środa, 19 marca 2014

04. Pójdę tylko tam, gdzie poprowadzi moje serce. [AoKise]



Dla czekających! <3

PART IV

Nie mogę spać
w głowie znowu mam krzyk
Gubię sens
Patrzę na niebo
na to samo co ty
Dwoi się

Dryfowanie we śnie nie zawsze ma coś wspólnego z czymś miłym i pozytywnym. Czasami owo dryfowanie jest tak dosłowne, że reakcja żołądka osoby śpiącej na owe wygibasy, jest jak najbardziej realna, prawdziwa i bardzo, bardzo groźna. Tak przynajmniej uznał Kise, wybudzając się ze snu pełnego bujania się, kiwania i poruszania się w górę, w dół i na boki. Jego żołądek zareagował na to aż nazbyt poprawnie. Przez moment zastanawiał się, czy obrócić się na plecy, czy może jednak pozostać w pozycji, w jakiej się obudził i po prostu przeczekać żołądkowe perturbacje.
Zmarszczył brwi, za którymi, głęboko w czaszce gromadziło się dość nieprzyjemne napięcie wieszczące ból głowy. Sahara w gardle. No najprawdziwsza pustynia. Piasek zamiast języka. Zdecydowanie trzeba wstać. Tylko jak tu wstać, żeby się nie porzygać? Ciężkie było życie ludzi na kacu. Przekręcił się ostrożnie na plecy, czując, jak ciemnieje mu przed oczami, a żołądek podskakuje bardzo groźnie. Kto by pomyślał, że to taki ruchomy organ jest…
Heroicznym wysiłkiem podniósł się z łóżka, przyciskając jedną dłoń do ust, drugą do brzucha. Zastanawiał się, czy bardziej chce mu się pić czy wymiotować. Po chwili jakże patetycznego wglądania w samego siebie uznał, że jest gotowy, by powziąć kurs na kuchnię. Lodowata woda z cytryną była jak błogosławieństwo na jego wypalone gardło. Kiedy on się nauczy, że szampan to największe zło, po którym cały przełyk przypomina wysuszone na wiór skrawki? Nigdy więcej, nigdy!
Oparł się o kredens, przykładając chłodną szklankę do czoła. I co ten cholerny Kasamatsu narobił? Miał go kurna pilnować, żeby się nie schlał jak prosie, a już zwłaszcza, gdy pojawił się… No. Wtedy, gdy życie Kise uznało, że ma on wyjątkowo lekki żywot i należy mu go malowniczo spierdolić. Ryouta jęknął pod nosem przypominając sobie wczorajszy wieczór. No jak można być takim totalnym burakiem? Ale z drugiej strony, czego Kise się po nim spodziewał? Że będzie się kajał? Padał na kolana i błagał? Że będzie unikał jego osoby? Niedoczekanie. To absolutnie nie było w stylu tego zasranego dupka i powinien był to przewidzieć. Aomine nigdy nie przeprasza, a co dopiero błagać o wybaczenie! Naiwniak z ciebie Ryouta, trzeba było się ewakuować przy pierwszej okazji, a nie upierać się jak idiota, że gówno cię to wszystko obchodzi. Już same spojrzenia wypalające mu dziury w plecach mocno nadwerężały jego opanowanie, a co dopiero przebywanie w jego towarzystwie, gdy postanowił dołączyć do byłych przyjaciół. Kise miał serdecznie dość zdawkowego, luźnego nastroju, jaki między wszystkimi zapanował i drażnił go on na tyle, że z zapamiętaniem oddawał się wchłanianiu coraz większej ilości musujących sików, byle tylko nie uczestniczyć w rozmowach, które totalnie i absolutnie nic go nie obchodziły! Nic a nic! Tylko co z tego, skoro szampan postanowił go zabić i udusić, gdy ten pieprznięty palant oświecił wszystkich, że przyjechał, by ponownie dobrać się do tyłka Kise? No może nie do końca tak powiedział, ale Kise tak właśnie wolał myśleć, bo pozwalało mu to na wściekanie się z czyściutkim jak łza sumieniem.
Dość tego.
Ze stukiem odłożył szklankę na blat kredensu i podążył do łazienki. Nie będzie sobie zaprzątał głowy zidiociałym palantem, Kise już dawno zamknął tę sprawę i nie było co tematu roztrząsać. Jednak nawet błogosławiony prysznic nie przyniósł pożądanych rezultatów. Snując się bez celu po domu, Kise uznał w końcu, że jeszcze chwila, a się udusi, a otaczające go ściany obudzą w nim klaustrofobię. Ubrał się i wyszedł z mieszkania uznając, że może jednak spacer dobrze mu zrobi i uciszy rozkołatane myśli.
Niebo na zewnątrz miało stalowoszarą barwę i tylko patrzeć aż znowu zacznie sypać śnieg. Mimo że Kise bardzo nie lubił tego zjawiska, to jednak brnął przez ulice przysypane białym puchem, czując dziwne odprężenie tym, że mróz szczypie go w policzki. Przynajmniej nie miał już tego okropnego uczucia przytłoczenia i ciasnoty.
Ryouta błąkał się po ulicach miasta bez jakiegoś konkretnego celu. Mijając witryny sklepowe, migające neony, bilbordy, spieszących się lub spacerujących ludzi, nie myślał o nim konkretnym. Po prostu szedł tam, gdzie niosły go nogi. Zgarbił się, zapinając szczelniej płaszcz, gdy z nieba, tak jak przewidywał, zaczynały spadać maleńkie płatki śniegu. Jednak śnieg nie przeszkadzał mu tak bardzo jak zwykle. Wciskając dłonie głęboko w kieszenie przyglądał się jak owe płatki wolnym, kołyszącym ruchem opadają na ziemię wśród pisków i radości dzieci. Uśmiechnął się sam do siebie, mijając grupkę dzieciaków, która próbowała łapać płatki śniegu prosto do swoich ust. Sam tak kiedyś robił. Dawno, dawno, jakieś miliony, miliardy lat temu…
Potrząsnął głową, strzepując śnieg, który osiadł mu na włosach, karcąc samego siebie w myślach, że brzmi jak jakiś stary zagrzybiały staruszek i to śmieszne tak użalać się nad samym sobą, gdy przeżyło się ledwie ćwierć wieku.
Kise nie był stworzony do samotności, nie lubił, gdy dopadały go ponure myśli, dlatego zawsze szukał towarzystwa innych i to tam się czuł najlepiej. Nie zdziwiło go więc wcale, że nogi same poniosły go w stronę domu przyjaciół.
Zadzwonił do drzwi, tupiąc w miejscu, by pozbyć się śniegu z butów. Gdy drzwi się otworzyły, uśmiechnął się do przyjaciela.
- Cześć, Kurokocchi, nie przeszkadzam?
Spojrzenie Kuroko było spokojne jak zawsze, dlatego Kise nie od razu zauważył pewne wahanie w jego oczach i zachowaniu.
- Skąd, wejdź. – Otworzył szerzej drzwi, wpuszczając go do środka
- Ale zmarzłem! Nawet nie wiedziałem, że jest tak zimno! Tak łaziłem i łaziłem, i uznałem, że może bym was odwiedził, dawno u was nie byłem, na pewno nie przeszkadzam?
- Nie, w żadnym razie, Kise-kun, jest tylko…
- To dobrze! Tak się zastanawiałem, czy w ogóle was zastanę, bo… - Urwał w połowie zdania i ściągania szalika, słysząc głośne śmiechy i poczuł, jak żołądek zjeżdża mu do samej ziemi. Zdążył tylko zerknąć na Kuroko, który otwierał usta, by coś powiedzieć – Kise dopiero po nie w czasie dojrzał zaniepokojenie w jego oczach – gdy na korytarzu pojawiła się Momoi, niosąca brudne talerze, a za nią Aomine, chwilowo największa życiowa zmora Kise.
Ryouta nie zamierzał oszukiwać samego siebie, że nie spanikował, bo spanikował jak pieprzona dziewica w noc poślubną i nie było co ściemniać.
Wszyscy zamarli, gapiąc się na siebie w pełnej napięcia i konsternacji ciszy, a Ryouta czuł, że jeszcze chwila tej ciężkiej atmosfery, a zacznie krzyczeć, zwłaszcza, że spojrzenie, jakie w niego wbił Daiki, posyłało po jego kręgosłupie dreszcze przerażenia.
- Także tego, zdzwonimy się Kurokocchi – odezwał się w końcu, siląc się na normalny ton i obrócił się pospiesznie na pięcie. – Na razie!
Czując, jakby sam diabeł deptał mu po piętach, Kise ewakuował się z domu przyjaciół w trybie ekspresowym.
Kurwa, kurwa, kurwa! Że też nogi właśnie tutaj go poniosły! Szlag by to wszystko trafił, warczał sam do siebie w myślach. Drgnął, gdy wydawało mu się, że usłyszał głośny trzask drzwi i obawiając się najgorszego przyspieszył, składając wszystkim bogom hołd, że właśnie nadjeżdżał autobus. Wskoczył do środka, błagając, by ta pieruńska maszyna ruszyła jak najszybciej. Gdy tak się stało, z ulgą opadł na najbliższe siedzenie, czując, że drżą mu kolana.
Ale z ciebie pieprzony mięczak, Ryouta…

~~*~~

Kise czuł, że przemarzł niemal do szpiku kości. Trzeba było od razu wracać do domu, a nie szwendać się dalej jak kretyn. Tylko co miał poradzić na to, że to niespodziewane spotkanie tak wyprowadziło go z równowagi?
Wychodząc po schodach, wsunął rękę do kieszeni w poszukiwaniu kluczy. Zaraz mu normalnie odpadnie nos z tego zimna. Kise zatrzymał się na półpiętrze dostrzegając, że ktoś siedzi na schodach powyżej. Czując ciarki na plecach uniósł wzrok, który trafił prosto w oczy Aomine.
Przez chwilę gapili się na siebie bez słowa, a wśród mętliku, jaki panował w jego głowie, gdzieś tak na tyłach podświadomości Kise czuł, że tak będzie. Że obecność Aomine tutaj nie powinna go dziwić, bo… Bo to było do przewidzenia. Może więc to dlatego lepiej panował nad swoimi nerwami, a panika, jaką wcześniej poczuł była tylko wspomnieniem. Teraz dominowała tylko złość. Na tę jego cholerną arogancję, bezczelność i w ogóle na niego całego.
Prychnął z irytacją pod nosem, wchodząc po schodach i bez słowa mijając Aomine. Otworzył zamki w drzwiach, wchodząc do mieszkania z zamiarem jak najszybszego zatrzaśnięcia drzwi.
Kurwa!
- Wynoś się – warknął, napierając na drzwi, które były przytrzymywane z drugiej strony.
- Też miło cię widzieć – parsknął ironicznie Aomine, napierając ramieniem na drewno, jednak Kise nie należał nigdy do cherlaków i musiał się mocno zaprzeć nogami.
- Spieprzaj. Stąd! – wysyczał, czując, jak jego stopy przesuwają się po podłodze.
- Ani mi się śni – warknął po drugiej stronie Daiki, wciskając rękę między drzwi a framugę.
- Utnę ci tę łapę! – zagroził ze złością Kise, uderzając ramieniem w drzwi.
- Spróbuj – prychnął, starając się butem zablokować zamykające się drzwi.
Przez chwilę siłowali się w milczeniu, aż w końcu Kise uznał z wściekłością, że nie będzie się bawił w cholernych przedszkolaków. Jest na to zbyt zmęczony i zmarznięty, by jeszcze użerać się z dziecinnymi zagraniami Daikiego. Odstąpił od drzwi, zrzucając ze złością buty i kierując się w stronę kuchni.
Pieprzony dupek, kurwa jego mać.
Wziął do ręki czajnik elektryczny i podszedł na zlewu napełniając go wodą. Może się walić i palić, ale Kise musi się napić pieprzonej, gorącej kawy, bo zdechnie. Trzaskając szafkami i naczyniami, z głośnym stukiem postawił kubek na blacie, wsypując do niego kawę.
- Taki nowy zwyczaj? Chodzenie po domu w kurtce?
Kpiący głos Aomine bardzo skutecznie podrażnił nerwy Kise, jednak postanowił go ignorować, bo inaczej zamkną go za zabójstwo z zimną krwią.
- Spierdalaj – odpowiedział kulturalnie, otwierając lodówkę i wyciągając z niej mleko.
- Jakie czułości – parsknął. – Mnie też możesz zrobić kawę.
- Chyba sobie, kurwa, jaja robisz – parsknął ironicznym śmiechem wychodząc z kuchni, po czym głośno zatrzasnął drzwi łazienki.
Najwyższy Buddo, co za palant! Co za chory, popieprzony palant. Ze złością ściągnął z siebie szalik i płaszcz. Wciągając głęboko powietrze oparł się o pralkę. Spokój, tylko spokój go uratuje. Przesunął dłonią po twarzy, próbując zapanować na zszarganymi nerwami. Jak on potrafił go skutecznie wyprowadzić z równowagi… Jak nikt inny! Samą, pieprzoną obecnością! Wziął kolejny głęboki wdech i wyszedł z łazienki. Odwiesił płaszcz na korytarzu i wrócił do kuchni, gdzie Daiki pił jego kawę. Jego. W jego własnym kubku. Czując, że ledwie panuje nad nerwami, zacisnął zęby. Nie, nie wścieknie się, nie wybuchnie, nie zrobi z siebie idioty. Spokój, harmonia i równowaga – to nowe motto życiowe Kise przecież.
Dostrzegając go, Aomine upił łyk kawy z ironicznym uśmiechem. Sukinsyn.
Daiki wyciągnął rękę z drugim kubkiem kawy. Kise patrzył na niego bez słowa, po czym wziął kubek z jego ręki i podszedł do zlewu, wylewając jego zawartość.
- Przecież nie zatrułem – mruknął beztrosko Aomine, dmuchając w swoją Kise parującą kawę.
- Z tobą nic nie wiadomo. – Opłukał naczynie, po czym podszedł do kredensu z zamiarem zrobienia kolejnej kawy. Jego układ kofeinonośny rozpaczliwie domagał się swojej dawki.
- Ciebie bym nie otruł.
Ryouta zacisnął zęby, wsypując do kubka dwie łyżeczki kawy.
- No tak, w końcu ruchanie trupów nigdy cię nie kręciło – burknął, wlewając wrzątek.
- Otóż to.
Kise zamieszał kawę i wrzucił łyżeczkę do zlewu.
- Skąd wiedziałeś, że nadal tutaj mieszkam?
- Szósty zmysł.
Ryouta obrócił się w stronę Aomine, wbijając w niego rozeźlone spojrzenie.
- A ten twój szósty zmysł nie podpowiada ci czasem, żebyś stąd spierdalał?
- Nie, podpowiada mi coś zupełnie przeciwnego – odpowiedział niewzruszony.
Kise zawarczał pod nosem, upijając łyk kawy i parząc sobie przy okazji język.
- Po co tutaj przyszedłeś? Chyba jasno powiedziałem, co myślę. – Spojrzał na Aomine, który jakby nigdy nic rozsiadł się przy stole.
- Żeby powiedzieć, że to co mówiłem, było poważne, to nie był żart.
Niebieskie, twarde spojrzenie mężczyzny wbiło się niewygodnie w Kise, który miał wielką ochotę jak dziecko podejść do niego i po prostu zdzielić go z buta.
- A ja powtórzę i powiem, że gówno mnie to obchodzi – wycedził przez zęby. – Nie mam zamiaru mieć z tobą więcej do czynienia na żadnym polu. A nawet jeżeli kiedyś miałem, to poczekaj, niech pomyślę… A, spóźniłeś. O ile? Zaraz, zaraz, ach tak, o kilka ładnych lat! I co ty sobie wyobrażasz? Że ktoś będzie tyle na ciebie czekał? Jak jakiś pierdolony, wierny piesek na twoje zawołania? Może cię rozczaruję, ale ja nie jestem żadnym pierdolonym pieskiem. Poszedłeś sobie w chuj i jeszcze dalej bez jednego słowa wyjaśnienia, więc do diabła, wracaj tam, bo ja nie wskoczę ci radośnie w ramiona, bo nagle raczyłeś się pojawić i nie wrócę do ciebie. Za nic.
Zacisnął mocniej drżącą dłoń na kubku, wypijając kawę do dna. Nie planował żadnych gorzkich żali, ale jak już zaczął mówić, nie mógł nad tym zapanować. I chociaż pluł sobie o to w brodę, to z drugiej strony ulżyło mu, że w końcu to z siebie wyrzucił…
- Mylisz się.
Spojrzał na Aomine, którego oczy – ciemne i nieczytelne – wbite były nieruchomo w niego.
- Po pierwsze nie traktuję cię jak żadnego psa. Po drugie kłamiesz. Wiem to ja i wiesz to doskonale ty. Ale w porządku, oszukuj się, mnie to nie przeszkadza. – Podniósł się od stołu i ruszył do zlewu, odkładając tam pusty kubek po kawie.
Kise aż się zapowietrzył. No… No kurwa, no. Przecież mu zajebie. Pierdolnie w niego tym jebanym kubkiem i zabije na miejscu.
- A po trzecie, to nie wrócisz do mnie. Ja cię odzyskam, durniu. Możesz być tego absolutnie pewien. A to, co o tym sądzisz mało mnie interesuje. Znam cię, Kise, nikt nie zna cię tak jak ja. Nie musisz mi wskakiwać w ramiona, żadna zabawa, gdy to, czego chcesz, samo się do ciebie pcha. – Wygiął usta w uśmiechu, ani na moment nie spuszczając wzroku z twarzy Kise, który wyglądał, jakby ktoś go uderzył czymś ciężkim.
- Nie jestem żadną zabawką – wydyszał Ryouta, któremu aż szumiało w uszach od złości i skołowania.
- Nie jesteś. I nie zachowuj się tak, jakbyś był. – Podszedł do Kise, dostrzegając, jak jego oczy rozszerzają się w tłumionej panice. Przyjemny zapach jego perfum dotarł do Aomine i wciągnął głęboko powietrze. Zatrzymał się, gdy wyciągnięta ręka Kise dotknęła jego piersi. - Nie jesteśmy już dziećmi, a ja jestem poważny – mruknął. – Nie zabronisz mi tego.
- Wynoś się…
Usta Aomine rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.
- Jak sobie życzysz.

___________
Jamal – Nieboskit

H.: Trochę krótko, ale chciałam w końcu dodać tę część. Nie wieeeem, jak się podobało, no ale no. Obiecuje postarać się, żeby kolejna część było szybciej. :D

38 komentarzy:

  1. *klepu klepu* Wrócę jutro :D

    Nareszcie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojacie, a jednak też coś piszesz XD Ja się w końcu zebrałam w sobie i coś tam bazgrzę, najpóźniej jutro będzie rozdzialik >:D
    Właśnie, widziałaś nowy rozdział kuroko? Był ranking postaci, Akashi jest na pierwszym miejscu, a Furihata na piętnastym XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pierwszy ranking, w którym Kuroko nie jest na pierwszym miejscu, a Akashi prawie podwoił jego wynik XD Chciałabym, żeby kiedyś on i Furi stanęli obok siebie, trzeba jakąś akcję zorganizować i głosujemy XDD

      Usuń
    2. Yay, ja też tu wrócę! Kiedyś XD''

      Usuń
  3. Nie mam pojęcia jak to skomentować. Czuje się wściekła po przeczytaniu tego ficka. Perfidnie udzieliła mi się cała złość Kise. Ja bym Aomine zabiła. Dżizas jak mnie wkurzył swoim zachowaniem. No jak tak kurna można no *Wiązanka przekleństw* spieprzaj Aomine po prostu spieprzaj.
    Przepraszam że do kija ten mój komentarz ale jak widzisz tak genialnie przekazujesz emocje że jestem bezapelacyjnie ładnie mówiąc wkurzona.

    OdpowiedzUsuń
  4. *bierze tasak* Aomine, cholerna łajzo ty, normalnie to cię lubię, ale weźże teraz w podskokach spieprzaj daleko, bardzo daleko. Najlepiej do innej galaktyki. I dajże spokój Kise, chłopak swoje wycierpiał. *odkłada tasak* A teraz coś bardziej składnego.
    Uczucia Kise udzielają się chyba wszystkim. Od kaca (uwielbiam to określenie - Sahara w ustach) przez wściekłość aż po kosmicznie piekielną kurwicę. Ja się dziwię, że Aomine to jeszcze żyje. I chyba nie będzie składnego komentarza, emocje wciąż buzują :D
    I póki pamiętam, tłumaczenie piosenki, mam nadzieję, że minimalnie sensowne xD https://docs.google.com/document/d/1DRG6S6zwKXst-wlTHvIBseMRRq0hYkLdCX5ylYSvaI0/pub
    I jeszcze jedno, ten art jest boski *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daiki, debsie, nikt cię kurna nie lubi no :DD A Aomine też jest biednyyyy <3 Kise jest chyba zbyt zły, żeby dać radę go zabić. XD
      Ooooo fajny ten tekst, podoba mi się! *,*

      Usuń
    2. O tak, ten art też mi się szalenie podoba *,*

      Usuń
    3. Aomine biedny? To też jest sposób - wziąć Kise na litość czy coś. Jak ma tę swoją złotą strzechę, to pewnie i serducho też xD I czemuż to Aomine jest biedny? Kompletnie nie wygląda na takiego :D O, zamiast do zlewu mógł mu na łeb wylać tę kawę, czyli wersja gifowo-żeńsko-męsko-piwowa: http://oi57.tinypic.com/2ihtees.jpg
      Cieszę się, że tekst przypadł do gustu, tylko nad tłumaczenie, coby bardziej poetycko było, popracować trzeba XD

      Usuń
    4. Bo jest biedny, tylko jeszcze nie wiecie jak bardzo :D Nie tylko Kisiałka swoje przeszła, on tyyyż ;^; Bezczelas, bo bezczelas, ale plus, że Mine w końcu wie, czego chce.
      Hahahaha! No szkoda, że o tym nie pomyślałam! Faktycznie tak mógł zrobić! XDDD
      To pracuj dzielnie! Czasem żałuje, że nie nadaje się na tłumacza chlip.

      Usuń
    5. Co się odwlecze... :D Zawsze można później wykorzystać xD Łoś z Mine-chin, po kiego zastanawiać się, czego tak właściwie chce, skoro ma... znaczy miał Kise? No, zobaczy się, może zasłuży na to wybaczenie :DD I cytując gościa z TV, powiedziane o jakiejś tam piosenkarce/aktorce, co to się rozwiodła: "Jakbym ja miał tak piersi w domu, to bym z niego nie wychodził" - Aomine, do serducha proszę sobie to wziąć xD
      Też tłumaczyć nie umiem, gugle umieją :D

      Usuń
    6. Właśnie wyobraziłam sobie kawę nie na łebku Aomine, tylko Kise i idący za tym mokry podkoszulek ... *idzie tamować krwotok wewnętrzno-zewnętrzny*

      Usuń
    7. Myślę, że Kise powinien w końcu czymś w niego rzucić, talerzem czy czymś XD
      Ale on wtedy nie wiedział, czego chce! Ale teraz wie i on na prawdę mówi prawdę :DDDD
      Hahaha, jak nic musi sobie wziąć to do serca XD
      Ja nawet z gugle nie umiem :D

      Usuń
    8. Matko Borsko, co Ty robisz o wpół do szóstej rano? Nawet nie wiedziałam, że taka godzina istnieje (za to mój kot doskonale wie i pamięta, bo on musi o tej porze sobie wstać i mnie obudzić, bo drzwi są za wąsko uchylone i on nie wyjdzie...) O.O
      Kise będzie rzucać? Cudnie. *kibicuje kowadle, pralce i fortepianowi* :D No to mam nadzieję, że pan Aomine decyzji już nie zmieni. Chyba że jest w ciąży, to wtedy tak - podobno normalne xDD

      Usuń
    9. O tej godzinie wstaje na pociąg! ;_; i generalnie ja prawie codziennie wstaję o 5 ;__; U mnie wiedzą o tym ptaki za oknem, które drą dzioby jak tylko zacznie się przejaśniać =__=
      Taaa, jakaś cegła też dobra rzecz XD Może trzeba wysłąć tego Aomine do ginekologa? Może to faktycznie ciąża. XD

      Usuń
  5. no rozpływam się.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mogę teraz umrzeć szczęśliwa, przeczytałam ten cudowny rozdział. Mam nadzieję, że nie będziemy tyle czekać na kolejny, bo umrę xd Moja wyobraźnia działała na najwyższych obrotach i zastanawiałam się kiedy Kise roztrzaska w końcu ten kubek. MEGAMEGAMEGA rozdział. Czuję się jak jakiś ćpun, bo potrzebuję więcej tych opowiadań *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję, że kolejny będzie szybciej :DDD Hahaha nie no, Kise trenuje się w zachowaniu opanowania, bądźmy z niego dumni! XD
      A tam, dobre używki nie są złe :P

      Usuń
  7. jaaaaaaki łaaaadny szablon *w* łe, muszę nadrobić bo nie jestem w temacie ;_______;

    Obejrzyj! jkdsnkndaskns obie bajki są cudowne ale Strażnicy Marzeń chyba ciut lepsi. Ale we Frozen był piosenki. Koty lubią piosenki <3

    Glon powinien być wodnikiem. Albo... Wróżką :3 Nie wiem XD czymś uroczym xD.
    Szkoda, będzie trochę teskno za fabułą, ktróa ci tak fajnie idzie ;w; Ale czego się nie robi dla seksów XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie to było cudowne *v* Po przeczytaniu tego w moich myślach widniało "wspaniałe' *O*

    Biedny Kisia. Powinien uderzyć Aomine. Od razu poczuł by się lepiej :)

    Pozdrawiam i życzę weny ~ ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szalenie się cieszę, że się podoba ^,^
      No nie? zasadził by mu head shota i od razu by mu ulżyło :D
      Podziękował <3

      Usuń
  9. wydaje mi się, że dziś wieczorem jest dobry czas na dodanie tu jakiegoś aokaga, co Ty na to? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat tamten wieczór nie był dobry, bo mnie nie było, ale generalnie jestem za, zdecydowanie jest pora na jakieś aokagaszki, które postaram się niedługo dodać :D

      Usuń
    2. Jestem za, a nawet za :D

      Usuń
  10. O rany, co za Aomine ...
    Ja wiedziałam, że oni się tam spotkają u tego Kuroko, no po prostu wiedziałam!
    Szkoda, że Kise nie przywalił Aomine, tak tylko czekałam aż na końcu zacznie na niego wrzeszczeć i łupnie go w policzek.
    Ale tak się nie stało... :C
    Zrób tak, żeby raz go walnął, okej? Potem mogą nawet się seksić xD
    Czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Thehehe...
    Umieram ze szczęścia XD wszyscy narzekają na Aomine, a mnie się taki podoba ;w; Czekam na następną część ;_; nam nadzieję, że będzie za nie długo, bo umrę w ciekawości ;w;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu Aomine to wredziol, nie może być inny XD
      Nie umierać, bydę pisać, postaram się szybko o ile egzaminy mnie nie dedną ;-;

      Usuń
  12. Znów za późno zobaczyłam >.<
    Tak cholernie się cieszę, że doczekałam kolejnej części! Nareszcie ;D Właściwie to nieświadomie sprawiłaś mi prezent tym rozdziałem, bo niedawno miałam urodziny ^^
    W każdym razie z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Pierwsze dwie części to było przedstawienie sytuacji, wprowadzenie i tak dalej. W trzeciej coś się zaczęło dziać. W czwartej także, która jak do tej pory chyba najbardziej mi się podobała. Cudownie, że mieli wreszcie ze sobą styczność, mogli porozmawiać, choć szkoda, iż biedny Kise tak cierpi (mam nadzieję, że mu to później wynagrodzisz, if you know what i mean ;D)
    Przez Ciebie teraz bardzo, bardzo, bardzo chcę kolejny rozdział! Kocham AoKise w Twoim wydaniu i nadal liczę, że będzie go duuużo więcej, choć zadowala mnie już to, że jest cokolwiek.
    A jeszcze do rozdziału... Aomine to ch*j... Ale i tak go uwielbiam <3 Lecz mimo to, niech mu się Kisia za łatwo nie da, niech się postara chłopak ;p
    Tradycyjnie życzę Ci więcej weny na mój ukochany paring i liczę na szybkie pojawienie się następnej części ^^

    Mary

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, naprawdę? No to wszystkiego najlepszego! Najwyraźniej wyczułam to podświadomie i proszę! :DDD
      Łaaaa cieszę się, że moje AoKisy się podobają, a Kise jak najbardziej zostanie wynagrodzony, ale niestety jeszcze nie skończyłam się znęcać ani nad nim, ani nad Daikim XD
      No baaa, Aomine to się będzie musiał trochę wysilić :D
      Dziękuję bardzo i sama mam nadzieję, że szybko coś będzie. ^^

      Usuń
    2. Haha, dziękuję ^^
      No oczywiście, że tak! Powtarzam to od samego początku, dlatego też tak pragnę tego paringu ;p
      A znęcaj się ile chcesz, jeśli tylko opowiadanie długo przetrwa ;D

      Usuń
    3. Dobre AoKisy nie są złe, po prostu :DDD
      Jakieś mega długie nie będzie, ale jeszcze trochę tych rozdziałów się pojawi. ^^

      Usuń
  13. Kolejny rozdział. BŁAGAM. ZAJEBIŚCIE PISZESZ :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^ Kolejny rozdział będzie, ale za troooooooochę długo.

      Usuń
  14. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń