pewno się tego
spodziewał, w każdym razie jakoś wcale się nie zdenerwował specjalnie, gdy
Judal się z tego nabijał. To było jeszcze do uratowania. Ale nie, jemu jak
zwykle było mało. I najwyraźniej Haku czuł się bardziej zły, niż okazywał, bo zamiast zafundować sobie dobry seks, gdy była
okazja, Judal zaczął i z tego się nabijać, i z waniliowego seksu, i że zaraz
będą robić to jak stare, durne dziadki… Cóż… Ciekawe czy ta gazeta była taka
fajna skoro z takim zaangażowaniem ją czytał.
Judal pił swoją kawę oparty o kredens
przyglądając się bacznie Hakuryuu. No ludzie, bez przesady, ile można się
zachowywać jak obrażona nastolatka przez takie pierdoły? Przecież Hakuryuu
powinien wiedzieć, że Judal ma niewyparzony pysk i zawsze mówi wszystko co
myśli, co akurat w tej sytuacji wcale nie było takie dobre, skoro powiedział co
myśli o niespodziance Haku… Kurwa…
Gdy Hakuryuu zaczął się podnosić, Judal
uznał, że dał wystarczająco dużo czasu na ignorowanie swojej osoby. Ileż można
nie zwracać na niego uwagi, do cholery? Jednak Hakuryuu ignorował nie tylko
jego obecność, ale również pytania, zachowując się, jakby go tutaj totalnie nie
było. No co to, to kurwa nie. Stanął mu na drodze, gdy ten szedł do drzwi,
jednak Haku tego nie skomentował, próbując go wyminąć. I kolejny raz. I
następny, aż Judal nie zablokował mu całkiem drzwi.
Hakuryuu przymknął powieki, przeczesując
palcami włosy i Judal czekał na jakiekolwiek słowo, które rozładowałoby tę
dziwną sytuację i żeby miał możliwość… zrobienia czegokolwiek. Na przykład
wyśmiania jego zachowania.
Jednak Hakuryuu nie powiedział nic, złapał
go tylko za ramiona i przestawił na bok, po prostu wychodząc. Judal był tak
zaskoczony tym czynem i brakiem jakiegokolwiek słowa, że gapił się bezmyślnie,
jak Hakuryuu zakłada buty i kurtkę.
- Gdzie idziesz? – spytał, marszcząc brwi,
lecz odpowiedział mu tylko cichy trzask zamykanych drzwi.
Kurwa.
Co to niby miało być? Co to za zachowania?
Co to za wychodzenie sobie z domu? Co to za jakieś pierdolone obrażanie się?! I
co, może to jeszcze jego wina? Jego?! Może to on szykuje jakieś durne
romantyczne kolacje i jeszcze oczekuje słodkich westchnięć?
Judal zezłościł się nie na żarty i przez
kilka najbliższych minut palił jednego papierosa za drugim, wyzywając w myślach
na czym świat stoi. Jednak gdy Hakuryuu zignorował to, że do niego dzwonił,
wkurzył się nie na żarty.
- Judal?
– mruknął Saluja do słuchawki telefonu.
- Nie, kurwa, twój alfons – warknął. – Co się
robi, żeby ludzie znowu byli normalni?
Saluja przez chwilę milczał i Judal miał
szczerą ochotę zwyzywać go z góry na dół, choćby za to, że był takim idiotą.
- Pokłóciłeś
się z Hakuryuu?
- Nie pokłóc…
- Judal.
- Grrryy.
Alibaba westchnął ciężko, a Judal już
wyobrażał sobie, jak zaciska palce na jego szyi…
- Weź
sobie kartkę i zanotuj, przyda ci się, jak postanowisz jeszcze coś zjebać.
I że to wszystko niby jego pierdolona
wina?!
***
Hakuryuu pchnął barkiem drzwi od klatki,
wchodząc do środka z rękami pełnymi zakupów. Dzień był nie najgorszy, chociaż
bywało już dużo lepiej. Co prawda nie dostał pracy tak jak by wolał, ale
chociaż przyznali mu staż, co i tak było całkiem niezłe biorąc pod uwagę, że
jego doświadczenia sprowadzały się tylko do pozowania do zdjęć. Dobre
pieniądze, ale ile można świecić własnym ciałem na prawo i lewo? Kiedyś skończą
się jego dobre lata, a z czegoś trzeba, do licha, żyć.
A do tego głowa zaczynała go boleć, że
najchętniej by się po prostu położył spać… Zamarł na progu mieszkania, czując
paskudny swąd spalenizny. Przez chwilę przemknęło mu przez głowę, że może
czegoś nie wyłączył, albo to może Judal coś zostawił i wyszedł, chcąc w akcie
zemsty puścić z dymem ich mieszkanie. Odłożył pospiesznie zakupy i szybkim
krokiem poszedł do kuchni, zamierzając uratować to, co być może zostało jeszcze
z tego pomieszczenia.
Właściwie nie pomylił się za wiele. Judal klął
na czym świat stoi, machając ścierką. Hakuryuu podszedł do okna i jednym
szepnięciem je otworzył. Wyrwał ścierkę
z rąk Judala i otworzył piekarnik z którego się kopciło, zakręcając przy okazji
gaz. Dym buchnął w górę i przez chwilę obaj się krztusili.
- Co ty wyprawiasz? – spytał, ocierając
załzawione oczy.
- Nic, kurwa, nie twój interes – warknął wyraźnie
rozzłoszczony Judal, łapiąc za ścierkę i próbując mu ją wyrwać.
- Chciałeś puścić z dymem mieszkanie? – Uniósł
brwi, szarpiąc ścierkę w swoją stronę.
- Płacę połowę czynszu, pojebało cię? –
prychnął zirytowany. – I nie twój zasrany interes co robię! Oddawaj!
Hakuryuu ponownie szarpnął ścierką,
wyrywając ją z jego palców i podszedł do piekarnika wyciągając blachę. Aż przekrzywił
głowę, zastanawiając się… co to, u diabła, było?
- Co to jest? – spytał szczerze zdumiony.
- Nic, kurwa! – warknął Judal i Hakuryuu aż
obejrzał się za siebie, zastanawiając się czemu mimo złości Judal brzmi tak
dziwnie. A potem znowu spojrzał na to co miał przed sobą, a co przypominało…
zwęglone ciastka? Nie… Tak… No nie…
- Judal…
- Zamknij się! Zamknij się, kurwa twoja
mać! – wrzasnął wściekły, kopiąc w najbliższy stołek i wyszedł z kuchni. –
Zostaw mnie w spokoju i idź sobie, kurwa, gdziekolwiek sobie chodzisz!
Hakuryuu westchnął krótko, kręcąc głową.
Alibaba powinien wiedzieć, ze z Judala jest marna kucharka i prędzej spali pół
osiedla niż przyrządzi coś… Spojrzał na te zwęglona kawałki ciasta i przez
chwilę pomyślał, że życie bez tego idioty było by może spokojne, ale całkowicie
nudne.
Zostawił otwarty piekarnik i podążył za
Judalem, który w ich miniaturowym salonie z wyraźną złością podlewał kaktusy,
jakby miał szczerą ochotę je utopić.
- Zgniją – poinformował, obejmując go w
pasie.
- Moje, spierdalaj – warknął, uderzając go
łokciem, wlewając pół butelki wody do kwiatka, którego Haku dostał od swojej
siostry, a Judal z sadystyczną zawziętością próbował zabić, bo był ekstremalnie
paskudny. Nie żeby się z nim nie zgadzał, ale nie był tak zawzięty jak Judal,
by doprowadzić do śmierci biednej rośliny, która jak na złość wcale nie chciała
tak szybko rozstać się z tym światem.
- Judal…
- Zamknij się, kurwa – warknął, odpychając
go, jednak Hakuryuu objął go tylko mocniej.
- Robiłeś dla mnie ciastka? – spytał po
prostu, całując go w kark. Zawstydzanie Judala było niebezpieczne dla
zawstydzającego, bo Judal mógł w afekcie potraktować go jak traktował biedne
roślinki, niemniej Hakuryuu wiedział jak nacisnąć, żeby Judal nie próbował
nastawać na jego życie.
- Chyba, kurwa śnisz – parskną z drwiną,
wykręcając się z jego uścisku, jednak Hakuryuu trzymał go mocno podczas tej ich
małej przepychanki. Judal dyszał ze złości, gdy Haku w końcu przyparł go do
parapetu.
- Juju… - Chciał spojrzeć mu w oczy, jednak
ten demonstracyjnie odwrócił głowę w bok.
Hakuryuu uśmiechnął się sam do siebie.
- Boczysz się? – spytał z rozbawieniem,
gładząc go po plecach.
- To ty się zachowujesz jak jebana
nastolatka z gimnazjum – prychnął z wyższością.
- A ty jak wielki, groźny, niewrażliwy
macho – mruknął z rozbawieniem, całując go w szyje. – Te ciasteczka były
słodkie – wyszeptał mu do ucha i prawie się nie zdziwił, gdy Judal kopnął go
boleśnie w krocze miotając się w jego ramionach.
- SPIERDALAJ, KURWA! – wydarł się na całe
gardło, wyrywając mu się i patrząc na niego wściekłym, płomiennym wzrokiem. –
UDŁAW SIĘ NIMI! – wrzasnął i pomaszerował do łazienki, mocno zatrzaskując za
sobą drzwi.
Hakuryuu uśmiechnął się pod nosem idąc za
nim. Zarumieniony Judal, nawet jak cisnął gromy i bluzgał, był naprawdę słodkim
widokiem. Może powinien częściej pozwalać robić mu takie głupoty?
Wstawiłam śniadanie do pieca, po pięciu mintuach zerknęłam, czy jeszcze żyje, po dziesięciu miało się dobrze. A potem dałaś cynk, że mam zajrzeć na bloga.
OdpowiedzUsuńI w sumie dobrze, że było o pieczeniu, bo inaczej na śmierć bym zapomniała - uratowałam w ostatniej chwili, ale nie szkodzi, spalone wcale nie smakuje tak źle!
"Powlekł się do kuchni, zastanawiając się, czy bardziej potrzebuje kawy czy papierosa." - te codzienne rozważania, Juju, najlepiej to zrób sobie półlitrową kawę, siądź sobie przy parapecie i pal swoje marlboro czerwone ;///;
"Bo o ile dobrze pamiętał, Hakuryuu już go nie lubił." - aż mi się zrobiło tak autentycznie przykro i smutno, ale potem sobie przypomniałam, że nie, nie powinnam nas z nimi aż tak utożsamiać, to tylko fikcja, tylko fikcja!
"Pewnie od kiedy Judal tak pięknie wyśmiał go dzień wcześniej. Jego i jego romantyczne zapędy." - no bo niektórzy nie potrafią w romantiko, okej? No nie potrafią i już *omiata wzrokiem sufit* Niektórzy tylko chemicznie się kochają, my nie laski z gima, psia mać!
"- Gdzie idziesz? – spytał, marszcząc brwi, lecz odpowiedział mu tylko cichy trzask zamykanych drzwi." - A PEWNIE, ZIGNORUJ GO, WYJDŹ GDZIEŚ SOBIE NA PÓŁ GODZINY I W OGÓLE SIĘ NIE KRĘPUJ, ŻE JUDAL DZWONI W TYM CZASIE DO SALUJI I PYTA, CO MA ROBIĆ!!! WCALE TAK NIE BYŁO!
"(...) jego doświadczenia sprowadzały się tylko do pozowania do zdjęć. Dobre pieniądze, ale ile można świecić własnym ciałem na prawo i lewo?" - Haku nasz modeeel, nasz angstowy, kontrowersyjny model poznaczony bliznami, z cudownymi plecami i w skórzanych spodniaaach!
"Zamarł na progu mieszkania, czując paskudny swąd spalenizny." - zapewniam, że w Krakowie to będzie dzień jak co dzień ♥
"- Juju… - Chciał spojrzeć mu w oczy, jednak ten demonstracyjnie odwrócił głowę w bok." - Juju ;/////////////////////;
To całe ubogie słownictwo Judala, który potrafi tylko miotać przekleństwami, który złości się i wkurza o wszystko, na czym świat stoi, który cały czas jest poirytowany, a w chwilach zawstydzenia po prostu drze mordę i każe wszystkim spierdalać *płacze w kota, bo to zbyt piękne* I nigdy nie przyzna, że coś może być jego winą, nigdy przenigdy nie przeprosi, ale i tak będzie dążyć do zgody, bo mu zależy i bo Haku jest ważny ;///; Aaaaaaaa! *poszła się wykrzyczeć* A Hakuryuu i tak doceni każdy zmasakrowany posilek Judala, bo wie, jakie gotowanie jest dla niego ważne, że Juju się zawsze stara, a że nigdy nie wychodzi, to inna sprawa! *feelsy*
Hibu, to było takie piękne, takie nasze, takie że aż mam ochotę sobie jeszcze posmarkać i pokłócić się z Tobą raz jeszcze o jakąś pierdołę, byśmy mogły się powydzierać na siebie i bym mogła potem skakać wokół Ciebie z rysunkami *beksa* Kłóćmy się więcej, proszę, a Ty budź mnie nad ranem takimi słodkościami ;///;
I jeszcze wstawiać do takiego shota arta, którego Ci wczoraj wysłałam, jak się pokłóciłyście. XDDDD
OdpowiedzUsuń*właśnie w momencie zadzwoniła tess*
*w tym momencie znowu zadzwoniła tess*
Dobra, zanudziłam na śmierć tess opowiadaniem o mojej pracy maturalnej i szybko się rozłączyła więc mogę komentować. XDDD
O słodki Solomonie, to było takie urocze. ;_; Uwielbiam, jak Judal jest taki... no właśnie taki, jak tutaj. Że nigdy się nie przyzna, będzie krzyczał na wszystkich, że to ich wina, że to wina świata, że to w ogóle wina jakiegoś niewinnego i nieznajomego przechodnia, ale na pewno nie jego, ale i tak będzie czuł, że coś jest nie tak i na swój pokrętny i przesłodziachny sposób będzie próbował powiedzieć przepraszam. :____:
Zaczęłam piszczeć, gdy zobaczyłam "Saluja"! :___: JUDAL MUSI DZWONIĆ DO SWOJEGO GŁUPIEGO SALUJI! XDDD musi do niego dzwonić, by ten mógł mu radzić, jak zachowywać się, kiedy na kimś ci zależy i kiedy ten ktoś jest taki okropny i nieposłuszny, że trzeba go przeprosić (Saluja-ma-wprawę-w-płaszczeniu-się-przed-Kouenem). W ogóle jak krzyczałyśmy do tego opowiadania z tess, to obie stwierdziłyśmy, że gdyby napisać to opowiadanie w wersji EnAli, to Kouen nie byłby ucieszony. :___:
Zaskoczył mnie trochę zawód Haku, to zwykle Alibaba, Judal lub Kouha mają takie zajebiście płatne, ale puste i wymagające tylko ładnego ciała pracę. Haku jest przecież robotnym chłopem, który nie toleruje takiego zachowania (chociaż taki zbutnowany Haku, który robi to, by móc mieszkać gdzieś daleko od swojego rodzinnego domu z Judalem, i robi to specjalnie dla Judala, tooo... to taki Haku jest bardzo kochanym Haku <3).
Scena z zawstydzonym Judalem była przewyborna. ;__: To było świetne. ;_; Koooocham. <3
Ponieważ powiedziałam sobie, że nie skreślę tego shipu tylko dlatego, że go nie lubię, no to oświadczam, że przeczytałam ;P Jakoś tak wolę mniej klnącego Judala... Wiem, że taki jest najbardziej zgodny z mangą, ale jakoś tak... Chociaż śmiałam się z tego, że tym razem to Alibaba robił za tego rozsądnego, to nie rzuciło mnie to na kolana. Judal jako ekstremalne tsundere... No, co kto lubi. Niestety przez arty na zerochan pokochałam Hakuryuu samego w sobie... O tak, on na modela może iść z miejsca, z tym swoim szczupłym acz umięśnionym ciałem, pokrytym bliznami... *ślini się* Mój mózg właśnie mi oświadczył, że lubię błękitnookich xDD Mimo tych przekleństw wyszło uroczo, pogratulować Haku wytrwałości i bezgranicznego zakochania. Weny~
OdpowiedzUsuńNa początek - ŚPIĄCY JUDAR SIĘ ŚLINI!!! Abwww, ten art jest przeuroczy <3
OdpowiedzUsuńDobra, przechodzimy do opowiadania.
Pierwsze zdanie i już się szczerzę jak głupia. Judar, jak ja cię rozumiem! ;^;
"Bo o ile dobrze pamiętał, Hakuryuu już go nie lubił." - c-c-c-co!? Ej no, to dopiero początek ff, a ty już takie dramy!? Stop it.
To takie judarowe, żeby wyśmiać swojego kochanka, który tak się dla niego starał >w< no i nie dziwię się Haku - też bym była zła >3<
"I co, może to jeszcze jego wina?" - Judar, uwielbiam cię xD i podziwiam, jakim cudem Hakuryuu udało się z tobą wytrzymać...
ABWWW, ALIŚ OD RAZU WIEDZIAŁ, O CO CHODZI, ON JEST JAK TAKA DOBRA, NIEOGARNIĘTA SIOSTRUNIAAA <3 <3 <3 "- Weź sobie kartkę i zanotuj, przyda ci się, jak postanowisz jeszcze coś zjebać." myłość
Haku jako model *too damn hot* chcesz, żebym umarła od tej seksowności? Oh gawd, oh gawd, oh gawd. A tak spytam - do jakiego magazynu pozował? =w=
Ten przeklinający-tsundere Judar był taki kochany, no po prostu zdobył moje całe serduszko <3 no i znowu mogę przybić mu high five - moje próby pieczenia skończyłyby się tak samo ;^;
Kaktusy :'D
HAKUUUUUUUURYUUUUUUUU *rozpływa się* On jest zbyt idealny, no perfekcyjny. Idealny facet dla naszego Judara, Juju *^* bosz, ten fragment był tak piękny, że aż go sobie zapisałam w notatkach. Będę go czytała przed snem *^* takie fluffy JuHaku są najpiękniejsze *^*
Ej, gdzie dalsza część? Gdzie urocze seksy z cudownym Haku i wcale-kurna-nie-spaliłem-tych-ciastek-masz-problemy-ze-wzrokiem-idioto Judarem? <3
Gimme moar, bo to było przecudne <3