Tekst powstawał
przy wielu utworach. Polecam słuchać zwłaszcza Skillet – Hero. Ale może być też Skillet – Monster, 30 Seconds to Mars – Hurricane czy
Evanescence - Lost in Paradise.
~*~
Wojna nie
zna litości. Czy jest to bohaterska walka o wolność, pełna honoru i
poświęcenia, czy podstępna, brudna napaść na niewinnych, rezultat jest zawsze
ten sam. Są zwycięscy i są pokonani. Są żywi i są umarli.
Wojna
niesie ze sobą pożogę i śmierć. Zniszczenie i krew.
Walkę.
Trzeba
wiedzieć, w jakiej walce uczestniczyć, bo za każde zwycięstwo trzeba zapłacić.
Zwykle najwyższą cenę.
Tego nikt
nie uczy. Program szkolenia shinobi nie obejmuje w swoich ramach zalanych krwią
ulic, krzyków zabijanych dzieci, płaczu matek, ludzi wymiotujących własnymi
wnętrznościami… Praca ninja jest cicha i podstępna. Ninja nie ogląda się za
siebie, podrzyna gardło i pędzi dalej. Shinobi są najemnikami, wilkami, którzy
rzadko kiedy łączą się w większe grupy. Tacy jesteśmy. Regularne, otwarte wojny
są dla nas rzadkością. W naszej pracy więcej jest politycznych gierek i
machlojek, puczów i przekrętów, niż walki ramię w ramię, miecz w miecz. Wielki
Kami, nawet nasze miecze nie nadają się na wojnę! Mamy cały arsenał broni skonstruowanej
specjalnie, by zabijać ludzi – po cichu, bez zapachu, bez litości, podstępnie
jak czająca się żmija. Rozliczne trucizny i mieszanki oszałamiające. Igły,
igiełki, strzałki, dmuchawki, by zabić, by oszołomić, by wprowadzić w stan
pozornej śmierci lub bezszelestnie i bez rozgłosu przeprowadzić na drugą
stronę. Zabójcy cisi, wyrafinowani, w nieskazitelnie białych rękawiczkach. Ale
wojna?
Jeszcze
kilka tygodni wcześniej obśmiałbym się na stwierdzenie, że ninja mogliby
uczestniczyć w otwartej wojnie. Ale klika tygodni temu jeszcze nic nie
wiedzieliśmy o zbrojeniu się Madary i całego Akatsuki. Nie wiedzieliśmy nic o
oddziałach planujących siłą i przemocą wedrzeć się do naszej Wioski, niszcząc
nasze domy, zabijając nasze dzieci. Nieświadomość ma jednak to do siebie, że
jest w brutalny sposób rozwiewana. Nasza nie została rozwiana. Nasza została
przemocą rzucona o gruby beton i roztrzaskana w drobny mak.
Przez
tygodnie trwało gorączkowe zbrojenie naszych oddziałów do otwartej walki.
Niekończącymi się dniami próbowano pertraktować ze sojusznikami, dniami i
nocami sprowadzano broń.
Ile
mieliśmy czasu? Tydzień? Miesiąc? A może dwa dni? Ile mamy czekać z ewakuacją
ludności, tak, by nie brakło w górach jedzenia i wody?
Z dnia na
dzień obserwowałem, jak twarz Tsunade, napięta i niewzruszona niczym granit,
powoli pęka i sypie się jak piasek, pozostawiając zmęczoną, zrozpaczoną
kobietę. Przyglądałem się ciemniejącym sińcom przemęczenia pod przekrwionymi
oczami Shikamaru, napiętym plecom Hyuugi, który nie spał po kilka nocy z rzędu,
pilnując snu innych, krwawiącym dłoniom Lee przygotowującego najmłodszych do
choć podstawowej samoobrony. Blada ze zmęczenia od przeczesywanie cudzych
umysłów Ino zataczała się, gdy nikt nie patrzył. Ze ściśniętym sercem oglądałem
codzienną bieganinę Hinaty, od szpitala do przewoźników medycznych i z powrotem,
która starała się nie patrzeć, jak upartej Sakurze coraz ciężej jest pomagać,
jak jest stan, skądinąd błogosławiony, daje jej coraz bardzie we znaki.
W takich
momentach zawsze czułem mokry, lodowaty nos Kyuubiego dotykający mojego brzucha
gdzieś od środka, nagląco i ze złością. Futrzak źle znosił moje zdenerwowanie,
co obwieszczał mi pełnymi frustracji warknięciami i zawirowaniami chakry, przez
co mało nie wystraszyłem kilku shinobi na śmierć. Ale wiedziałem, że Lisi demon
nie denerwuje się tylko z mojego powodu. Wiedział, że idą po niego i wiedział,
że z nikim nie będzie mu tak dobrze jak ze mną, pasożyt jeden. Trzymał się mnie
kurczowo i jeżeli jednego mogłem być pewien w tej zbliżającej się wojnie to
tego, że dobrowolnie nie da mi umrzeć. Co za paranoja, nigdy bym nie pomyślał,
że jedynym pewnikiem w moim życiu będzie kiedykolwiek ta pełna nienawiści,
krwiożercza bestia. Życie potrafi zaskakiwać.
Lecz o
ile ja całe życie gotowy byłem na śmierć i o ile miałem pomoc w postaci
Dziewięcioogoniastego, to byli tacy, którzy nie mieli nic, prócz nas.
Oddziałów
shinobi nieprzystosowanych do walki na ubitej ziemi.
Ale
pędzącej maszyny Losu już nie dało się zatrzymać. Można tylko poddać się jej
biegowi i przygotować na zbliżający finał, który z dnia na dzień, z tygodnia na
tydzień pęcznieje w sercach nas wszystkich. To widać w oczach. We wszystkich
mijanych oczach.
Ludność
cywilna ma w oczach strach, pierwotne przerażenie wojną i cierpieniem, drżą,
zastanawiając się, czy uda się przeżyć im i ich rodzinom.
W oczach
shinobi jest przygnębienie. Czy właśnie patrzę w oczy kamrata, który zginie?
Czy właśnie patrzę w oczy wieloletniego partnera, który przyjmie na siebie cios
za niewinne dziecko? Za swojego współmieszkańca? Za swoją dumę? Za swój honor?
Za swoją butę? Czy zginie osłaniając mi plecy? Czy zginie tuż przy moim
ramieniu? Czy zginie z mojego powodu? Czy zginie brzydką śmiercią zapomnianych
bohaterów, gdzieś na brudnej ulicy, wykrwawiając się na śmierć, wymiotując
własną krwią…
W wojnie
nie ma nic pięknego. Nic bohaterskiego. Nic zasługującego na chwałę.
Sekretna strona mnie.
Nigdy nie pozwolę ci jej zobaczyć.
Trzymam to na uwięzi, ale nie mogę tego kontrolować.
Wiec trzymaj się ode mnie z daleka, bestia jest
brzydka.
Czuję wściekłość i nie mogę jej zatrzymać.
-
Wszystkie oddziały są gotowe, by wyruszyć.
- Dobrze,
bardzo dobrze.
- Gotowe?
– Kisame roześmiał się chrapliwie i ironicznie. – Te świrusy drżą na myśl o
czekającej ich jatce. I nie mam tu na myśli strachu. – Roześmiał się ponownie.
- Tym
lepiej. – Uśmiech pojawił się za maską mężczyzny. – Zaatakujemy przed świtem.
Nie ma sensu dłużej czekać. Wszyscy nasi sprzymierzeńcy już są.
Głośny,
brzydki rechot Kisame rozbrzmiał w nocnej ciszy.
Kucający
na konarze drzewa, niemal wciśnięty w pień shinobi, zadrżał. Przed świtem, będą
przed świtem… Ile… Musi widzieć… Jeszcze trochę, zaraz usłyszy, a wtedy…
Szarpnął się gwałtownie, gdy czyjaś ręka przysłoniła mu usta, a ramię, niczym
żelazna obręcz, zacisnęło się w pasie.
- Ciiii…
- usłyszał ninja tuż koło ucha. Potoczył w panice oczami, próbując dostrzec
napastnika. Po policzku połaskotały go ciemne włosy i wtedy zobaczył kątem oka…
Krwistoczerwone tęczówki były czujne, chłodne, analizujące… O Kami… To był
Uchiha. Zdrajca. Morderca. Bratobójca. To był…
-
Uciekniesz – szeleszczący szept ponownie rozbrzmiał tuż przy uchu ninja. – Nie
ryzykuj więcej, zabiją cię. Zrozumiałeś? – Szarpnął shinobim. – Pytam, czy
zrozumiałeś?
Ninja
pokiwał skwapliwie głową.
- Idź.
Nie zatrzymuj się nigdzie, bo cię zabiją – ostrzegł, uwalniając go z chwytu.
Shinobi
zniknął. Pędził przed siebie, jakby goniła go sama śmierć. Musi dotrzeć. Musi
zdążyć. Musi ostrzec. Wie, że nie może zmarnować takiego daru losu.
Sasuke
przez chwilę patrzył w miejsce, gdzie zniknął ninja Konohy. Kretyn. Niech się
cieszy, że uratował mu dupę. Teraz tylko odczeka…
Nawet nie
drgnął, gdy koło niego z rumorem pojawił się Kisame. Zmierzył go chłodnym
spojrzeniem.
- Uchiha…
- Kisame wyszczerzył się brzydko. – Myślałem, że to jakiś szczur.
Sasuke
nie odpowiedział. Nie miał mu nic do powiedzenia, jego spojrzenie pozostało
milczące i wyniosłe.
- Nie
czaj się tak, mały Uchiha, bo następnym razem mogę nie zdążyć się pohamować i
pozbawię cię głowy. – Jego uśmiech stał się jeszcze paskudniejszy, ukazując w
pełni ostre zęby.
Sasuke
uśmiechnął się tylko ironicznie, odwracając się i idąc przed siebie. Nie
zaszczycając Kisame bodaj jednym słowem.
-
Pieprzeni Uchiha – dobiegło go jeszcze pełne złości przekleństwo.
To tylko kolejna wojna
Tylko następna rozdarta rodzina
Upadek mojej wiary dziś
Krok dzieli mnie od krawędzi
Po prostu kolejny dzień w świecie, w którym
żyjemy
- Przybył
zwiadowca! – Tenten z rozmachem wpadła do gabinetu Tsunade, w której była teraz
główna baza dowodzenia. Zebrani unieśli głowy znad map, patrząc na nią w
oczekiwaniu.
- Jakie
wieści? – spytał Shikamaru.
- Jest
źle – wysapała zmachana, kiwnięciem głowy dziękując Neji’emu za butelkę wody. –
Przed świtem. Będą tu przed świtem.
Przez
chwilę panowała cisza. Noc. Przed świtem… Wszystko rozstrzygnie się właśnie
wtedy. Będą żyć, albo zginą. Pokonają wroga, albo polegną zmiażdżeni jego siłą.
Jedno nie podlegało wątpliwości – będą walczyć.
Rozkazy,
instrukcje, polecenia posypały się jak grad. Ninja kłaniali się, wychodzili,
trzaskali drzwiami, przerzucali się hasłami i wytycznymi.
Tenten
opadła na kanapę pod ścianą. Tylko chwila, momencik, odsapnie i przyjmie swoje
zadania. Tylko chwila… Uniosła wzrok na stojącego przed nią Hyuugę.
- Masz,
pigułka wzmacniająca. Jesteś przydzielona do ewakuacji cywilów.
Tenten
kiwnęła głową, patrząc prosto w oczy Neji’ego, które nigdy nie były tak
wymowne, tak pełne, tak jasne i tak otwarte. Wojna… Wojna robiła z ludźmi
rzeczy, do których normalnie nigdy by się nie zmusili, na które nigdy by się
nie zdecydowali…
Wzięła z
jego rąk pigułkę. Przytrzymał jej dłoń dłużej niż musiał.
Zrozumiała.
Potrzebuje bohatera, aby mnie teraz ocalił
Potrzebuje bohatera, aby ocalił moje życie
-
Shikamaru, co z pomocą? Co z sojuszami? – spytała Hinata, zaciskając dłoń na
ręce Naruto. Uzumaki zacisnął swoje palce na jej w geście otuchy, patrząc
wyczekująco na Narę.
- Nic.
Nie ma wieści. – Pokręcił głową, patrząc na nich poważnie. – Zostaliśmy sami.
- Nie
wierzę – powiedział pewnie Naruto. – Nie zostawiliby nas. Gaara nigdy by…
- Gaara
ma swoje problemy – przerwał mu Kakashi. – Własne potyczki na granicach z
rebeliantami, podburzonymi i opłaconymi przez Akatsuki. Ich lider, Naruto, nie
jest idiotą, wiedział, co robi. Gaara nam nie pomoże.
- A
reszta? Co z resztą? – spytała Ino.
- Tak jak
z Suną, żadnych wieści. – Nara pogrzebał po kieszeniach w poszukiwaniu
papierosów. Koniecznie musiał zapalić. – Nie wiemy, czy wiadomości dotarły, czy
nie zostały przechwycone. Posłańcy nie wrócili.
-
Zostaliśmy sami – odezwała się Tsunade, która do tej pory siedziała w milczeniu
na swoim fotelu. – I sami odeprzemy ten atak.
- Hokage
– zaczął Shikamaru z miną, która jasno świadczyła o tym, co mężczyzna myśli o
ich szansach. Tsunade uniosła dłoń, nakazując mu milczenie.
- Wierzę
w nas, wierzę w naszych ludzi. Może nie pokonamy ich, ale zabijemy ilu się da,
nie damy swoich skór za darmo. To jest nasza Wioska. To jest nasz dom. Dom! Nie
oddamy go za darmo. Jeżeli go chcą, to niech go nam wydrą – dokończyła z
naciskiem i siłą przywódcy.
- Tak jest!
– rozległo się potwierdzenie shinobi gotowych robić wszystko, by chronić swój
dom.
- Naruto
– zwróciła się do Uzumakiego, ale ten jej przerwał.
- Nie
proś. Nie proś mnie, bym nie walczył. – Pokręcił poważnie głową. – Nie zrobię
tego. Chowanie się nic nie da. A moc Lisa będzie nam potrzebna w tym starciu. -
Zacisnął dłoń na podkoszulku w miejscu pieczęci. – On też będzie walczył. Z
nami.
Przez
chwilę patrzyli sobie z Piątą w oczy, po czym kobieta westchnęła i kiwnęła
głową.
- Dobrze,
rób jak uważasz. Do roboty!
- Tak
jest!
Muszę dzisiaj walczyć
Aby dożyć następnego dnia
Moje myśli mówią dzisiaj
Muszę stawić opór
Ale jestem tylko człowiekiem
Odbił się
od konara, dostrzegając między rzednącymi gałęziami zarysy muru. Wreszcie.
Trzeba się pospieszyć, zostało tak mało czasu. Niebo traciło z wolna granat
nocy. Jest jeszcze trochę czasu, ale musi się spieszyć. Przystanął na linii,
gdzie kończyły się drzewa, opierając się o pień. Rubinowe tęczówki omiatały
teren. Dobrze, tylko trzech wartowników. Jednym susem znalazł się przy murze i
wspiął się po nim. Bezszelestnie oszołomił wartowników i ruszył dalej. Trzeba
się pospieszyć, jak najszybciej odnaleźć…
Kto będzie walczył za słabych
Kto sprawi by uwierzyli
Bohater nie obawia się poświęcić swojego życia
Bohater ocali mnie dokładnie na czas
Cholera,
cholera, cholera. Bycie ninja i zarazem kobietą jest koszmarnie… niepasujące.
Sakura
przystanęła, masując bolące krzyże. Szlag, jakżeby chciała być teraz w pełni
sprawna.
-
Spokojnie, kochanie, nie denerwuj się. – Pogłaskała dłonią brzuch. – Wszystko
już niedługo będzie dobrze. W każdym razie musimy w to wierzyć, uf…
Robiła
ostatni obchód, by sprawdzić, czy o nikim nie zapomnieli, czy wszyscy są już
bezpieczni w górach, albo tam właśnie zmierzają z ostatnia partią ludności.
Oczywiście nie obyło się bez pieklenia Naruto, żeby sobie odpuściła i
schroniła, że w jej stanie nie może, nie powinna… A właśnie, że powinna!
Chociaż tyle może zrobić. Nie może z nimi włączyć, ale nie zamierza jako
pierwsza chować się w bezpiecznym miejscu, jest ninja, do licha! Jej
obowiązkiem jest chronić ludność, nikt jej tego nie zabroni, nikt jej nie
będzie powstrzymywał, nikt…
Szybki,
regularny stuk butów o bruk ulicy. Głośny świst… Nie zdążyła nawet dobyć broni.
Czyjeś ręce oderwały ją od ziemi, wciskając ją w swoją pierś. Co do diabła…
- Tyyyy…
- Zrobiła wielkie oczy, gdy uniosła głowę i dostrzegła znajomą, choć tak długo niewidzianą
twarz.
- Niczego
nie próbuj – warknął Sasuke, nie przestając biec.
- Co ty
tu robisz?! – syknęła. – Ty zdrajco, ty…
-
Przymknij się – nakazał. – Albo sam cię zamknę. Będziesz się darła potem, teraz
nie ma na to czasu. – Zgrabnie przeskoczył nad niskim murkiem jakiejś posesji.
- Co ty w
ogóle wyrabiasz?
-
Ewakuuję cię – wyjaśnił, przekraczając w biegu bramy dzielnicy Uchiha.
- Słu…
Słucham? – zdębiała.
- Jesteś
kretynką, czekałabyś dopóki by się nie zjawili, zamiast od dawna siedzieć w
schronie. Jak Uzumaki w ogóle mógł na to pozwolić? – warknął z wściekłością,
przeskakując ogrodzenie rezydencji.
- Naruto…
A co ciebie to w ogóle obchodzi?! Co ty tu robisz? – warknęła, łapiąc go za ramię,
gdy postawił ją na ziemi. Złapał ją boleśnie za dłoń, którą sięgała po kunai.
- Robię
wszystko, żebyś przeżyła – wycedził, mrużąc ze złości oczy.
- Po co,
co ciebie to…
- Nosisz
w sobie dziecko mojego brata. – Potrząsnął nią. – Nosisz moją rodzinę.
Obiecałem mu… Zamknij się, zamknij się po prostu! – zawarczał, puszczając ją
gwałtownie i podchodząc do małego, murowanego budynku na tyłach rezydencji.
Jednym cięciem katany pozbawił drzwi kłódki. Pchnął drzwi i pociągnął
zszokowaną Sakurę za sobą.
- Skąd
wiesz? – spytała na wydechu.
-
Powiedział mi – odpowiedział, ciągnąc ją w dół po schodach. – I przymknij się.
- I
obiecałeś mu… - próbowała go zmusić do wyjaśnień.
- Że
zadbam, by dziecku nic się nie stało. Żeby… wam się nic nie stało – mruknął,
zapalając chakrą pochodnie na ścianach tunelu.
Parsknęła.
-
Cudownie. Obiecujesz bratu, że będziesz chronił jego dziecko i kochankę, a
potem zabijasz? No genialnie – zaśmiała się nieco histerycznie.
Plecy
idącego przed nią Sasuke wyraźnie zesztywniały.
- On był
chory – powiedział dobitnie.
- Wiem –
mruknęła. – To nie zmienia faktu, że nie powinno cię to nic obchodzić. Potrafię
sobie radzić sama!
- O tak,
jasne, włócząc się po wiosce, gdy wszyscy wiedzą, że lada moment wkroczą tu
oddziały wroga – parsknął ironicznie.
- A co
ciebie to interesuje? – warknęła ze złością, przystając. – Co ciebie to obchodzi?
Zawsze gdzieś miałeś obietnice! Co cię obchodzę, co cię obchodzi moje dziecko,
co cię…
Sapnęła,
gdy Sasuke obrócił się błyskawicznie, przypierając ją do ściany. W jego oczach
wirował szaleńczo sharingan.
- Zamknij
się, po prostu się zamknij – wychrypiał. – To jest też dziecko Itachiego, to… -
Dotknął jej policzka, po czym prychnął rozdrażniony i puścił ją, podążając znów
korytarzem.
Sakura z
trudem łapała powietrze.
-
Pospiesz się! – zawołał Uchiha.
- Gdzie…
gdzie my w ogóle idziemy? – spytała, doganiając go.
- Nasz
klan miał swoje przejście w góry. Starszyzna się o to postarała. Zawsze byliśmy
dobrzy w dbaniu o swoje interesy – parsknął. – Nasza część jest połączona z tą
należącą do wioski. Mamy też źródło wody. Jeżeli coś by poszło źle… – Zatrzymał
się i zacisnął palce na jej ramieniu. – Jeżeli będzie źle, przeżyjecie. Jest
stąd wyjście po drugiej stronie gór, Konoha o tym nie wie. Wyprowadzisz ludzi,
jeżeli coś pójdzie nie tak.
- Sasuke…
- Jej głos zadrżał. – Ty…
-
Pamiętaj. Trzeci tunel. – Mocniej zacisnął palce na jej ramieniu, patrząc jej
nagląco w oczy. – Jeżeli będzie źle, trzecim tunelem wyjdziecie z gór.
Rozumiesz?
Pokiwała
tylko głową o nic już nie pytając.
Powiedz, czy zabiłbyś, by zachować życie?
Powiedz, czy zabiłbyś, by udowodnić swoje
racje?
Zniszcz, zniszcz, spal, niech to wszystko
spłonie
Ten huragan wciąga nas wszystkich pod ziemię
Oddziały
Akatsuki przyniosły ze sobą to, co niesie ze sobą wojna.
Śmierć.
Brud.
Chaos.
Krew.
I jeszcze
więcej śmierci.
Niebo
dopiero zaczynało szarzeć, gdy pierwsze wybuchy i odgłosy walki wryły się w
ciszę. Napastnicy nie mieli żadnej litości i żadnych zahamowani. Zabijali
bestialsko i bezlitośnie.
Ale
shinobi Konohy walczyli.
Z całych
sił i całą swoją mocą. Jeżeli nie mogli wygrać, trzeba było zabrać ze sobą jak
najwięcej wrogów. Jeżeli przelali naszą krew, ich krew trzeba było przelać po
trzykroć.
Jednak
szturm wrogich oddziałów był silny i nieubłagany. Przedzierali się przez wioskę
niczym taran. Trzeba było zarządzić odwrót…
Nieważne, na ile sposobów umrę, nigdy nie
zapomnę.
Nieważne, ile żyć przeżyję, nigdy nie będę
żałować.
Jest ogień w tym sercu i bunt, który zaraz
eksploduje w płomieniach.
Przyciskając
gazę do rozbitego czoła, Naruto omiatał spojrzeniem jaskinię, w której się
schronili. Medycy uwijali się przy rannych, ninja szukali swoich partnerów i
braci.
Zyski i
straty.
Kto
przeżył, a kto zginął. Czyja krew na zawsze wsiąkła w ziemię ich Wioski.
- Nie,
nie, zajmij się innymi, ze mną w porządku. – odmówił udzielania sobie pomocy
przez jakąś młodą medyczkę. Jemu nic nie będzie, Lis się zaraz wszystkim
zajmie, to tylko trochę krwi. Tylko trochę krwi. Ta na sercu była gęściejsza,
rana boleśniejsza.
Hinata
opatrywała głowę Shikamaru. Sama miała paskudne poparzenie na policzku, a
Naruto, gdy tylko je widział, czuł, jak rozsadza go gniew. Gniew i uczucie.
Ciepłe uczucie miłości. Tak myślał, że to miłość. Że tak właśnie ona smakuje.
Że to właśnie się czuję. Bo jeżeli to nie miłość, to już Naruto nie wiedział,
co to jest, nie wiedział, co to miłość, jeżeli to nią nie było. Nie wiedział
wtedy, co kryło się za podaniem drugiemu butelki wody, co było w uśmiechu
wdzięczności Kiby i spojrzeniu Ino. Jeżeli to nie była miłość, to nie wiedział,
co kryło się za gderaniem Tenten, która owijała bandażem ramię Neji’ego i co
kryło się za jego posykiwaniem i burknięciami, żeby dała mu spokój, bo przecież
nic mu nie jest.
Nie, on
wiedział, że to musi być to…
- Naruto
– zmartwione, ale pełne siły spojrzenie Hinaty spoczęło na nim, jej dłoń
odnalazła jego.
- Kocham
cię, Hinata – powiedział zaciskając palce na jej, małych i drobnych.
… to musi
być miłość.
- Naruto
– zamrugała szybko, a on widział zabierające się łzy.
- Haha, wiem,
w porę – zaśmiał się, drapiąc się z zakłopotaniem w głowę. – Ale po prostu…
Musiałem… - Pogłaskał ją po zranionym policzku.
- Ja też,
Naruto, też cię kocham. – Uniosła się na palcach i przycisnęła usta do jego
ust, ciepłych, spierzchniętych, czując duszącą wilgoć zbierającą się w gardle i
oczach.
Ciche
chrząknięcie.
- Sorry,
że przerywam w takiej chwili – zaczął Shikamaru, drapiąc się po głowie. – Ale
Naruto, trzeba ruszać…
- Tak.
Tak, chodźmy.
Potrzebuje Bohatera, aby mnie ocalił teraz
Zamierzam walczyć o to ,co słuszne
Potrzebuje Bohatera
Kto pomoże nam przetrwać
Potrzebuje Bohatera
Kto będzie walczył za słabych
Kto sprawi by uwierzyli
Potrzebuje Bohatera
Potrzebuje Bohatera
Bohater ocali mnie
Dokładnie na czas
Wilcza
godzina. Zawieszenie między nocą a dniem. Ten moment równości, ten moment
zetknięcia się dwóch światów.
- Świta –
powiedziała Tenten, zaciskając w ręce kunai.
Wszyscy
zdolni do walki ninja wyszli z dających schronienie jaskiń. Ostania walka.
Teraz, w promieniach dnia, albo zginą, albo wygrają. Trzeba walczyć. Ale na
razie, jeszcze w tej ulotnej chwili, stojąc na wzniesieniach i skałach, patrzyli
na budzący się dzień, na walczące z nocą słońce, które przebijało się przez drzewa
i mroki, by oświetlić Wioskę, ich ziemię splamioną ich własną krwią.
- Świt
niesie nadzieję – mruknął Naruto, nie odrywając spojrzenia od kłębiącego się
złota połyskującego na horyzoncie.
- Nie
chcę psuć nastroju – zaczął z westchnieniem Shikamaru – ale o świcie zwykle
ścinali złoczyńców.
-
Przymknąłbyś się raz na jakiś czas, Nara, naprawdę. – Kiba wywrócił oczami.
Świst i
szelest. Stuk butów. Wszyscy z rosnącym zdumieniem i szokiem patrzyli na
przybysza, który stał kilka kroków od nich. Szum niedowierzania przemknął przez
zebranych shinobi.
- To ty…
Uchiha – wysapał Inuzuka, cofając się o krok.
- Co ty
tu robisz? – warknęła Ino.
Takich
głosów było wiele, ale Sasuke nie zwrócił na nie uwagi. Jego wzrok szukał kogoś
innego. A gdy znalazł, poczuł… Nie do końca wiedział, co, ale było… lepiej…
- Sasuke
– wyszeptał Naruto, nie odrywając spojrzenia od byłego przyjaciela. Oczy Uchihy
pociemniały, usta straciły poważną kreskę.
To było
najlepsze, najlepsze w Naruto, on nigdy nie pytał, nigdy, Naruto po prostu
zawsze wiedział. Zawsze wszystko wiedział, nie pytając.
Uzumaki
sięgnął do kieszeni munduru, po czym wyciągnął rękę przed siebie. Sasuke wziął
z jego dłoni opaskę i zawiązał na czole. Znak Konohy zalśnił w pierwszych
promieniach wchodu.
- Zawsze
wiedziałem – wyszeptał, mocno, po bratersku ściskając tego cholernego drania.
-
Przygotujcie się. Oni się zbliżają – powiedział Sasuke, razem z Naruto
podchodząc do reszty shinobi.
- Wiemy –
odezwał się Kiba, krzyżując ręce na piersi i uśmiechając się ironicznie. –
Stawiam setkę, że Haruno cię zabije, jak cię zobaczy.
- Sakurcia
– zaczął ze śmiechem Naruto i zamarł. – O cholera… Sakura… Zapomniałem,
zapomniałem! Widział ją ktoś? Szlag, a mówiłem tej babie, żeby nigdzie nie
szła!
- Uspokój
się, młotku, jest bezpieczna – westchnął Sasuke.
- Tak? O
rany, całe szczęście – odetchnął. – A skąd wiesz? – spytał podejrzliwie.
- Zgadnij
– prychnął. – I jak widzisz, Inuzuka, jeszcze żyję.
- Jeszcze
– wyszczerzył się Kiba.
Shikamaru
oderwał spojrzenie od przyjaciół, czując, jak coś go ciągnie za nogawkę.
Łasica…
Łasica?
Co tu robiła łasica?
Cholera…
łasica..
Nara wbił
wzrok w horyzont.
- Są… -
wymamrotał – Idą, cholera, patrzcie tam. – Wyciągnął przed siebie rękę,
pokazując innym to, co sam już dostrzegł, co nadciągało wraz ze świtem…
- Suna –
szepnął z radością Naruto. – Wiedziałem! Mówiłem, że Gaara nigdy by nas nie
zostawił!
-
Oczywiście, że nie – rozległo się czyjeś prychnięcie. Temari z ironią patrzyła
na nich. – A jak ktoś śmie wątpić, niech wystąpi, a osobiście mu nakopię.
- Matko,
co za baba, co za irytująca baba – odezwał się z uczuciem Nara, patrząc jakoś
tak miękko na kobietę. Temari uśmiechnęła się i jednym skokiem znalazła się w
ramionach Shikamaru omal ich nie przewracając.
- To co?
– spytał Naruto z iście lisim uśmiechem. – Ruszamy?
Sasuke
uśmiechnął się szeroko. A inne uśmiechy pojawiały się coraz częściej. Nadzieja.
Wraz ze świtem przybyła nadzieja, dodająca otuchy i siły.
Nadzieja.
- Tak
jest!
________________
Wykorzystane teksty pochodzą z następujących utworów:
Skillet – Monster
Skillet – Hero
30 Seconds to Mars – Hurricane
Tłumaczenia
zostały zaczerpnięte ze strony tekstowo.pl
CZYTAŁAM TO NA TWOIM FF.NET , HA! XD
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to mnie przytul ;_;
Dobra muszę ci jebnąć pojebany komentarz więc sie przygotuj psychicznie XD :
Po pierwsze to jestem z ciebie dumna bo to jest w miarę długie *-* Robisz postępy misieńku! @W@ Black aprołs i takie tam >D
Powitałaś mnie długim opisem, który znów zjebał mnie z nóg, wyssał mózg i mi głupio. Nie wiem sama czemu ._. Doskonale dobierasz słowa i określenia. It`s a kind of magic, trututut~ Nie Zgodzę się tylko że w wojnie nie ma nic pięknego. Bo to pieprzona esencja psychodelicznej siły, miażdżącej co słabsze charaktery, niszczącej marzenia, przyszłość i plany. Potok karminowej nienawiści, przemocy i rozpaczy, obmywającej popękana ziemię. Czysty, gorzki smak okrucieństwa. Sam miód~ (zdaję sobie sprawę, że jestem psychiczna c:'')
Zawsze lubiłam Kisame *u* Moje niebieski sushi *o* Moje kochane maleństwo z toporkiem *u* O tak, Uchiha to pieprzone chuje które zawsze muszą skomplikować ludziom życie ._. Ale Itachi to chodzący seks <3
Naruto za bardzo wierzysz w ludzi... to cię kiedyś zgubi c:
... moment, moment... SAKURA JEST W CIĄŻY!? D:ojapierdolekurwazkim. mózg rozjebany x.x
Ooo... już wiem kogo. Uwielbiam ItaSaku ♥ Uwielbiam, kocham wielbię ♥ Jedyna para hetero z naruto którą darzę miłością czystą i głęboką ♥ Mimo że wolę MadaIta XD W ogóle co sasgej, ja pierdole jakie teksty podniosłe wali, prawie się rozpłakałam ze śmiechu xD od kiedy mu zależy na rodzinie, w ogóle żeby ktokolwiek przeżył? lol~ maindfak XD
... jezu. mogłam sobie darować ten moment wyznawania miłości. za dużo cukru. niedobrze mi - zawsze tka reaguje, nie bądź na mnie zła T^T
o, a jednak Gaaruś ich nie zostawił o.o no w sumie dobry z niego człowiek <3
Nadzieja umiera zawsze ostatnia co? Aaah, debile, kochane debile ♥
... to pewnie jest najgłupszy komentarz jaki dostałaś... pierdolę nie nadaję się do tego XD
nyu! <3
Łał, słuchanie którejś z tych piosenek podczas czytania daje niezły efekt. Oczywiście zdziwieniem była ciąża Sakury (i ojciec dziecka). Trochę nie mogę tego przeżyć, bo uwielbiam paring SakuSasu (wiem, to trochę żałosne xd).
OdpowiedzUsuńKażdy się dziwi, że tatą jest Itaś. XD Myślałam o Sasie, ale to by było za dużo tłumaczenia, Tasiu był prostszy. I się nie przejmuj, ja też lubię SasuSaku. XD
UsuńPotrafisz wciagnąć czytelnika. Ten poczatek o wojnie naprawdę wdarł się w moją głowę i mnie aż zbiło z tropu, jak to prawdziwie napisałaś.
OdpowiedzUsuńPoza tym naprawdę jestem wielką fanką Naruto, a w szczególnośći one-shotów:3
Tak więc, jesli informujesz, byłabym wdzięczna, gdybyś o mnie pamiętała^^
Pozdrawiam.
http://wrota-do-swiata.blogspot.com/
spoko spoko post nie penis nie ucieknie XD
OdpowiedzUsuństara nie trzeba przeczytać Yaoitali (bo to nie Hnetalia! to aż ocieka yaoi! @w@ ) żeby ją zrozumieć to jest tak popierdolone i bez sensu że o ja walę xD
tak wiem, uwielbiasz kiedy musisz przeczytać komentarz kilka razy żeby zrozumieć jego sens XD
no dobra wybaczam , oby więcej DŁUŻSZYCH aokise XD
ZGADZAM SIĘ! */////////////* Obejrzałam 24 odcinek KnB i nie mogę myśleć, tyle AoKise :Q______________ *drowning in feelings* Wybaczę im nawet że spierdolili ten 23 odcinek! xD No i mam swoją endowską AoKisową kartę ♥ I opening przerobiony na AoKisowską wersję - kurwa, zdycham <3~
ojapierdolekurwamatkoboska KIZIAMINE! @_@ hohohoh jaki seks ♥
PISZ DZIECKO, PISZ! W IMIĘ YAOI! XD
tak wiem, sa tak bez sensu i głupie że nie idzie wyrobić XD
OdpowiedzUsuńtak, kurwa, stara mnie matka zastała jak nie mogłam wstać z podłogi topiąc się we własnej ślinie *o* i moja endowska karta! *tuli* żesz chuj kurwa wam wszystkim w dupe : AOKISE AOKISE IN MY HEART ♥♥♥
... hm o.o Hibari pomyśl o AoKise *u* o ślicznej dupie Kisi która jest własnością Kiziamine ♥ i o ich namiętnych nocach ♥ i w ogóle nie pierdol mi tutaj tylko szerz razem ze mną gejozę z KnB w postaci AoKise *O*
http://www.animeavenue.net/kuroko-no-basket-episode-25/
OdpowiedzUsuńjuż jest~
weź kurwa końcówkę aokise zrobili jeszcze lepiej niż w mandze Q.Q ja pierdole Kiziamine ty szmatooooo T^T i w ogóle jak Kasamatsu podniósł Kise to wżarłam się w krzesło żeby nie piszczeć ;_; wtulamy! Q.Q *hug*
OdpowiedzUsuńdo szafy!? zero seksu z Kisią przez miesiąc! D: zakaz jakiegokolwiek macania! zUy Kiziamine! ;_;
OdpowiedzUsuńkoniec I serii KnB... tragedia. żałobę narodową czas ogłosić ;_;
no ;_; nie ma ruchania kurewka ._.
OdpowiedzUsuńmam, zaraz ci znajdę
jak tam idzie pisanie? ;_; przeczytałabym coś z KnB na poprawę humoru T^T
TAK W OGOLE KURWA PSIA MAĆ *O* WIDZIAŁAŚ TO!? :
OdpowiedzUsuńhttps://fbcdn-sphotos-b-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/580255_498532993490764_362520999_n.jpg
MAMY 2 PIEPRZONY SEZON *O* ! *drowning in feelings*
nie wiadomo, prawdopodobnie to fejk ale pocieszyć cię można nie? xD
OdpowiedzUsuńej je je a kiedy dodasz?! Q.Q
na razie mam tylko takie :
http://25.media.tumblr.com/tumblr_m80sx7osjQ1qixk57o1_500.jpg
http://25.media.tumblr.com/tumblr_m87i9tvnNX1qixk57o1_500.gif
(trochę inne XD ) http://24.media.tumblr.com/tumblr_m6mv84QBo51qddyf6o1_500.png
no ._. nic tylko cierpliwie poczekać~
OdpowiedzUsuńale..ale..dzisiaj? *-* bo jak dzisiaj to sam seks *______________________*'''
nie ma za co, jak jeszcze na coś trafię to ci prześlę c:
ja też nie XD
OdpowiedzUsuńłueee a już się napaliłaaaam Q.Q ale dopinguję cię, dopinguję! @W@ dobrze że ci się chce. ja to kurde nawet nie moge worda otworzyć >.> taki zastój pisarski cholera~
a dasz mi... kawałeczek chociaż? Q.Q tak przedpremierowo? Q.Q
przez to "ruszyło" mam zboczone myśli XD
OdpowiedzUsuńja nie mogę czekac, jestem na głodzie, suty mi stręczą, ślinianki pracują a jakbym miała to bym kogoś poruchała Q.Q ratuj mnie kurwa T^T mam chcicę na KnB i AoKise tak wielką że az mnie to przeraża ._.
no! 24/7 *______________________*''' i mi z tym dobrze, huehuehue xD
OdpowiedzUsuń... kurwa, jak ty tego dokonałaś?! XD
O.O ...aha. TO DASZ MI KAWAŁEK!? @________________________________________________@''''
OdpowiedzUsuńej ale żeby to nie było jedno zdanie D:
OdpowiedzUsuńwyślij na maila : blackowate@gmail.com
uwaga popierdalam opinie! XD :
OdpowiedzUsuń"Stęknął" - @______________________@ omnomnomnomnomnomnomnomnomnomnomnomnom ♥ chrzanić dzwoniącego... huehuehue, czyżby to była Kisia? *-* podświaodmie go pragnie! ah Kiziamine ty pierdolona tępa pałko *trzepnęła go w łeb*
... kobieta...? Aomine... ty...jebany ...pedale ... ZDRADZASZ MI KISIE Q.Q giń~! T^T
niech zgadnę! teraz Kiziamine dostanie małego Kuroko, i będzie musiał go wychowywać wraz z Kisią *////* omnomnomnom ♥
cicho napaliłam się przez ciebie @_@ widzę latające kiziaminowate penisy żesz shit XD
OdpowiedzUsuńoo taaaaak... byleby nie obudził go wkładając mu penisa do tyłka bo jego dni będą policzone D: !
czyżby był męską dziwką? XD
OdpowiedzUsuńey ey ey dobra stop stop stop! moja wyobraźnia zaczyna mnie przerażać O.o
dokładnie @w@ Hibariii nie mam pomysłu na partówke z Murasakibarą ;_;
OdpowiedzUsuń... NIE XD To by było niebezpieczne dla zdrowia XD
OdpowiedzUsuńraczej mózg rozjebany >D
OdpowiedzUsuń... mów dalej @____________@
OdpowiedzUsuńdobre ruchanie, nie est złe. black aprołs i takie tam XD
OdpowiedzUsuńpisz bo mi się chce to przeczytać jak najszybciej D:
OdpowiedzUsuńno to co marudzisz? pisz, pisz dziewko , niech yaoi ma cię w swojej opiece! @w@
OdpowiedzUsuńej , nie! dziewko! tak arystokratycznie! XD a no tak, fanarty potrafią zabić *o*
OdpowiedzUsuńno, ja już nie wyrabiam od co ładniejszych aokisiowym artów ♥ to zacnie! @w@ nie -.- mam czas do tego 9 października, ale cholera jasna idzie mi jak po żydzie~
OdpowiedzUsuńnie! bo to Murasakibara, moje 2 metrowe maleństwo Q.Q najwyżej spieprzę po całości nie wspominając że nie oddam dobrze charakterów~
OdpowiedzUsuń... kurwa jaki szlaban O.O chyba bym zdechła! D:
OdpowiedzUsuńale masz tajming z tym długopisem : "Nie udało mu się nawet dokończyć. Akashi precyzyjnym ruchem przebił się długopisem przez kartki i dźgnął go wkładem centralnie pod żebra. Chłopak wydał zduszony jęk i poleciał do tyłu. Z hukiem upadł na podłogę łapiąc z szokiem wymalowanym na kredowobiałej twarzy. " XD
OdpowiedzUsuńpełen błędów kawałek tego na 9 października. XD
OdpowiedzUsuńdowiesz się niedługo XD
OdpowiedzUsuńniech chłopak spoczywa w pokoju ♥
a ja nie Q.Q
OdpowiedzUsuńmoże będzie chuj c: !
OdpowiedzUsuńdodałam 3 rozdział PP o.o zUo.
OdpowiedzUsuń