Dla tess.~
Kiri, teraz twoja kolej. Przepraszam,
dzisiaj u mnie duży upał, poprawię jak odpocznę. :p
~~*~~
Zanurzył truskawkę w śmietanie, po czym
wsunął ją do ust, przyglądając się, jak Kouen szpera w swojej biblioteczce. Jak
mu się tak w ogóle chciało? Było tak gorąco, że Alibaba najchętniej nie robiłby
nic, prócz siedzenia na łóżku, nawadniania się i cieszenia delikatnym
wiaterkiem wpadającym przez uchylony balkon. Może powinien go zamknąć jednak?
Będzie mu wtedy bardziej gorąco czy mniej? To chyba było już bez różnicy.
- Czego szukasz? – zagadnął, machając
beztrosko bosą stopą. Podziwiał samozaparcie Kouena. Jemu by się nie chciało.
Za nic.
- Nie ważne – burknął ten, odwrócony do
niego plecami. Alibaba wzruszył ramionami, biorąc do ręki kolejną truskawkę.
- Jeżeli szukasz tej książki, którą
czytałeś wczoraj, to sobie ją pożyczyłem – poinformował, szukając w misce
jakiegoś ładnego owocu. Mmm, nie było niczego lepszego niż pyszności, gdy tak
bardzo nic ci się nie chciało.
- Słucham?
Zerknął na Kouena, który wpatrywał się w
niego nieco zmrużonymi oczami. Alibaba przełknął, zastanawiając się przez
moment, dlaczego upał tak negatywnie wpływał na kamienną mimikę Kouena.
Marszczył się i marszczył cały czas aż w końcu będzie wyglądał jak zwiędnięta
marchewka i to dopiero będzie! Zwłaszcza, że Alibaba jeszcze długo będzie taki
piękny i młody i nawet te okropne piegi na jego nosie, które pokazały się pod
wpływem słońca, będą wyglądać dużo lepiej niż Kouen!
- Chciałem ją poczytać dzisiaj wieczorem,
skoro wczoraj tak bardzo cię pochłaniała, że nie zwracałeś na nic uwagi –
stwierdził, maczając truskawkę w śmietanie i jedząc ją, popatrując na Kouena.
Ten zmarszczył się jeszcze bardziej, wyglądając naprawdę niekorzystnie. A może
to już ten czas, gdy Alibaba powinien zacząć kupować Kouenowi na urodziny kremy
przeciwzmarszczkowe?
- Idź po nią.
- Hę? – mruknął, wpychając kolejną
truskawkę do buzi. Ten Kouen głupi czy co?
- Idź po nią. Teraz. – Kouen zbliżył się do
niego, z drgającymi dłońmi jak wtedy, gdy w pobliżu był Sinbad, a Kouen bardzo
chciał go udusić. No ale przecież swojego kochanka nie będzie dusił, no nie?
Kouena chyba nie kręci nekrofilia?
- Ale Kouen – mruknął niepocieszony.
- Teraz powiedziałem – warknął.
- Ale mi ciepło!
- Nie interesuje mnie to.
- Ale moje truskawki!
- Popilnuje ich.
- Ale Kouen, nogi mnie bolą!
- Zaraz zaboli coś innego.
- Ale…
- Idź. Teraz!
Alibaba miauknął niepocieszony, zostawiając
miskę na łóżku, samemu zsuwając się z niego. Ten Kouen to był okropny. Co
Alibaba z nim jeszcze robił, no co? Kouen traktował go przecież tak okropnie!
Był taki bezduszny, ciągle mu rozkazywał, krzyczał na niego, na nic mu nie
pozwalał… Kto normalny tkwiłby w takim związku? Zwłaszcza, że ten zamiast się z
nim kochać całą noc wolał czytać jakąś durną książkę! Bo ciekawa! Ciekawa!
Jakby Alibaba nie był w ogóle ciekawy! Przegrać z książką…
Wszedł do swojego pokoju, biorąc opasłe
tomisko i powlekł się z powrotem do sypialni. Kouen przekładał coś na regale i
Alibaba znowu się naburmuszył. Kouen bardziej dbał o ten papier z odzysku
zamiast o niego.
- Proszę – burknął, podając mu książkę i
maszerując od razu na łóżko, a tam… - Gdzie moje truskawki?! – zapiał,
oglądając się oburzony na Kouena.
- Nie ma – powiedział po prostu, kładąc się
na łóżku.
- Jak to nie ma? – zdenerwował się. Nie
dość, że jest dla niego taki zły to jeszcze głodem go morzyć chce, no do licha!
- Nie ma – oświadczył otwierając książkę i
totalnie go olewając. Alibaba aż nadął się z irytacji i zabierając miskę,
wymaszerował z pokoju. No co za drań! Kompletny nieczuły drań! Może Alibaba
powinien zacząć się puszczać na boku, żeby ten w końcu zareagował? Bo już mu
zaczynało brakować inwencji. A może Kouen przez ten upał nie może i dlatego
jest taki nieznośny? Bo wstydzi się powiedzieć, że odzywa się u niego starość?
Z westchnieniem dosypał sobie truskawek,
które tym razem potraktował czekoladą. Skoro już Kouen taki zajęty to Alibaba
sam zadba o cukier w swoim życiu. A co! Był samowystarczalnym mężczyzną!
A może Kouen ma depresje? A może mu smutno,
że nie może w tym upale i dlatego ucieka w książki? Żeby Alibaba nie zauważył?
I dlatego zjada mu truskawki, bo w końcu czerwone dobrze robi na potencję i
Kouen ma nadzieję, że to mu coś pomoże?
Coś w tym było, stwierdził, wchodząc do
sypialni. Przysiadł z powrotem na łóżku, popatrując na Kouena. Ten czytał
spokojnie z okularami na nosie, w których wyglądał tak seksownie… A jak już nie
miał koszulki, to w ogóle. Być męskim i inteligentnym potrafił tylko Kouen. No
dobra, dobra, niech mu będzie, no będzie, Alibaba okaże mu trochę
zainteresowania, żeby Kouenowi nie było już tak smutno od tego upału.
Wepchnął truskawkę do buzi, przesuwając
się, by zaraz wsunąć Kouenowi na biodra. Hah, nawet nie zareagował, no jasne.
- Co ty w ogóle czytasz? – spytał,
zanurzając owoc w czekoladzie i odgryzając kawałek.
Kouen nie odpowiedział, pokazał mu tylko
okładkę i Alibaba przewrócił oczami. No dobrze, tylko ten tytuł nic mu nie
mówił.
- Ale o czym jest – mruknął, usadawiając
się wygodniej, kładąc miskę na Kouenie.
- O podbojach. Jak w tytule – odpowiedział,
przewracając kartkę.
- Mhymmm… - No dobrze, może Alibaba nie był
jakimś fascynatem historii, ale Kouen mógłby być bardziej rozmowny! Razem by
sobie poczytali, a co! – Kouen, w której epoce chciałbyś żyć? – zagadnął,
oblizując palec z czekolady. – Pewnie jakiejś starożytnej? – spytał unosząc
brew, a Kouen mruknął tylko pod nosem. – Na pewno starożytnej – uznał Alibaba.
– Ja jakiś wojownik, podbijający wszystko na swojej drodze.
- Karol Wielki brzmi nieźle – mruknął,
przerzucając kolejną stronę.
- Nieee – zamruczał, w zamyśleniu wkładając
truskawkę do ust. – Jak Aleksander Wielki, no wiesz. Podbijałbyś sobie Persję,
Egipcjanie oddali by ci tron i czcili cię jak boga, całkiem fajne życie, nie? –
uśmiechnął się szeroko do Kouena, który zamiast czytać, patrzył na niego z
uniesioną brwią. – Truskaweczkę? – Zaoferował mu miskę w owocami i Kouen bez
słowa wyjął mu ją z dłoni, kładąc sobie na piersi.
- A do tego on też lubił małych, niewinnych
chłopców! No sam powiedz, czy to nie twój życiorys? – wyszczerzył się, sięgając
po truskawkę.
- Więc wykorzystuję małych niewinnych
chłopców? – zakpił Kouen, łapiąc go za nadgarstek i wyjął zębami z pomiędzy
jego palców truskawkę. Alibaba aż sapnął, czując język zlizujący z nich
czekoladę. Och, to tego…
- No… może nie takich małych, no wiesz… -
śledził wzrokiem, jak Kouen zanurza jego palec w czekoladzie i wolno go
oblizuje. Nah, co on to? A, że balkon trzeba zamknąć, ten upał jest taki dokuczliwy.
- Władcy absolutnemu chyba należy się
każdy, prawda? – zamruczał, unosząc brew w kpiącym geście.
- Tak jest właśnie, z wami tyranami,
dlatego kończycie tak źle, bo wam to się niby wszystko należy! – prychnął,
sięgając po owoc i wsunął go w usta Kouena. – Podbijać będą wszystko, gwałcić
będę wszystko, a jak! A potem zdziwieni, że trucizna w winie. – Przewrócił
oczami.
- A co ty się taki mądry nagle zrobiłeś? –
spytał z lekką ironią.
- A myślisz, że co? Że ja nie mogę? –
Alibaba naburmuszył się. – Zresztą jak tyle gadasz o tych wszystkich rzeczach,
to serio, ciężko nie zapamiętać.
- Nie pamiętam, żebym ci mówił o
preferencjach Aleksandra Wielkiego – stwierdził, przyciągając go bliżej.
- A o tym to już sobie sam doczytałem –
poinformował, kręcąc się nieco, gdy dłoń Kouena spoczęła na dole jego pleców.
No jakże on kurde…! – To była całkiem interesująca książką, podobał mi się ten
Aleksander Wielki. – Poruszył brwiami, sięgając po truskawkę, którą zaraz
wsadził do buzi, by zaraz zanurzyć palec w czekoladzie. – No wiesz, taki
sensowny facet z niego był.
- Ocz, doprawdy? – Kouen uśmiechnął się
kącikiem ust i Alibabę aż zaświerzbiło. No ile może mu odmawiać, no ile?
Oparł rękę koło głowy Kouen i pochylił się,
przesuwając palcem w czekoladzie po jego wargach.
- No wiesz, niektórzy mają to w genach –
zamruczał i pochylił się jeszcze bardziej, łącząc ich usta. Wolno zlizał
czekoladę z jego warg, pomrukując, gdy ręka Kouena zaczęła przesuwać się po
jego plecach. – Słodko – wyszeptał, zerkając na Kouena spod rzęs, gdy się od
siebie odsunęli. Wytarł palec o jego policzek, patrząc mu z uśmiechem w oczy,
po czym i po nim przesunął językiem.
Ten Kouen za dużo kazał mu pościć!
Mruknął, gdy dłoń Kouen wplątała się w jego
włosy i ten pociągnął go nieco. Aż coś go ścisnęło w dołku, gdy Kouen
rozsmarował słodką maź na jego wargach i zaraz pocałował tak, że brakło mu
tchu. O szlag. Wyprężył się pod dotykiem jego palców sunących mu wzdłuż
kręgosłupa.
Kouen mruknął nisko, gdy Alibaba przeniósł
się z pocałunkami na jego szyję, czując pod językiem jego skórę i ten słodki
smak czekolady. Mmmm, Kouen z czekoladą, to brzmiało i smakowało tak dobrze.
Odsunął miskę na pościel, zanurzając przy
okazji w niej palce, po czym przesunął nimi po piersi Kouena aż po brzuch.
- No patrz, już wiem, czemu mówią, że nie
wolno jeść w łóżku – uśmiechnął się przewrotnie do Kouena.
- Umyjesz to teraz. – Kouen uszczypnął go w
pośladek i Alibaba aż podskoczył.
- Umyję – zapewnił, przesuwając językiem po
wardze. Och. No proszę. Kouen aż drgnął. Uwielbiał go prowokować. Pochylił się
dotykając ustami jego skóry, wolno zlizując czekoladę. Mmm, mięśnia Kouena tak
cudownie napinały się pod jego dotykiem, uwielbiał zauważać te wszystkie
subtelności sugerujące, jak bardzo działa na Kouena, jak mu się to wszystko
podoba. To Alibaba lubił jęczeć, jak mu dobrze, Kouen robił się wtedy jeszcze
bardziej namiętny, ale on sam okazywał to na głos bardzo rzadko, raczej po
prostu demonstrował jak dobrze mu jest. Dlatego Alibaba tak uwielbiał sobie z
nim igrać i wywoływać wszystkie te niekontrolowane reakcje jego ciała.
- Robię to poprawnie, proszę pana? –
zamruczał rozkosznie, przygryzając jego sutek, by zaraz owinąć wokół niego
język.
- Może być – stwierdził, wsuwając palce w
jego włosy. Mmm, lubił, jak Kouen to robił… - Ale staraj się bardziej.
- Jeszcze bardziej? Czy to nie za duże
wymagania? – Przygryzł zaczepnie jego skórę, schodząc coraz niżej.
- Chcesz nagrodę, to się staraj – westchnął
cicho i urywanie, gdy Alibaba pogładził jego boki, przesuwając językiem po
brzuchu.
- Ci władcy to jednak wiedzą jak motywować
– zamruczał, całując dół jego brzucha, odpinając mu przy okazji pasek.
- Zadowoleni poddani, to posłuszni i wierni
poddani. – Kouen zacisnął mu palce na włosach, gdy pomasował go przez materiał.
Alibaba zerknął na niego, uśmiechając się szeroko.
- A ja już wiem, co to znaczy, gdy lud
trzyma rządzących w ręce – zauważył, masując go wolno w dłoni. – Nie rozumiem
tych, co narzekają na demokrację, głupi, prawda? – spytał, ściskając go mocniej
aż Kouen syknął przez zęby.
- Lepiej nie baw się władzą, bo źle
skończysz. – Niski pomruk aż posłał ciarki po plecach Alibaby.
- Ale ja tu tylko sprzątam! – uśmiechnął
się niewinnie, brudząc go czekoladą, by zaraz wziąć w usta. Kouen stęknął cicho
i Alibaba mruknął z zadowolenia. I właśnie to lubił. Kouen reagował tak
wspaniale, że aż miał ochotę zrobić wszystko, byle móc go słuchać. Pieścił go
więc językiem i ustami, zlizując całą czekoladę i chcąc go doprowadzić do końca.
- Chodź tu. – Głos Kouena był warkliwy i
stanowczy, gdy pociągnął jego włosy. Alibaba mruknął niezadowolony. Teraz, jak
miał tyle zabawy?
- Mam już co robić – wymruczał, gładząc go
dłonią.
- Chodź.
- No nie wiem, nie wiem, za to olewanie
mnie tyle czasu… - possał delikatnie jego czubek, a Kouen aż warknął na głos.
- Alibaba.
- O tak, jęcz głośniej – zaśmiał się,
muskając go ustami po całej długości.
- Doigrasz się – wymruczał z groźbą.
- A może ja lubię? – Zerknął na niego spod
grzywki i widząc błysk w oczach Kouena aż zadrżał. O szlag. Jednak nie. Jednak
chciał go bardziej, niż przypuszczał. Podciągnął się, przywierając do jego ust
i aż jęknął stłumionym głosem. To tyle jeżeli chodzi o jego zabawy z władzą.
Kouen tak zdominował pocałunek, że Alibaba w jedną chwilę zrobił się jeszcze
bardziej podniecony i drżący w jego ramionach.
- Proszę być dla mnie łaskawym, ja chciałem
tylko dobrze – wyszeptał z prośbą, gdy Kouen sprawnie rozpiął jego spodnie.
- O uniewinnienie trzeba się bardzo
postarać, nie łatwo ułagodzić władcę. – Kouen ugryzł jego wargę, ssąc ją przez
chwilę i Alibaba aż jęknął, gdy zaczął go pieścić. No szlag.
- To ja się będę bardzo starać, naprawdę –
zapewnił, opierając ręce na ramionach Kouena i unosząc się, żeby pozbyć się
spodni. – Proszę mi tylko pozwolić… - Westchnął głęboko, czując palce Kouena napierające
na niego.
- Pozwalam, lepiej, żebyś mnie nie
rozczarował – zaznaczył, nim go pocałował. Alibaba przylgnął do niego,
pogrążając się w namiętnym, zmysłowym pocałunku. Pocałunki z Kouenem były
idealne, nigdy z nikim tak bardzo mu się to nie podobało, jak właśnie z nim. To
jak trzymał jego kark, jak jego wargi na niego napierały, jak jego język
splatał się z jego własnym… To było takie podniecające.
- Kouen… - wyjęczał, odrywając się od jego
ust, gdy ten znalazł w jego wnętrzu ten najwrażliwszy punkt.
- Tutaj? – Powtórzył ruch i Alibaba aż
oparł czoło na jego ramieniu. Kouen pieścił go przez chwilę, przyciskając do
siebie ramieniem, a Alibaba poruszał się bezwiednie, ściskając w dłoniach
pościel. Aż miał ochotę zapłakać, gdy Kouen zabrał palce, lecz chwilę potem
mógł tylko jęknąć w szyję Kouena, przygryzając ją mocno zębami. Dreszcz
przeszył ciało mężczyzny, a jego biodra pchnęły mocno, odrywając tym Alibabę od
jego skóry. Saluja uniósł się na rękach, przywierając do ust Kouena.
Było mu tak przeraźliwie gorąco, tak
cholernie gorąco, jakby gorączka trawiła go od środka. Oddychał urywanie,
muskając wargami usta Kouena, gdy z przymkniętymi powiekami poddawał się jego
dłonią, które zaciskały się na jego biodrach. Było mu tak dobrze, tak
wspaniale, Kouen jak chciał, potrafił sprawić, że…
Jęknął gardłowo, gdy docisnął mocno do
niego biodra. Wyprostował się, gładząc dłońmi jego pierś, samemu zaczynając się
poruszać, zaciskać mocno wokół Kouena, wiedział, że ten to lubi, że to sprawia
mu większą przyjemność, że Kouen może jęczeć dla niego i z jego powodu.
- I jak mi idzie? – wydyszał, zagryzając
wargę, gdy Kouen wbił mocniej palce w jego skórę.
- Całkiem przyzwoicie – wymruczał. Alibaba
uśmiechnął się przewrotnie, przyspieszając nieco własne ruchy. Podniecenie aż
nim szarpało. Ile się nie kochali? Kilka dni? Czemu Kouen do tego dopuszczał,
no czemu? Alibaba chciał zakończyć szybko i mocno, byle jak najszybciej znaleźć
ujście dla tego drażniącego podniecenia. A mogli się tak dobrze bawić!
- Będziesz jeszcze chciał, żebyśmy to
powtórzyli – obiecał, pochylając się i całując jego wargi. A potem
przyspieszył, popychając ich gwałtownie w stronę spełnienia, które piętrzyło
się przed nimi coraz bardziej. Uwielbiał być w ten sposób na górze, kontrolować
wszystko i porywać Kouena w tę
przyjemność mimo tego, że ten był długodystansowcem i potrafił go czasem męczyć
i męczyć w nieskończoność. W tym układzie Kouen po prostu nie wytrzymywał,
Alibaba dbał o to i robił się w tym coraz lepszy, Kouen tak szybko dawał się
porywać rozkoszy i to było tak niesamowicie satysfakcjonujące…
Gryzł i lizał go po szyi, gdy poruszali się
razem tak mocno i gwałtownie, gdy wszystkie zmysły po prostu wrzały, gdy palce
naciskały mocno, zostawiając siniaki, gdy wargi i zęby przestawały być delikatne,
gdy każdemu ruchowi zaczynało brakować jakiejkolwiek delikatności. Kouen
szarpnął go za włosy przyciągając do mocnego pocałunku, który Alibaba
odwzajemnił, kąsając jego wargi. Jęknął głośno, z głębi piersi, gdy zaatakował
go gwałtowny orgazm i tylko jak przez mgłę czuł, jak Kouen wbija się w niego,
jak sam osiąga spełnienie, jak mocno jego palce ściskają mu biodra.
Dyszał w ramię Kouena odzyskując z wolna
kontrolę nad samym sobą. To było naprawdę dobre. Był taki spocony i zmęczony, a
przy tym tak rozluźniony… Pocałował miękko szyję Kouena, a ten pogładził go po
plecach, oddychając coraz spokojniej. Mmm, najchętniej nie wstawałby z niego
tylko tak leżał i leżał, gdyby tylko…
- Gorąco – mruknął, pocierając nosem o jego
ramię.
- Co ty nie powiesz – mruknął Kouen.
- Prysznic? – Uniósł się nieco, całując
delikatnie jego wargi, a Kouen zamruczał potakująco. – O cholera… - mruknął,
gdy się podniósł i zobaczył….
- Pierzesz to – powiedział twardo Kouen,
wstając z łóżka. – Teraz.
- Ale Kouen!
- Powiedziałem.
Alibaba spojrzał ze złością na rozsypane na
pościeli truskawki. A było już tak pięknie!
Pani profesor, z całym szacunkiem, ale jednak jest Pani zboczona!
OdpowiedzUsuńAle od początku. Upał, co to upał? Patrzę za okno a tam leje i leje, 14 stopni, heloł.
"Zwłaszcza, że Alibaba jeszcze długo będzie taki piękny i młody i nawet te okropne piegi na jego nosie, które pokazały się pod wpływem słońca, będą wyglądać dużo lepiej niż Kouen!" - kochaaam, jak nasza Alunia nabija się z wieku Kouena, a Kouen do tego powinien mieć kryzys, który się pogłębia z każdym komentarzem! ;/////; I te piegi na nosku są cudowne, wyobraziłam je sobie i od razu mi weselej! Alibaba powinien być pieguskiem!
"Kouena chyba nie kręci nekrofilia?" - kręciii, ja wciąż chcę napisać t ff, gdzie Kouen stuka martwego Alibabę ;///;
"Może Alibaba powinien zacząć się puszczać na boku, żeby ten w końcu zareagował?" - to jest taki dobry pomysł, niech weźmie przykład z Judala!
"Bo wstydzi się powiedzieć, że odzywa się u niego starość?" - aż śmiechłam tak w głos, powtarzam, że uwielbiam motyw starości u Kouena XD
I w ogóle umarłam na tej rozmowie o Aleksandrze Wielkim, Alunia może nic nie wiedzieć o historii, ale preferencje zna, to najważniejsze! Ale Kouen powinien żyć w starożytności, powinien podbijać i żeby składać mu hołdy i w ogóle ;^;
"- Umyjesz to teraz." - to jest takie piękne, że Kouen może tak wydawać polecenia Alibabie, że może mu rozkazywać i zawsze używać przy tym słowa "teraz", a ten zawsze to robi, nieważne jakby marudził. Choć, cóż, w tym przypadku było mu to na rękę!
"- Robię to poprawnie, proszę pana?" - sdgsfdh senseeeeei~~
I chyba tu muszę zakończyć część wypełnioną cytatami *zakrywa oczki* Bo ja się wstydaaaaam, Pani profesor, Pani taka zboczona i w ogóle, to nie na moje nerwy! Kto to widział, takie sprośne rzeczy publikować, no ktooo! Takie ładne, czekoladowo-truskawkowe seksy, taka ładna kontrola Alibaby, to zbyt wiele dla mnie, zbyt wiele *mamrota bezskładnie* Tak ie wolno! ;^;
"- Pierzesz to – powiedział twardo Kouen, wstając z łóżka. – Teraz." - ale tak bardzo krzyknęłam na tym, no mówiłam, mówiłam, że to "teraz" jest magiczne! Biedna Alunia, wszystko do prania! Fajne seksy były, ale trzeba ponieść tego konsekwencje, a co! XD
I rób mi tak jeszczeee, pisz mi więcej takich śliczności! ;///;
Oh gawd, jak ja dawno seksów nie czytałam ;w; *od 6 godzin i 5 minut*
OdpowiedzUsuńtess ma rację, gdzie ten gorąc? U mnie zimno. Aliś, En-nii, podzielcie się słońcem.
Ta rozmowa o Aleksandrze Wielkim była przepiękna <3 *ma przed oczyma Ridera z Fate/Zero i jest jeszcze bardziej happy*
"- Więc wykorzystuję małych niewinnych chłopców? – zakpił Kouen, łapiąc go za nadgarstek i wyjął zębami z pomiędzy jego palców truskawkę. Alibaba aż sapnął, czując język zlizujący z nich czekoladę" asdjhsafkjafsdfsd
"- Robię to poprawnie, proszę pana?" *umiera*
"- O tak, jęcz głośniej" coś się blondi za bardzo rozbrykał :'P
Dobra, muszę przestać z tymi cytatami, bo skopiuję cały ff i się skończy rumakowanie.
Dziękuję za tak wspaniałe EnAli do poczytania akurat po feelsach związanych z Donten ni Warau Gaiden ;3;
Poproszę więcej takich tekstów. Weny! :'3
Na początek chcę powiedzieć, że obrazek na górze był cudownym wybrem. ;_; Jest piękny i awww... ;_; Od razu zachciało mi się wchodzić na Twojego bloga parę razy w ciągu godzin tylko po to, by na niego patrzeć, mimo, że mam go w swoim szalonym folderze "EnAli" (ale jakoś ten art + Twój blog dostarcza mi o wiele więcej przyjemnych uczuć niż tylko ten art xD). Przechodząc do EnAli... ;____: *dramatyczna, muzyczka, która z założenia powinna trzymać w napięciu*... przez to EnAli zacięła mi się przeglądarka! Jestem akurat wtedy, kiedy Kouen marszczy brwi, kiedy Alibaba planuje kupić mu krem na zmarszczki (mojemu pięknemu Kouenowi! Mojemu perfekycjnemu władcy! Kwintesencji ideału!), a ta chamska przeglądarka otwarzyła się zaciąć! DDD; Ale uspokajając swoją wściekłość na przeglądarkę, zaczęłam czytać jeszcze raz i... truskawki... *zdetronizowanakrólowatruskawek*... przewróciło mi się w żołądku na myśl o truskawkach. A jak myślałam o truskawkach w bitej śmietanie, to od razu dodawałam w białej czekoladzie i uwierz mi, że kolacja stawała mi w gardle *alewartobyłosiępoświęcićdlategocudownegoopowiadania*. I mnie też oczarował Alibaba z piegami! ;_; O słodziutki Salomonku, no przecież taki Aliś z piegusiami to musi być cud świata, ja się dziwę, że Kouen mógł spokojnie domagać się książki, zamiast już, od razu, już tylko zerkną na niego i wykorzystać go całego, patrząc na te słodkie pegi *nienienie, Kiri wcale nie ma jakiegoś dziwnego fioła na punkcie piegów, ani trochę*. I jak on mógł! Tak Alibabę, kiedy mu się nie chce! Kwintesencjo ideałów, tak się nie postępuje! I jeszcze czytać książkę w nocy!? W NOCY!? Kiedy Alibaba, chętny i gorący, tylko czeka na branie!? Kouen, trzeba brać, póki ciepłe! Alibaba nie ciasto, nie pochorujesz się, jak zjesz od razu wyciągniętego z piekarnika! A TERAZ JESZCZE ZABIERA TRUSKAWKI. NO SKANDAL NO. Przecież miał ich pilnować! Miał chronić! Miał czuwać! ...K-kouen nie może?... i... auć... to... NO ALE TRUSKAWEK NIE DARUJE! Nawet, jak Kouen nie może, bo stary i nie we wszystkim już sztywny, to się nawet w tak krytycznych chwilach nie postępuje! Truskawek się po prostu nie zjada! To taka zasada! A zasad się przestrzega! "które tym razem potraktował czekoladą" - a żołądek Kiri na wspomnienie przejedzenia się truskawkami w białej czekoladzie buntuje się i zabrania czytać dalej. TO NIECH SOBIE POMIORY ZJE, A NIE CZYJEŚ TRUSKAWKI WYJADA. Potencja czy nie potencja, truskawki to truskawki. hbahabshjaa, Kouen w okularach to plus sto do kwintesencji ideału. <3 Alibaba, jesteś za miękki. Za szybko wybaczasz, za szybko, ale... no ale jak takiemu Kouenowi nie wybczyć, no jak? T_T'ALIBABA OBOK TAKI SEKSOWNY, A KOUEN TYLKO CZYTA. NO KOUEN NO. SZTYWNIEJ W KOŃCU, DO CHUJA PANA. I taaaak, Kouen pasuje na Aleksandra Wielkiego. T_T" Ale on by Indie podbił! Podbił by jak nic! "Truskaweczkę?" - ojojojoj, i jak się nie skusić? <3 <3 <3 TAK, WYKORZYSTUJESZ TAKIEGO JEDNEGO, NAJBARDZIEJ NIEWNNEGO NA ŚWIECIE <3 <3 nooo, Kouen, nareszcie! Przyciągaj! Oblizuj z czekolady! Noooo! Dobry Kouen, znowu jesteś najkochaszą kwintesencją ideału! <3 I co, i Alibaba nie może być mądry? A, że tylko plotki zapamiętuje? Pfff! Każda wiedza jest cenaa! Kouenowi nie można odmówić. T_T" I nie można się puszczać na boku, bo tylko Kouen umie spełnić, tylko Kouen umie. T^T
OdpowiedzUsuń*no, a dalej to już feelsy, gorąc i niewinne piszczenie, że nie można tego czytać, że Kiri niepełnoletnia umysłowo, patrzenie przez palce i wmawianie sobie, że boski Kouen i że Alibaba mówiący proszę pana i że... jdniajanusljsdk*
Dziękuję, idę oblać się zimną wodą. ;_;
Dla jasności, nie mam pojęcia, co znaczy słowo otwarzyła, ale mam niejasne przeczucie, że chciałam tam napisać odważyła (Boże święty, czy ja naprawdę pisałam rozszerzony polski? XDDDDD)
Usuń*poszła zjeść pomiora, płacząc ze śmiechu*
UsuńJa Ci tłumaczę, tess, że moje literówki zawsze są oryginalne! XDDD BO JEDEN POMIOR, A DAJE TYLE RADOŚCI XDDDD
Usuń,,Alibaba spojrzał ze złością na rozsypane na pościeli truskawki. A było już tak pięknie!'' - Alibabaa...
OdpowiedzUsuńTo było piękne, Hibuś ;//////; Alibaba nie był taki potulny, wyszedł bardziej męsko i to nadało całości takiego smaczku, pikanterii ;//////; Rozmowa o Aleksandrze Wielkim mi się o dziwo najbardziej spodobała. Historyczna gra wstępna? Takie rzeczy tylko w EnAli xDDD Aż przypomniało mi się, jak opowiadałam o gejach na przełomie dziejów, i o Aleksandrze Wielkim w sumie najlepiej się gada. Był uczony przez geja, był gejem-pedofilem, miał władzę i kto bogatemu zabroni xDD Seks wypełniony czekoladą, awwww ;///////////; Scenę pochłonęłam na jednym oddechu, takie to kochanee byłoo! I ten Alibaba mówiący ,,proszę pana'', ta głupawka... AWWWW.
No i przyznaję się, przeczytałam o Judalu konkurującym z kotem xD Sam motyw mi się podobał, jednak no wiesz. Tu skończę komentarz.
Weny, Hibuś!
Ooooo! Nowy, nowiutki, nowiusieńki post! ♥
OdpowiedzUsuńCzytam bloga od dawna, ale komentuję dopiero (chyba) drugi raz. Wybacz, poprawię się :)
Zacznę od truskawek!!!! Właśnie trochę ich wpierdzielam, bardzo tematyczna notka, na czasie na pewno :D
No weź, jak to Kouen nie zwraca uwagi na Alibabę? :O Wybaczę Ci to tylko dlatego, że potem dzięki temu powstaje coś wspaniałego ♥
Nie będą się tu rozwodzić nad szczegółami, ale powiem Ci, że ten motyw z historią i polityką jest po prostu G E N I A L N Y, obłędny no! Miałam naprawdę ubaw po pachy! Władca absolutny - och, jak ja uwielbiam to cudowne słowo absolutny! To trochę zboczenie po serii Kuroko no Basket, ale tutaj okraszyło notkę moimi och'ami i ach'ami! Kouen, władca ABSOLUTNY, który może mieć każdego! ♥ *wzdycha*
A całe hm... seksy (aaaa, niegrzeczna ja użyłam takiego słowa!)... powiem Ci - dobre, zboczuchu Ty xD
Czekam na więcej. Przesyłam wenę! :*
Pozdrawiam!
Ach, skoro już u Ciebie jestem to zapraszam do mnie ;)
UsuńKLIK
U mnie opowiadanko o Psycho Pass ;)