+18
Miasteczko pogrążone było w mroku nocy.
Delikatna, mleczna zawiesina mgły spływała na nie coraz niżej i niżej, aż
światło ulicznych lamp bledło. O tej porze miasto nie żyło. Wszystko zdawało
się być posępne i wymarłe, i tylko w samym centrum można było natrafić na żywe
istoty. O tej porze miasto nie żyło, bowiem całe życie znajdowało się wewnątrz
budynków pełnych kolorowych, neonowych świateł i pulsującej muzyki. Życie o tej
porze przybierało najbardziej z pierwotnych aspektów, skierowany tylko na
niczym nieskrępowane instynkty.
Krzaki zaszeleściły i zwierzę wycofało się
w mrok drzew, idąc wolno i ostrożnie wzdłuż przyległej alei. Chyba nie będzie
lepszej pory niż teraz. Tygrysie oczy zalśniły niczym dwie żarówki, a całe
potężne ciało zadygotało jak w febrze. Cichy pomruk wydobył się z gardła
zwierzęcia, gdy jego pazury chowały się, pysk skracał, a sierść na powrót
wnikała w skórę. Kucający mężczyzna drżał jeszcze chwilę, po czym otworzył
oczy, które lśniły w mroku tak samo jak jego zwierzęcemu wcieleniu. Wstał,
rozprostowując kości, które strzeliły przy tym i uniósł twarz ku górze,
wciągając głęboko powietrze nosem. A ono pachniało życiem. Tak różnorodną
mieszanką życia, że niemal zakręciło mu się od tego w głowie. Dawno nie czuł
czegoś takiego. Rozkład i śmierć prawie wżarły się już w jego nozdrza i
przyjemnie było poczuć coś, co nie było tylko paskudnym smrodem. Nie namyślając
się dłużej, wyszedł z pomiędzy drzew, rozglądając się uważnie po uliczce.
Włoski na jego ciele uniosły się, gdy owiał go podmuch wiatru i zdał sobie
sprawę z tego, że przecież nie mógł chodzić po miasteczku całkiem nagi. Tu była
spętana konwenansami cywilizacja.
Obrócił się czujnie, wbijając wzrok w
mglisty półmrok alei. Ktoś szedł w jego stronę pogwizdując pod nosem. Pachniał
śmiertelnością. Życiem. Alkoholem. Mężczyzną. Młodością. Obserwował, jak
sylwetka wędrowca nabiera wyrazistości. Niemal natychmiastowo podjął decyzję.
Nucenie stawało się coraz głośniejsze i
wyraźniejsze, kompletnie odwrotnie do jego kroków – cichych i bezszelestnych.
Nie przepadał za ludźmi, za zwykłymi
śmiertelnikami. Byli słabi, krusi, nieostrożni i przede wszystkim ślepi. Niczym
małe dzieci błądzące we mgle, kompletnie nie pojmując, co się wokół nich dzieje
i że drapieżnik tylko na nich czeka…
Nie inaczej było tym razem. Podchmielony
młodzieniaszek zauważył go dopiero wtedy, gdy na niego wpadł. Zatoczył się w
tył, upadając na twardy beton pośladkami.
- No, kurwa, gościu, patrzyłbyś jak łazisz,
do cho…
Chłopak umilkł, dostrzegając górującą nad
sobą sylwetkę i przez chwilę gapił się na niego, czując dreszcze biegnące
wzdłuż kręgosłupa, gdy na trafił na połyskujące w mroku oczy. A potem dotarło
do niego coś innego…
- Hahahaha! O stary, to jakaś parada
ekshibicjonistów? Hahahaha!
Oczy Kagamiego zalśniły, gdy zmrużył
powieki, a jedna z jego stóp spoczęła na piersi śmiejącego się młodzieniaszka.
Śmiech urwał się błyskawicznie.
- Ej! Gościu, zbieraj te…!
Stopa Kagamiego pchnęła go na tyle silnie,
że chłopak uderzył boleśnie plecami o ziemię.
- Ubrania. Wyskakuj z nich – polecił
niskim, pomrukującym głosem.
- Co? – chłopaczek zdębiał, stękając
głośno, gdy noga Kagamiego zwiększyła swój nacisk.
- Ubrania. Nie powtórzę więcej. – Uwolnił
go, nie spuszczając z niego nieruchomego, uważnego spojrzenia, gdy ten unosił
się do pozycji siedzącej.
- Stary, weź ty się kurwa…
Jego ruch był szybki i błyskawiczny.
Młodzieniec opadł na chodnik niczym szmaciana lalka. Kagami westchnął
wewnętrznie, próbując zapanować nad swoją irytacją. Nie pora teraz na wybuchy
złości i gniewu. Nie miał na to czasu.
Mimo że chłopak był od niego niższy prawie
o głowę, to workowate ubrania, które na nim wisiały, na Kagamiego pasowały jak
znalazł. Wcisnął stopy w przyciasne buty i wkładając czarną, skórzaną, pachnącą
drażniąco tytoniem kurtkę, po raz kolejny wyszedł z pomiędzy drzew. Wciskając
dłonie w kieszenie spodni, ruszył wzdłuż alei w stronę centrum miasta. Tam
najszybciej uzyska jakieś informacje.
Ludzkie zapachy bombardowały go zewsząd. O
ile w innych częściach miasta nie było żywej duszy, o tyle tutaj, w jego
centrum, ludzi było aż za dużo.
Ludzi i nieludzi.
Ta mieszanka zapachów wprawiała go w
denerwującą dezorientację. Dawno czegoś takiego nie czuł. Dawno nie opuszczał
swoich rodzinnych stron, które w porównaniu do tego miejsca, przypominały
cmentarz.
Z pochmurną miną wszedł w ten ludzki młyn
pełen zapachów, twarzy i kolorów. I jak tu znaleźć tego, kogo szuka? Jak trafić
na kogoś, kto będzie w stanie pomóc mu i odpowiednio naprowadzić? Skąd, do
licha, ma wiedzieć, komu może zaufać i powierzyć tak ważną dla siebie misję?
- O przepraszam!
Kagami zawarczał, gdy mały człowieczek
wpadł na niego.
- Może amulecik, prze pana? Odgania
nieszczęścia! – Rozbiegane, chytre oczy mierzyły Kagamiego uważnie spojrzeniem,
a chuda ręka obwieszona bibelotami wywoływała brzęczenie przy każdym ruchu.
Kagami złapał boleśnie za drugą rękę, która
szukała portfela w jego kiszeniach, a mały człowieczek skrzywił się z bólu.
Szarpnął go w swoją stronę, obnażając zęby.
- Może byś z nich skorzystał, zanim ktoś
skręci ci kark? – wywarczał, a jego oczy zaświeciły groźnym blaskiem. Tylko
przez chwilę na twarzy człowieczka zastygł wyraz przerażenia. Szybko jednak
powróciła na nią przebiegłość.
- Ach, zmiennokształtny – zaśmiał się pod
nosem. – Mam coś dla takich jak ty! Specjalny artefakt, który…agghhhrr! –
Panika wyła w oczach człowieczkach, gdy Kagami przysunął twarz do jego twarzy,
zaciskając dłoń na jego szyi.
- Nie zabiję cię, a ty powiesz mi, gdzie
znajdę informację, jasne?
Człowieczek pokiwał rozpaczliwe głową
czerwieniejąc na twarzy coraz bardziej. Kagami puścił go, a ten zatoczył się,
łapczywie wciągając powietrze.
- Czekam – zamruczał, a jego stalowy wzrok
wbijał się w mężczyznę.
- Informacje…. Informacje tylko w „Yokubou”
– wysapał, pocierając szyję i unikając jego spojrzenia. – Tam jest gniazdo.
- Gniazdo? – Zmarszczył brwi.
- Gniazdo tego miasta – wykrzywił usta w
uśmieszku. – Jak masz pytania, tam zawsze znajdzie się ktoś, kto zna
odpowiedzi.
- Gdzie?
- Po drugiej stronie. Ale uważaj, niektórzy
tylko udają, że znają odpowiedzi. – Uśmiechnął się przebiegle i znikł w tłumie.
Kagami przymknął oczy, nakazując sobie
spokój. Nie nadawał się do takich robót. Ale cóż poradzić, tylko on był na tyle
silny, żeby podjąć się tej roboty.
„Yokubou” było klubem z krzykliwą, neonową
nazwą wiszącą nad drzwiami. Już z daleka Kagami wyczuwał zapachy śmiertelnych i
nieśmiertelnych, wszystkich nieludzi, jakich może wabić nocne życie. Klub był
podzielony na kilka części, salę, gdzie można było zatopić się w roztańczonym
tłumie, część bufetową w karmazynowych barwach i z przytłumionym światłem, do
której przylegała ta, gdzie można było robić rzeczy mające mało wspólnego z
rozmową. Prychnął pod nosem, słysząc dobiegające stamtąd dźwięki. Yokubou, idealna
nazwa. Zmysłowa muzyka płynęła z głośników, a atmosfera tego miejsca niemal
oplatała ciało jak podstępny wąż.
Skierował się do baru i usiadł tam,
zamawiając piwo. Rozglądał się uważnie po siedzących tam ludziach i kompletnie
nie wiedział, kto z tej całej hołoty byłby w stanie mu pomóc.
- Proszę. – Barman postawił przed nim piwo.
Kagami skinął głową, przyciągając kufel do
siebie. Barman zerkał przez jakiś czas na niego, aż w końcu, gdy obsłużył
innych klientów, zagadnął do niego.
- Pan zdaje się nietutejszy.
Kagami nie zamierzał pytać skąd wie.
Wyraźnie wyczuwał od niego zapach nieśmiertelnego. Za pewne wampir.
- Wycieczka – mruknął, wzruszając
ramionami.
- To dobrze pan trafił – zaśmiał się. – To
miejsce nadaje się idealnie.
- Mhym – zamruczał pod nosem, postanawiając
nieco zaryzykować. – Mam pytania.
Barman uniósł pytająco brew, a jego twarz
pozostała niewzruszona.
- Taaak? A jakie? – spytał, leniwie
przeciągając sylaby.
- Potrzebuję kogoś, kto dużo wie. – Zerknął
na niego uważnym, nieruchomym wzrokiem. Barman zmrużył powieki, uśmiechając się
lekko.
- To da się załatwić. – Kiwnął na swojego
pomocnika, który bez słowa wyszedł zza baru i zniknął w tłumie. Kagami
marszczył brwi, patrząc na miejsce, gdzie stracił go z oczu.
- To może chwilę potrwać – odezwał się
barman. – Ale powinien ci pomóc, nikt nie wie tyle, co on. Różne usta szepczą
mu różne rzeczy do ucha, ma do tego talent – zaśmiał się, jak z jakiegoś
dobrego dowcipu, którego Kagami chyba nie rozumiał.
Popijał spokojnie piwo, zastanawiając się,
czy przybycie do tego miasta było na pewno dobrym pomysłem. Jakoś ciężko mu
było uwierzyć, że znajdzie tutaj odpowiedzi na pytania, z którymi wyruszył…
Silny dreszcz przerwał jego rozmyślania, a wszystko wewnątrz niego napięło się
gwałtownie. Niemal mechanicznie przekręcił głowę w bok. Złote oczy patrzące na
niego, zmrużyły się lekko w uśmiechu.
- Witam, zdaje się, że szukałeś mnie –
odezwał się mężczyzna dźwięcznym głosem. Był idealny. Był zbyt idealny. I nie
pachniał śmiertelnikiem. Kagami czuł, jak coś mrocznego pełznie po jego
kręgosłupie kumulując się w podbrzuszu, a mięśnia prężą pod skórą. Ten gość…
- Nie ciebie. Kogoś, kto zna odpowiedzi –
wycedził, mocniej zaciskając palce na szklanym naczyniu.
Wąskie usta mężczyzny wygięły się w
uśmiechu, a kilka blond kosmyków opadło na policzek, gdy przechylił głowę w
bok, patrząc na niego z zainteresowaniem.
- Znam dużo odpowiedzi – zaśmiał się pod
nosem, a Kagami poczuł, jak coś gwałtownie zaciska mu się w środku. Jaśniejące
oczy mężczyzny miały magnetyczny urok, który sprawiał, że nie mógł oderwać od
niego spojrzenia. Usta wykrzywiały się prowokująco i zaczepnie, a jego zapach…
Słodki, uwodzicielski zapach posyłał ciarki po każdym centymetrze ciała.
- Cokolwiek robisz, przestań – zawarczał,
wyrywając się z tego rozkosznego otępienia, czując, jak puls zaczyna mocniej mu
bić.
- Heee? A co ja takiego robię? – Uśmiechnął
się szeroko i chociaż Kagami miał ochotę dać mu z zęby, tkwił w miejscu.
- Czym ty jesteś? – spytał, mrużąc powieki.
Brew mężczyzny powędrowała w górę, a Kagami
czuł, jak gorące pożądanie rozpala jego żyły, podczas gdy mężczyzna po prostu
uśmiechał się zaczepnie.
- Inkub – warknął Kagami, obnażając zęby.
Tak jak się spodziewał. Nie często trafiał się ktoś tak idealny i o takim
przyjemnym zapachu.
- Hahahaha! Jaki bystry zmiennokształtny! –
zaśmiał się, poklepując go po nodze. Kagami wzdrygnął się. Miejsca, które
dotknął inkub mrowiły delikatnie.
Sam był bystry. Stanowczo zbyt bystry.
- Skąd mam mieć pewność, że znasz
odpowiedzi na moje pytania? – spytał, starając się wzbudzić w sobie dystans.
Osoba tego blond inkuba zbyt łatwo rozdrażniała jego zwierzęce instynkty.
- Nie dowiesz się, póki ich nie zadasz –
zauważył, upijając łyk z drinka, który podał mu barman. – A ja znam wiele
odpowiedzi – zamruczał, a w jego oczach błyszczały niemal psotne ogniki. Ale
nawet one nie potrafiły stłumić jego zainteresowania i czujności zarazem. On
też był ostrożny.
- Szukam kogoś – rzucił Kagami, dopijając
swoje piwo.
- Nie ty pierwszy. – Wzruszył ramionami. –
Nawiasem mówiąc, uczyńmy uprzejmości, Kise Ryouta. – Wyciągnął w jego stronę
dłoń, unosząc brew, gdy Kagami patrzył na niego nieufnie.
- Kagami Taiga – odpowiedział, nie
ściskając jednak jego ręki, już wystraczająco ciężko było mu zapanować nad
instynktami. Kise zbył to pełnym rozbawienia śmiechem. Najwyraźniej czerpał
dużo zabawy z tego, jak działał na innych. Pieprzony demon seksu.
- Zatem Kagami, kogo szukasz? – zakręcił
szklanką, upijając z niej łyk.
- Zmiennokształtnego.
- Sam nie możesz go odnaleźć? Swój podobno
zawsze znajdzie swego. – Machnął ubawiony ręką.
Kagami wykrzywił usta w ironicznym
uśmiechu.
- Ja szukam alfy.
Kise tylko na moment zamarł, po czym na jego
twarz z powrotem powróciła wesołość i uwodzicielski urok. Oparł łokieć o
kontuar i przysunął się do niego.
- Co za to dostanę? – zamruczał, patrząc na
niego spod przymrużonych powiek.
- A czego chcesz? – wychrypiał Kagami,
którego tętno znacznie przyspieszyło. Miał ochotę rzucić się na niego i nie był
pewien, czy by go zabić, czy zrobić coś innego…
Usta Kise rozciągnęły się w szerokim, leniwym
uśmieszku.
- To, o co pytasz nie jest łatwe, ale
mógłbym ci pomóc. – Paląca dłoń spoczęła na udzie Kagamiego, a bursztynowe oczy
zdawały się go hipnotyzować.
- Przestań.
- Nie muszę.
- Czego chcesz w zamian? – Zmrużył czujnie
powieki.
- A czego może chcieć inkub? – zaśmiał się.
Kagami zawarczał, obnażając zęby. Jednak to
tylko spotęgowało żądze tlącą się za bursztynowymi oczami, które z wolna
zaczynały ciemnieć.
Kise widział tę jego wewnętrzną walkę.
Złość, irytacja, żądza mordu mieszające się z determinacją i pożądaniem, które
w nim wywoływał. A Kise nie ukrywał sam przed sobą, że bardzo, ale to bardzo
chciałby rozpalić w nim wszystko, co tylko się da. Jego nowy znajomy emanował
siłą, ale taką dziką, pierwotną, jeszcze niczym nie ograniczoną. Nie był
ugłaskanym kociakiem, z jakimi zazwyczaj miał tutaj do czynienia. Był jeszcze nieujarzmioną
bestią, którą nic nie krępuje. Wahanie w jego oczach wywoływało w Kise
zniecierpliwienie, ale nie dziwił mu się. Nie było tajemnicą, że inkuby i sukuby
karmią się życiem swoich partnerów i czerpią od nich siłę. I chociaż od
nieśmiertelnych nie mógł niczego dostać, bo ci właściwie nie żyli, jak na
przykład wampiry, to ze zmiennokształtnymi sprawa wyglądała zupełnie inaczej.
Oni byli długowieczni, ale nie nieśmiertelni. A ich siła życiowa… była
nieporównywana z niczym innym. Można było z niej czerpać jak ze studni bez dna,
która prócz uczucia sytości dawała też siłę, prawdziwą, fizyczną siłę. Chociaż
krótkotrwale. A Kise bardzo chciał skosztować jego siły…
- To jak będzie? – wymruczał, przesuwając
dłonią w górę i patrząc, jak Kagami wzdryga się i z trudem panuje nad samym
sobą.
- Skąd mam wiedzieć, że mnie nie
oszukujesz? – spytał z warkliwym pomrukiem w głosie, który tylko potęgował
pragnienie Kise.
- Tego nie będziesz nigdy wiedzieć. –
Wygiął usta w uśmiechu. – Ale nie zwodzę cię, w każdym razie nie w ten sposób –
zaśmiał się, a Kagami po raz kolejny wzdrygnął się. – Znam pewnego
zmiennokształtnego, który ma bezpośredni kontakt z waszym alfą. Należy do
garstki osób, które kiedykolwiek go widziały. Dam ci na niego namiary,
powinniście się dogadać, jest bardzo podobny do ciebie – parsknął.
Kagami zmrużył nieufnie powieki.
- W zamian za to chcesz…
- Bardzo chcę. – Kise błyskawicznie
przysunął się do niego, włosami muskając jego policzek. – I ty też bardzo
chcesz – wymruczał do jego ucha, muskając je ustami.
Całe ciało Kagamiego napięło się. Kise
odsunął się nieco, patrząc w kamienną twarz Taigi. Oczy zmiennokształtnego
jaśniały nietłumioną żądzą.
- Chodź – powiedział, zsuwając się ze
stołka i podążył przez salę. Nie słyszał go, ale Kise dobrze wiedział, że
Kagami za nim idzie, niczym polujący drapieżnik za swoją ofiarą. Ryouta
uśmiechnął się pod nosem sam do siebie. Kto tu jest czyją ofiarą?
Odgarnął dłonią pasma sznureczków w miejscu
drzwi i wszedł na schody wyczuwają milczącą, pełną napięcia obecność za
plecami. Zerknął przez ramię, a błyszczące jak u kota oczy wbite były w niego.
Gwałtowny dreszcz przeszedł po kręgosłupie Kise i zatrzymał się. Kagami wolno
stanął na tym samym stopniu nie odrywając od niego nieruchomego elektryzującego spojrzenia. Kise nawet nie
wiedział, kiedy plecami dotknął ściany, te jaśniejące pożądaniem oczy uwięziły
go kompletnie. Oddychał głęboko, gdy dłonie Kagamiego spoczęły na ścianie po
obu jego stronach. Uchylił usta, gdy owiał je ciepły oddech. Kagami patrzył na
niego na wpółprzymkniętymi oczami i dopiero teraz Kise zdał sobie sprawę z
tego, że przybrały ciemnoczerwoną barwę. Wsunął dłoń pod jego kurtkę, dotykając
przez bluzkę rozpalonego ciała, a usta Kagamiego opadły na jego wargi. Gorący,
żarliwy pocałunek niemal odbierał rozum. Z pomrukiem zadowolenia otarł się o
niego całym ciałem, a ręce Taigi zacisnęły się na jego ramionach. Nieokrzesany,
to idealne określenie. Pachniał tym, nawet jego pocałunki takie były, a jego
życiowa siła…
Kagami oderwał się od niego, patrząc na
niego rozgorączkowanym, ale czujnym spojrzeniem.
- Nie martw się, nawet przez rok pieprzenia
się, nie zabrałbym ci całej twojej energii – zamruczał, oblizując usta
językiem. Kagami z warknięciem przycisnął go ciałem do ściany, obnażając zęby.
Ale Kise znał zmiennokształtnych nie od dziś, wiedział, jak silnie potrafią
pogrążyć się z czystych instynktach, zwłaszcza, gdy w grę wchodziła walka albo
seks.
Pchnął go dłonią w pierś, ignorując jego
głośne, gardłowe warknięcie.
- Pokój, pospiesz się. – Uwolnił się od
niego idąc pospiesznie w stronę jednego z pokoi. Kagami podążył za nim, a jego
pragnienie niemal oplatało Kise, pobudzając jego własne pożądanie. Nie zdążył
nawet zatrzasnąć drzwi, gdy Kagami skoczył w jego stronę. To było istne
szaleństwo. Gwałtowne, pospieszne, szalone. Nie było szans na wysublimowane
gierki, to nie było w stylu zmiennokształtnych i Kise zdążył się do tego
przyzwyczaić. Jednak teraz… teraz…
Z jękiem odchylił głowę w tył, a silne ręce
zacisnęły się na jego udach. Krzyknął głośno, czując mocne pchnięcia i zęby
zaciskające się na jego ramieniu. Gorący język przesunął się zwinnie po jego
szyi, aż usta odnalazły jego wargi. Przylgnął do nich w łapczywym, gorączkowym
pocałunku.
Kagami był dziki. Był dziki, niczym
nieskrępowany, był lepszy, zdecydowanie lepszy od tych wszystkich ugłaskanych
kociaków. Była tylko jedna osoba, która potrafiła robić z nim to, co wyprawiał
Taiga, tylko jedna i nie spodziewał się, że kiedyś spotka jeszcze kogoś
takiego. Oplótł go nogami w pasie wyrywając z jego gardła warczenie. Silne ręce
przycisnęły jego nadgarstki do materaca, rozpalone oczy patrzyły na niego,
podczas gdy jego biodra cały czas się poruszały. Zaborcze, władcze usta po raz
kolejny zaatakowały usta Kise, a on czuł, jak życiowa siła Kagamiego wnika w
jego ciało, jak potężny wodospad. Kurwa. No kurwa. Wiedział, czuł, że Taiga nie
należy do cherlaków, ale to, ale ta moc niemal rozsadzała mu komórki ciała.
Oderwał się od jego warg, czując, jak jego świadomość zalewa spełnienie. Po raz
pierwszy od bardzo dawna nie wiedział, gdzie się kończy, gdzie zaczyna i czy w
ogóle istnieje.
Uchylił powieki, czując na sobie gorący
ciężar. Wciągnął wolno rozkoszny zapach piżma i seksu. Kagami zsunął się z niego
i Kise był pewien, że mężczyzna zaraz zaśnie po tym szaleństwie i utracie
energii życiowej. Ale ponownie go zaskoczył. Uważnie, ale rozleniwione oczy
patrzyły na niego i mimo że dopiero skończyli, Kise czuł jak dreszczyki
pragnienia wędrują po jego kręgosłupie.
- Nazwisko – wymruczał Kagami nie
spuszczając z niego wzroku.
Kise zaśmiał się, przekręcając się na bok i
dłonią odgarnął włosy z czoła Taigi. Kagami ciężkim spojrzeniem odprowadził
jego rękę.
- Aomine Daiki. Pytaj o niego. –
Przeciągnął się leniwie. – Bywa tu często, ale dziś go nie zastaniesz.
- Skąd ta pewność? – Uniósł brew.
Usta Kise wygięły się w uśmiechu.
- Różne usta szepczą różne rzeczy do moich
uszu – wymruczał, przybliżając się i wsuwając na niego. Kagami przekręcił się
na plecy patrząc wprost w bursztynowe, uwodzące oczy.
- Nie boisz się, że wiesz za dużo i komuś
się to nie spodoba? – spytał, wciągając głęboko powietrze, gdy język Kise
przesunął się po jego piersi.
- Jest wielu, którzy nie pozwolą mnie
skrzywdzić – uśmiechnął się przewrotnie i wyzywająco. – Wielu naprawdę silnych
i znaczących – wyszeptał, przyciskając ręce Kagamiego do posłania i pochylając
się na nim. Poruszając biodrami wyczuł, że Taiga jest już gotowy na drugą
rundę.
- Może też chcesz mi coś wyszeptać do ucha?
– mruknął, sunąc językiem po uchu Kagamiego.
- Nie lubię za dużo gadać. – Niski,
chrypiący głos posłał dreszcze po ciele Kise. Popatrzył na Taigę i uśmiechając
się szeroko przylgnął do jego ust.
Może nie teraz, ale Kise jeszcze dowie się
wielu rzeczy. W końcu nie ma nic lepsze niż być inkubem i słuchać wszystkich
ważnych ust szepczących do jego ucha.
_________
H.: Aaaa przepraszam za to pseudo urban z
pseudo seksami, ale tak mi się jakoś zachciało wciepnąć ich w takie realia.
Obiecuję więcej nie popełnić tej zbrodni. :D
Btw, wybiera się ktoś może na pyrkon? ^^
Btw, wybiera się ktoś może na pyrkon? ^^
*klepu klepu* taiga na arcie wygląda jak stary zboczeniec xD wrócę wieczorem :*
OdpowiedzUsuńlobam <3
Nie wiem, czy będę w stanie przełknąć ten pairing (nawet ja mam swoje granice XD) ale wrócę i spróbuję :D
OdpowiedzUsuńWrócę tu. Zrobię naszą ulubioną kawę i wszystko Ci opowiem. XD
OdpowiedzUsuńbędziesz jeszcze kończyła freedom albo nie ma geniuszu bez szaleństwa ?
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nowych rozdziałów :)
Oczywiście, że będę.
UsuńA ja jako jedyna jak na razie napiszę; o rany *^*. Tak strasznie mi się podobało, wg te charaktery postaci tam, Kise ociekający seksem. Nie powiem, że chyba bym się popłakała jeśli byłby ciąg dalszy i jak dla mnie ta para i ten temat to żadna zbrodnia. :D
OdpowiedzUsuńZawiesiłaś 'Pójdę tylko tam'? :<
Siedzę, siedzę, gapię się w to "KagaKi", rozważam za i przeciw... Bardzo nie lubię tego pairingu, wybitnie mi nie leży opcja, żeby tych dwóch się miziało. Ale czytam. I wiesz co?
OdpowiedzUsuńPodobało mi się, no. Nawet za bardzo. Ta otoczka z mitycznymi istotami we współczesnym mieście - miodzio. Kise w roli inkuba... takiego ślinotoku to ja w życiu nie miałam. Z kolei Kagami jako tygrysi zmiennokształtny z jakiegoś powodu skojarzył mi się z tymi sierśćplodującymi pieskami salonowymi od Meyer =.= Przepraszam, to jest dopiero zbrodnia, mieć takie skojarzenia. A Twój Kagami jest lepsiejszy i tak z czystej ciekawości, czy tygrysek ma rudą sierść?
Jeśli nie przyjdzie mi pomrzeć przez rozchwianie emocjonalne, to na pewno przez wykrwawienie. Kise inkub... <3
Tak w ogóle to ja chciałabym wiedzieć kim w świecie tego fika byłby Akashi i reszta Tęczy, i w zasadzie to reszta KnB. I pisz więcej, więcej i więcej.
Tak szczerze powiedziawszy, to do mnie też ta para nie przemawia. XDDD Ale po prostu jakoś w tym układzie mi pasowali. :D I niezmiernie się cieszę, że jednak się podobało hahahah XDD W sumie zaczęło się od tego, że pomyślałam o Kise inkubie i było tylko "ja to chceee" XD I nie tylko ty miałaś skojarzenie z Meyer ^^" A jaki ma kolor to się nie zdecydowałam właśnie hahah :D
UsuńNie wiem, kim byłaby reszta, ale jak pisałam, to sobie myślałam, że Akashi pasowałby na szefa wampirów XD
Akashi... szefem... wampirów... Kuroko (wersja żeńska), wyręcz mnie, proszę.
Usuńhttp://i62.tinypic.com/11sgg0w.jpg
OBOŻE KAGAKI <3 JA TU WRÓCĘ LOF LOF
OdpowiedzUsuńa co do pyrkona, to się jeszcze zastanawiam, bo w sumie nie mam daleko XD
Fajny klimacik ci wyszedł xD I szkoda tego dzieciaka co go na początku Taiga obłupał z ciuchów xD Lecę czytać dalej~~
OdpowiedzUsuńPoprzedniego nie chcem, bo nie mam nastroju, ale wrócę do niego, kiedyś c:
OdpowiedzUsuń*szał fangerla* KagaaaaKiiiii uwo *w* jesteś 3, która się tego podjęła po polsku, bądź dumna xD Jejuś mój któryś tam paring, pamiętam jak kiedyś parowałam tylko AoKi i KagaKuro, a reszta była fu. Teraz to mam tęczową orgię, wszyscy wszystkich i jak bądź (z wyłączeniem AoKuro) nostalogicznie mi się zrobiło, te wspomnienia xD
Wgl to patrzyłam na komentarze i prawie nikt nie lubi Kagaszka z Kisią, przykre :< +18 na poczatku, M się szczerzy, bo byndzie porno :3
Jeszcze tytuł. Kojarzy mi się z piosenką, co chyba była soundtrackiem Sali Samobójców, myślę, że wiesz, o którą chodzi. Mam ją jako podkład w głowie.
Ej to będzie random, ostrzegam XD
Łah ten początkowy kilmacik szuper. Neony i te sprawy, ok wyobraźnio działaj.
Krzaki piszesz, yhym to nie może być zbieg okoliczności wszyscy wiemy co się dzieje w krzakach hyhy ;>
Oh kurdałkę, to je tygrys, to je Kagami, nagi Kagami, on się przemienia OwO
Oho męski tutaj będzie widzę,ostatnio mam na niego taką jazdę, że to aż niebezpieczne.
Ej zazdroszczę temu faciowi, też chcę wpaść na gołego Kagaszka *q*
XD "wyskakuj z ciuszków, na mnie leżą lepiej" skórzana kurtka no żesz cholera masz mnie, czuję, że leżałaby bosko.
Wow jaki badass, pan tylko amuleciki rozdawał, a tu tak szorstko go Kagasz potraktował xD
Btw ważna misja, czyżby przedłużenie lini krwi? Hyhy xD
Jednym z moich rozpatrywanych zawodów na przyszłość jest właśnie barman. Fajna praca. Napiwki, śmieszni pijani ludzie itp
Pojawiło się Kisiątko. Idealne jak Pan przykazał :D
"- Witam, zdaje się, że szukałeś mnie
- Nie ciebie."
I tu się myli, to właśnie jego szukał. Bakagami.
Ohoho Kise Inkub to... tak bardzo pasuje, popieram c:
Czemu mam wrażenie, że Kagasz szuka Ao? Tak to już jest, gdy ma się obsesję c:"
"- Co za to dostanę?
- A czego chcesz?"
Nooo, chyba jest bardziej niż oślepiająco jasne, czego chciałabym ja i myślę, że Kise też. Nie mylę się *przybija z blondi*
"Biznesy obgadane i ustalone teraz zapraszamy do dark roomu" hyhy. Ofiarą to jestem ja, i to mojego własnego mózgu o-o
Ja się nie będę wypowiadać w temacie przed i w trakcie seksów, bo nie umiem. Przepraszam.
Podsumowując powiem:
Me gusto *-* pisz więcej KagaKi (luźna sugestia)
Awsy~
Idę dalej, zmobilizowałam się tym razem c:
Może nie shippuję ich jakoś wybitnie, ale w sumie jak to napisałam, to w takim układzie baaardzo mi pasują, Kise taka zadziorna bestia XD I taki smutek, że nikt ich nie docenia, oni mają potencjał! ;_;
UsuńI dobrze Ci się kojarzy, bo to dokładnie z tej piosenki i to dokładnie do niej pisałam, nawet jest tam gdzieś niżej do słuchania :D
Awwwu o tak, Kagaszka to zdecydowanie męski tygrysiałek *,*
Kagaszka taki nieucywilizowany, latanie na golasa, wyskakuj z ubrań, duszenia przechodniów, co ten Kagaszek XD
Hahaha, no nie? Barman to naprawdę świetna praca, tyle się człowiek na słucha hahahha XD
No zdecydowanie dobrze trafił, kto by nie szukał Kise inkuba *,*
Z Ao to oni się spotkają pośrednio... Zdecydowanie sę spotkają, ale nie wiem, jak ja to przetrwam *,*
A spoko, spoko, cóż można pisać, jak się umc umcają ^^""
Coś jeszcze na pewno z nimi wymyślę!
<33
Jezu nigdy nie znudzi mi się ten wątek, ciągle do niego wracam.
OdpowiedzUsuńWięcej grzechów nie pamiętam.
Amen. <3
Czytam to już chyba dziesiąty raz i za każdym razem jara mnie to w równie wielkim stopniu <3. Będziesz kontynuować pozostałe opowiadania? Bardzo na to liczę ;)
OdpowiedzUsuń