Tak
sobie dziś myślałam, czy te pirdoły czyta ktoś prócz tych, co wiem, że czytają
i pomyślałam sobie, że jeżeli takie osoby są to tak fajnie no. Także tego, ten
rozdział na Wasze rączki, czytający, jeżeli tu jesteście, macham do Was! ^^
No
i tak sobie jeszcze trochę poględzę. :D Chyba trochę rozpieszczam świat i samą
siebie tymi AoKagoszkami, ale nie będzie mnie od piątku cały weekend, więc
trzeba się w sumie cieszyć póki jest czym. :D I ten, tam gdzieś na dole będzie
muzyka, jakby sobie ktoś chciał kliknąć. W sumie to nie za bardzo moje klimaty,
ale jak szukałam pasujących mi utworów do tego opowiadania, to brat mi to
podesłał i tak mi się dobrze przy tym pisało.
Ach,
no i na koniec. Ten, nie bijcie za bardzo hahah. XD Ale trochę zrozumienia, no
w końcu każdy by skorzystał, a on tym bardziej! XD
PART
3
Szurając nogami, Aomine wszedł do kuchni.
Mieszkanie było puste, a jego kochana matka zostawiła otwarte okno, z którego
żar lał się do mieszkania. Z trzaskiem je zamknął i ruszył do lodówki. Jeść,
wszyscy bogowie, jeść, bo zdechnie. I kij z tym, że już dwunasta, śniadanie
musi być. A może jednak obiad na śniadanie? Zajrzał pod pokrywkę garnka,
zastanawiając się czy to, co tam się znajduje jest jadalne. Ale chyba było, w
każdym razie nie poruszało się.
Jedząc ryż z warzywami gapił się za okno na
biegające tam dzieci. No jak im się tak kurna chciało? Przecież to nie pojęte.
Ale Aomine już dawno uznał, że chyba nigdy nie zrozumie tego dziwnego narodu.
Przeciągnął się, czując jak strzelają mu kości, a delikatne zakwasy dają o
sobie znać. Właściwie od meczu minęło już kilka dni, a jednak nadal odczuwał
jego skutki. Ale to dobrze, to bardzo, bardzo dobrze, tego właśnie potrzebował.
Gdy słońce przesunęło się po niebie na
tyle, że Aomine był w stanie znieść jego intensywność, jak już codziennie
wyszedł na zewnątrz z piłką. Czy on się kiedyś przyzwyczai do tego ciepła? Oby,
bo miał go serdecznie dosyć.
Odepchnął jednak tego typu myśli i skupił
się na graniu. Powtarzając nieustannie ułożone w głowie sekwencje przejść i
rzutów, zastanawiał się, czy może jednak nie przyłączyć się do jakiejś grupy.
Drużyna, z którą zagrał, dość intensywnie nalegała, by grał z nimi nadal,
jednak Aomine twardo obstawiał, że był to tylko jednorazowy wyskok i nie ma
ochoty przyłączać się do nikogo, ale jak tak teraz myślał to może i powinien
tak zrobić? Samotne treningi nie miały porównania z grą z drużyną, a już
zwłaszcza z grą przeciwko komuś.
Zatrzymał się gwałtownie podskakując i
rzucając piłkę w stronę kosza. Jednak nim tam doleciała, niespodziewanie
pojawiła się druga piłka, zbijając tę jego z toru. Aomine obejrzał się i
powitał go szeroki uśmiech Kagamiego.
- Tak się właśnie zastanawiałem, czy cię
tutaj zastanę – odezwał się, podchodząc bliżej.
- Przeszkadzasz – prychnął Aomine, idąc po
swoją piłkę.
- A nie byliśmy czasem umówieni? – Uniósł
zaczepnie brew, łapiąc zgrabnie lecącą w jego stronę piłkę.
- Randka z tobą? Nie przypominam sobie. –
Wygiął ironicznie usta, podnosząc piłkę.
Kagami roześmiał się ochryple, obracając
piłkę na palcu.
- Bo uznam, że tchórzysz, Daiki.
- Aomine. I nie tchórzę, debilu. –
Gwałtownie rzucił piłkę w Kagamiego, jednak ten uskoczył i uderzył w nią, a gdy
ta odbiła się od ziemi, złapał ją zgrabnie.
- Mam dwie piłki, to prawie jak cztery
punkty do przodu – wyszczerzył się.
- Musiałbyś jeszcze trafić. – Uśmiechnął
się ironicznie, stając pod koszem. Taiga wziął silny zamach i rzucił piłkę,
którą Aomine złapał w powietrzu.
- Kondycja już nie ta? – zadrwił.
Kagami wyszczerzył się, kozłując drugą piłką.
Aomine pochylił się, czekając aż ten ruszy do ataku. Nie musiał długo czekać.
Kagami odbił się od ziemi, biegnąc w jego stronę. Wybiegł mu naprzeciwko
blokując jego próbę rzutu. Szybkim zwodem minął go, jednak Aomine był tuż zanim
i jednym silnym ruchem wybił mu piłkę z rąk. Wyprowadził piłkę na środek i
gwałtownie ruszył do ataku. Zamierzał zrobić wsad, jednak ręka Kagamiego
zablokowała go. Opadł na ziemię, cofając się o kilka kroków. Ależ ten osioł
potrafił skakać, no szlag by go trafił. Obrócił się, patrząc uważnie, jak Taiga
zmierza w jego kierunku. Skupienie w jego oczach podobało się Aomine. To nie
był byle jaki przeciwnik, ale ktoś, kto traktował koszykówkę równie poważnie
jak on. Nie było to durne rzucanie piłki do kosza, to było… Bo było życie. Każdym
oddechem. W którym można było się całkowicie i kompletnie zapomnieć. I tylko
grać, grać, grać i grać. Nie patrząc na czas i zmęczenie. Brak sił był niczym,
ból był niczym, liczyła się tylko gra i przemożona chęć wygranej, zmiażdżenia
przeciwnika. Nic innego. Z kimś takim jak Kagami było to możliwe. Nie był
kolejną nudną osobą, która prócz szczekania nie robiła nic więcej. To trzeba
było czuć, tego trzeba było chcieć, nie tylko gadać.
Kagami ominął jego blok i rzucił piłkę, a
ta gładko wpadła przez obręcz. Opadli na ziemię dysząc ciężko.
- Zdaje się, że wygrałem. – Uśmiechnął się
szeroko.
- Zdaje się, że czas nauczyć się liczyć –
zakpił, jednak dobrze wiedział, że Kagami się nie pomylił. Tym ostatnim koszem
zdobył sobie zwycięskie punkty.
- Ktoś tu stanowczo nie lubi przegrywać –
parsknął śmiechem, siadając na ziemi.
- A ty lubisz? – Uniósł zaczepnie brew,
wycierając twarz rękawem bluzki.
Uśmiech na ustach Kagamiego poszerzył się,
przebierając nieco zwierzęce nuty.
- Nie ma mowy. Ale jak ktoś silny kopie ci
tyłek to zawsze jakaś motywacja – dodał, odgarniając wilgotne włosy. – Nawet
jak zajebiście nienawidzisz przegrywać.
- Ja nie przerywam – poinformował go
bezczelnie.
- Zatem pokonałem cię jako pierwszy? Ależ
mnie zaszczyt kopnął – roześmiał się, a jego śmiech, jak zawsze zabarwiony był
tą wibrująca chrypką.
- Marz sobie dalej. – Machnął na niego rękę
idąc po piłkę.
- Jesteś zajęty wieczorem? – spytał Kagami,
gapiąc się jak Aomine wraca z piłką.
- Już jest wieczór – parsknął.
- Późniejszym wieczorem? – Uniósł brew,
uśmiechając się lekko.
- Za mój czas się płaci, mów, a się
zastanowię.
- Kop w dupę jako zapłata może być?
Wybieramy się na plażę, byłeś już tam?
- Nie – odparł, ocierając czoło, po którym
nadal spływały kropelki potu.
- Jak można mieszkać w Long Beach i nie być
na plaży? – zarechotał. – To jak nie byłeś, to najwyższy czas to nadrobić!
- I niby co jest takiego ciekawego na plaży
o tej porze? – Uniósł sceptycznie brew.
- Część freedom.
– Szeroki uśmiech wypłynął na jego usta, a oczy rozbłysły.
- Hęę? – mruknął.
- Dowiesz się, jak pójdziesz, wszystko ci
wytłumaczę. Nie można mieszkać w Californii i nie żyć freedom. – Zaśmiał się pod nosem.
- To taka wasz miejscowa sekta? – spytał z
ironią.
- Hahaha! Możesz się śmiać, ale to życie.
Sam zobaczysz. To co ty na to? Chyba, że znowu peniasz – wyszczerzył się.
- Grabisz sobie, głąbie. – Rzucił w niego
piłkę, którą ten bez problemu pochwycił.
- Bez ryzyka nie ma zabawy. To co, idziesz
z nami?
- Skoro tak ślicznie błagasz mnie na
kolanach – uśmiechnął się ironicznie.
- Ciekawe masz fantazje, ale spoko. – Jednym
ruchem poderwał się na nogi. – To California, mamy freedom i wszystko jest w porządku, nawet to. – Uśmiech zatańczył
na jego ustach, po czym obrócił się, odchodząc. - Będę tutaj o ósmej, jeżeli
chcesz poznać prawdziwe kalifornijskie freedom
to przyjdź. – Zasalutował na odchodnym, nawet się nie oglądając.
Kalifornijskie freedom… Dobre.
~~*~~
- Wychodzisz gdzieś?
Aomine spojrzał na stojącą w drzwiach matkę
i kiwając głową dopił kawę.
- A gdzie? – dopytała.
- Na plażę – mruknął, płucząc kubek nad
zlewem.
- O tej godzinie? – zaśmiała się pod nosem.
– A sam czy z kimś?
- Z kimś.
- Aha… - Aomine widział jak mieszanka
emocji kumuluje się w oczach jego matki. Z jednej strony cieszyła się, że w
końcu gdzieś, a przede wszystkim z kimś wychodzi, a z drugiej jakiś chyba tylko
znany rodzicom strach o dziecko powodował niepewność.
- Nie mam pięciu lat – przypomniał,
wyginając usta i patrząc na nią nieco pobłażliwie.
- Wiem. Wiem, wiem! – Pokręciła głową,
śmiejąc się cicho. – Tylko uważaj na siebie.
- Jasne, jasne – mruknął, kierując się do
wyjścia i unosząc na pożegnanie rękę.
Wyszedł z klatki z rękami w kieszeniach,
zbiegając po schodkach i ruszył na drugą stronę ulicy. Strzelił karkiem
przyglądając się idącemu w jego stronę Kagamiemu.
- Jednak się zdecydowałeś – wyszczerzył
się.
Aomine wzruszył ramionami.
- Matka marudzi, że podobno trzeba
wychodzić i bawić się z innymi dziećmi w piaskownicy – uśmiechnął się z
delikatną kpiną.
Taiga zaśmiał się, ruszając z miejsca, a
Daiki podążył za nim.
- Matki są niesamowite, nie? – Uśmiechnął
się szeroko, a w jego głosie zabrzmiało coś nieuchwytnego o miękkich nutach.
- W gnębieniu dzieci na pewno – parsknął.
- Przyjechaliście na stałe? – spytał
zaciekawiony, zakładając ramiona za głową.
- Nie, tylko na pół roku. – Kopnął leżący
mu na drodze kamień, który ze stukiem poleciał kilka metrów dalej. – Ojciec z
matką pracują w jednej firmie i zostali wysłani w delegację. – Nie mógł
powstrzymać skwaszonego wyrazu twarzy.
- Nie mogłeś zostać w domu? – zachichotał,
widząc jego minę.
- Mogłem. Tylko wytłumacz to im. – Wywrócił
oczami.
- Hahaha! Racja! Pół roku mówisz? Więc tym
bardziej powinieneś poznać czym jest tutaj freedom.
– Uśmiechając się szeroko wskoczył na niski murek, idąc po nim tyłem.
- Umieram z ciekawości, nie widać? –
zaszydził, wywołując tym śmiech Kagamiego.
- Mówię poważnie, stary. Freedom to jest wolność, nie?
- No i? – Uniósł sceptycznie brew.
Kagami obrócił się przodem do drogi,
wciskając ręce do kieszeni luźnych spodni.
- Musisz wiedzieć jedną rzecz. W Californii
istnieje jedna zasada – nie ma żadnych zasad. Jest tylko freedom – wyszczerzył się, a był to uśmiech, którego Aomine nie
potrafił pojąć, był mieszanką jakiegoś pierwotnego zadowolenia, czci i… I sam
nie wiedział czego.
- Żadnych zasad? – mruknął.
- Kompletnie żadnych! – Zaskoczył zgrabnie
z murka. – Ale musisz to ogarnąć, żadnych zasad to żadnych zasad. Od początku
do końca. Możesz… możesz wszystko. Nie ma żadnych ograniczeń, żadnych zakazów i
nakazów. Po prostu czysta wolność.
- Mówiłem już, że brzmicie jak sekta? –
parsknął ironicznie.
Kagami zachichotał.
- Być może, ale tu naprawdę tak jest –
uśmiechnął się szeroko. – Tu naprawdę nie ma żadnych zasad, Daiki. Żadnych,
naprawdę żadnych. Nie ma żadnych ograniczeń. Dla nikogo. Możesz robić
cokolwiek, nikt cię nie będzie oceniał, nikt nie będzie wyśmiewał, mówił co ty
robisz, bo to jest freedom, nigdy
niekończąca się wolność.
- Takie dzieci kwiatów z was –
zaironizował.
- Haha, możliwe, ale my jesteśmy lepsi, freedom jest lepsze, my korzystamy z
wszystkiego, co daje nam ten świat, niczego nie odrzucamy. Wszystko jest dla
nas. Sam zobaczysz. Tylko pamiętaj, że tutaj możesz naprawdę wszystko, nie
musisz się ograniczać, chcesz, to robisz. Twój wybór, twoje prawo.
- Czaję, czaję – mruknął.
- Dopiero to zrozumiesz, wierz mi. –
Uśmiechnął się szeroko, mrugając do niego.
Żadnych zasad, żadnych ograniczeń… Ciekawe
zabawy mają tutaj dzieciaki, nie można przeczyć.
- Dlaczego nie mieszkasz w Japonii? –
spytał, ponownie posyłając kamień w przód.
Kagami zerknął na niego i uśmiechnął się
delikatnie.
- Po śmierci matki ojciec nie mógł sobie
znaleźć miejsca. Za dużo wspomnień czy coś, wiesz, i po prostu wyjechaliśmy.
Ach… Więc to słyszał w jego głosie. Może
nie zazdrość, bo ona niosła dużo negatywnych emocji, ale jakaś taka nostalgia,
czy coś w tym stylu.
- Aaa, zdaje się, że na nas czekają.
Aomine oderwał się od swoich myśli. Weszli
właśnie na duży parking tuż przy plaży. Stojąca niedaleko spora grupka osób
hałasowała ile tylko się dało.
- Jesteście wreszcie. – Pierwszy dostrzegł
ich Himuro, wychodząc im naprzeciw i witając się z Taigą. Aomine skinął mu
głową, a usta chłopaka wygięły się w nikłym uśmieszku.
Korowód osób, któremu został przestawiony
był zbyt wielki, by był w stanie ich wszystkich zapamiętać. Kojarzył tylko
Marco, ciemnoskórego chłopaka, który grał z nim mecz i Dicka, napakowanego
blondyna, który też brał udział w meczu. Reszta była dla niego wielokolorową
mieszanką o różnych kolorach, rasach, że nawet nie starał się ich zapamiętywać.
- Naprawdę jesteś z Japonii?
Aomine opuścił spojrzenie patrząc na
stojącą przed nim dziewczynę. Niska brunetka, Kate, chyba tak miała na imię.
Wykrzywił usta w uśmieszku. Wyjeżdżając z rodzimego kraju ubolewał nad faktem,
że jego biedna Horikita zostanie w domu, jednak niesłusznie. Amaryka pełna była
bezwstydnych kobiet, które bez żadnych zahamowań manifestowały swoje wdzięki.
Opalone piersi dziewczyny wychylające się zza niedopiętej, niemal
przezroczystej koszuli aż prosiły, by ktoś ich dotknął.
- A widzisz, jestem Japończykiem. – Uniósł
ironicznie brew.
- Taaa, nie wyglądasz… – Zmierzyła go
spojrzeniem. – Japończycy są dość…malutcy. – Z bezczelnym, nieco filuternym
uśmiechem zbliżyła do siebie kciuk i palec wskazujący.
Kącik jego ust powędrował do góry.
- Zdecydowanie nie jestem malutki –
zapewnił, a szeroki uśmiech pojawił się na jej ustach. Ciekawe, czy pod tą miniaturową
spódnicą miała majtki…
Głośna, pulsująca muzyka docierała aż na
parking. Idąc przez plażę, Aomine przysłuchiwał się rozmowom, żartom i głośnym
śmiechom całej reszty, samemu jednak nie podłączając się. Ale musiał przyznać,
że jakiś pierwotny optymizm aż z nich wszystkich promieniuje. Oni chyba
naprawdę żyli tym swoim freedom, o
którym mówił Kagami. Zresztą Taiga aż jaśniał rozluźnieniem i zadowoleniem, a
Aomine zastanawiał się skąd w jego oczach ten taki dziki, ostry błysk.
Właściwie każde z nich coś podobnego miało w oczach, atmosfera, którą
roztaczali jasno manifestowała, że dla nich naprawdę nie ma żadnych ograniczeń.
I nie było.
Drewniana, zadaszona scena, taka bardzo w
hawajskim stylu, jaśniała ekstatycznymi światłami, a muzyka, głośna, dzika,
pulsująca była jak manifest młodości. Można było się poczuć, że naprawdę jest
się w stanie zrobić wszystko. Ta atmosfera udzielała się wszystkim. Nie trzeba
było wiele czasu by podłączyć się do tańczących ludzi, skaczących wokół i przez
ognisko i wymyślających tyle dziwnych, niemal durnych rzeczy, że czasem włos
jeżył się na głowie. Ale nikomu to nie przeszkadzało. Nikomu nie przeszkadzało,
że ktoś oblewa wszystkich strumieniem piwa, że jakaś para znika w niewielkim
zagajniku drzew, że ktoś wciąga coś do nosa.
Popijając piwo, Aomine przyglądał się, jak
jakaś dziewczyna wskakuje na plecy Kagamiego, a ten pochyla się w przód, aż
dziewczyna zaczęła piszczeć.
Dudniąca muzyka nadawała rytm sercu i
odbierała dech.
- Nie bawisz się?
Aomine zerknął na idącą w jego stronę Kate,
jedna z jej brwi uniesiona była pytająco, ale zaczepny uśmiech rozciągał jej
usta.
- Jak widać, wolę popatrzyć – wyjaśnił,
dopijając piwo do dna.
- Dopóki nie spróbujesz, nie poczujesz
prawdziwego freedom. – Ze śmiechem
dźgnęła do palcem w brzuch. – Wiesz czym jest freedom, prawda? – mruknęła, a po kręgosłupie Aomine przebiegł
pospieszny dreszcz. Oczy dziewczyny jaśniały jednoznacznie.
Khehe, co za naród.
- Wiem, Kagami już mnie oświecił, jak się
tu bawicie. – Spojrzał na Kagamiego, który z szerokim uśmiechem pochylał się
słuchając tego, co jakaś dziewczyna do niego mówiła. Ich oczy się spotkały.
Taiga zerknął na niego i stojącą obok Kate, a jego usta rozciągnęły się w
jeszcze szerszym uśmiechu. Wulgarnym gestem pokazał, co sądzi o takim układzie,
zanosząc się śmiechem, a Aomine wiedział, że był to wibrujący, ochrypły śmiech.
I chyba Kagami się nie mylił.
Usiadł koło dziewczyny, która przysiadła na
jednej z ławek, zrobionych z wygładzonych pni drzew.
- W Japonii pewnie czegoś takiego nie ma? –
spytała, ocierając się ramieniem o jego ramię.
- Nie, nie ma – parsknął.
- To powinieneś korzystać, zamiast stać z
boku, nie każdy poznaje, czym jest freedom.
– Prowokujący uśmiech nie schodził w jej ust. Aomine uśmiechał się ironicznie i
czekał. I doczekał się. Dziewczyna wsunęła się na jego kolana, a jej oczy
jaśniały pożądaniem.
- Póki co nie narzekam – stwierdził, mrużąc
oczy, a palce Kate złapały jego brodę.
- No ja myślę – zaśmiała się przylegając do
jego ust.
Czuł jak jej dłonie wślizgują pod jego
koszulę i gładzą jego skórę, a miękkie usta ocierały się o jego.
- Mam klucz do samochodu – zamruczała do
jego ucha, przygryzając jego płatek. – Zrobimy coś z tym?
A kto by nie zrobił, gdy laska sama pcha się
na kolana? Poprowadziła go na parking, a w wielkim, czerwonym samochodzie
pokazała jak cudowne ma usta i nie tylko. I cóż, tak jak przewidywał, nie miała
majtek. Jeszcze trochę i polubi tę cholerną Amerykę.
- No, stary! Hahahaha! – Kagami zarzucił mu
rękę na barki. – Wiedziałem, że Kate nie przepuści okazji!
Daiki uśmiechnął się krzywo.
- Obciągara z niej pierwsza klasa.
- Ej! Hahaha! To moja koleżanka! – Starał
się oburzyć, ale rozbawienie nie chciało go opuścić.
Zachwiali się, gdy ktoś przez przypadek na
nich wpadł.
- Czy wszyscy tutaj ćpają? To wasze freedom? – spytał, odprowadzając
chłopaka wzrokiem. Był pewien, że jego źrenice przypominają główki szpilek.
- Ci co chcą. Każdy sam ustala, jakie jego freedom będzie. – Kagami wzruszył
ramionami, a na jego ustach pokazał się szeroki uśmieszek. – Ja nie biorę, ale
jak chcesz, możemy spróbować.
Aomine uniósł brew, a uśmiech Taigi
poszerzył się. Złapał go za nadgarstek i pociągnął za sobą prosto w
roznegliżowany, roztańczony tłum. Muzyka niemal rozsadzała mu bębenki, a ciała
ocierały się o niego.
- Ramzes, odpaliłbyś nam coś? – Kagami
zwrócił się do chudego chłopaka otoczonego wianuszkiem dziewczyn.
- A co to ja, kurwa twoja mać, ośrodek
miłosierdzia jestem, jebany dziadu?! – wydarł się.
- Za ostatnią pomoc, chyba coś mi się należy,
nie? – wyszczerzył się.
- Niech cię chuj jebany wydupczy – warknął
chłopak, grzebiąc po kieszeniach. – Braliście już?
- Coś, kiedyś, ale uznaj, że nie.
- Po dziąsłach, gnoje, żeby mi nikt, kurwa,
nie zezgonił na warcie. – Rzucił Kagamiemu maleńki woreczek.
- Dzięki, Ramzes!
- Jasne, jasne! Spierdalaj już, bo
przeszkadzasz dupku!
- Stary poczciwy Ramzes – mruknął Kagami,
otwierając woreczek, w którym połyskiwała aż i tylko szczypta białego proszku.
– To jak, co robimy? – Zerknął na Aomine.
Daiki wywrócił oczami.
- Skoro już to masz…
Kagami wyszczerzył się i uczynił honory.
- Czy ten gnój nas nie oszukał, ja tam nic
nie czuje – gadał Kagami, lawirując między tłumem ludźmi. Porwał z tacy niesionej
przez wysoką blondynkę dwa piwa i podał jedno Aomine. – Ale walić to! Chodźmy
się zabawić!
I zabawili się. Aomine nie wiedział jak,
gdzie, kiedy i po co wciągnął go tłum ludzi. Wszystko unosiło się i opadało,
muzyka wbijała się niemal prosto w jego mózg. Już jej nie słyszał, czuł każdym
zwojem mózgowym i każdą komórką ciała, która oddychała tym zwariowanym
powietrzem. Kolory przed jego oczami rozmazywały się to przybierały nowe
kształty, ale jedno było niezmienne, szeroki uśmiech Kagamiego zawsze był w
zasięgu jego wzroku, czy to gdy pili, czy to gdy dołączyli do palenia shishy,
czy to gdy nieznane mu ciała ocierały się o niego, a on nawet nie wiedział kim
są. Wszystko stało się niczym, było jednym wielkim zmysłem, który odbierał na
zupełnie innych zasadach niż te, które znał. Wszystko stało, kręciło się,
ruszało, wznosiło i opadało. Pot płynął po plecach, a oddech się rwał, ale to
nie było ważne. Czyjeś usta przylgnęły do jego, ale nawet nie wiedział, kto to
był, kobieta, mężczyzna, co za różnica, przecież wszystko było wszystkim i
niczym, kolorowe, jaskrawe, jaśniejące i kręcące się.
- Hahahahahaha! – Kagami zarechotał, z
ramieniem wiszącym na jego barkach, gdy jakimś dziwnym trafem wyszli spomiędzy
zwariowanego, ludzkiego ścisku. – O stary, mój mózg lata!
Aomine chciał powiedzieć, że jego też, ale
nie był w stanie, musiał najpierw odzyskać dech.
- No ładnie, wyglądacie, ładnie, ale
ogarnijcie się, odwieziemy was.
- Himuro, mordoooo! – Kagami uwiesił się na
koszuli przyjaciela, który westchnął ciężko, ale uśmiechnął się lekko. - Tak,
tak, wiem. – Klepnął go po rękach. – Chodź, odwieziemy was.
- Ale nieee – zabełkotał Taiga z debilnym
uśmiechem. – Przecież jest fajnieee.
- Dla was aż za fajnie – mruknął stojący
koło Aomine Marco. Daiki zmierzył go wzrokiem, czując, że nieco chwieje mu się
obraz. A może to on się chwiał? Nie ważne.
- Tatsuya, no weeeeź. – Jego usta
wylądowały na policzku chłopaka.
- Chodź, chodź, ledwie stoisz na nogach. –
Pociągnął go za sobą, oganiając się od ogromu uczuć przyjaciela.
- Jak nie stoję, jak stoję! – Wyrwał się z
jego uścisku i zachwiał, lecz ręka Himuro złapała go za koszulę.
- Mówię to wiem, chodź Taiga.
- Aomine, gdzie jesteś? – wydarł się, idąc
posłusznie z Himuro
- Za tobą, debilu – odezwał się, potykając
i byłby zarył nosem w piasek, gdyby nie ręka Marco, która złapała go za
kołnierz
- Dusisz, kurwa – warknął, próbując się
wyrwać.
- Nie rzucaj się tak, chłopie, ledwie
idziesz.
- Umiem, kurwa, przecież chodzić… ja
przecież…
- Ja pierdole, trzeba było ich pilnować,
naćpali się jak debile. Kurwa! – wrzasnął, gdy Aomine zatrzymał się i pochylił
czując, jak szarpie go żołądek. – Do chuja, nie rzygaj!
Za
późnoooo, zamruczał w myślach Daiki, a jego żołądek podskoczył
gwałtownie i niemal go udusił tym, co chciało się wyrwać na zewnątrz.
- Szlag by was trafił! – warknął Tatsuya,
kiedy Kagami wyrwał się z jego uścisku i na oślep odbiegł na bok, gdy usłyszał
jak Aomine rzyga i samemu oddał hołd naturze.
______________________
Wspominałam, że kanon poszedł się srać? ^^”
Tak, czyta to ktoś oprócz tych, co wiesz, że czytają ^^
OdpowiedzUsuń*serca w oczach*
m.
Jak supeeer! :D Cieszę się, że jesteście <3
UsuńKtoś mi podjebał literkę. Kradzieje z tych ludzi, to nie ja, to jakieś inne "m" piszę to dla jasności i wyjaśnienia c;
UsuńOksy oksy, Ty wiem, że zarejestrowana w gogelach jesteś :D
UsuńHahahahahaha. XDDDDD padłam. XDDD Uwielbiam Cię! "ktoś mi podjebał literkę"! XDDD Hahaha. xDD *jebła i nie wstaje*. xDDD
Usuń*panoszy się na blogu ćpuna domestosa, jakby jej* XDDD
Co mi się tu w rozmowy wtryniasz, hę?! XD Bo kijem pogonię! XDD
UsuńHypyfyfyf! XDDD A ja Ci dopływy domestosa odetnę! XDD i bydziesz na głodzie! XDDD
UsuńSPADAJ! Idź ćpać gdzieś indziej! XDDDDDD
UsuńA gdzie ja indziej dostanę swoją działkę freedom? T_T *płaczu, płaczu*
UsuńTo cicho mi tam, ogarnąć ćpuna na głodzie to dostaniesz XD
UsuńBtw, Twój kanon to chyba dostał długotrwałej sraczki. XDDDDD
UsuńTy byś chciała, żeby on ruchał. XDDD MU CHYBA WKŁADAJĄ. XDDDD
UsuńNO CHYBA NIE! To on rucha ino szczela! XD
UsuńMyślałam, że Aomine przerucha Himuro, ale to tylko jakaś dziwka, więc luuziiik! XDDD czuję podtekst w słowach Aomine! XD Już randeczki proponuje, już, już. <333 Matoł jeden, niech lepiej po obrączki biegnie XDDD ma tylko sześć miesięcy, żeby rozkochać w sobie najlepszą dupcią w Kalifroni <333 xDDD Kagaś taki niewinny! @_@" XD Dobra, nie, nie niewinny. XDDD Ale słooooodkiii! XDD Lovam go z całej duszy i z całego ciała. <33 I już czuć, że kocha Aominesia. <33 No, no, no. <3 mój skarbek. <3 xDD Ten uśmiech Kagasia jest wszędzie! XDD Nie, nie, nie! XDD Po prostu Aomine wszędzie go widzi, o ttaaaak. <33 xDD Pewnie jak mu ta Kate obciągała, to sobie wyobrażał,że to Kagaś. XDDD JA TO WIEM! XDD Bożż, to jest geniusz @_@" XD Niech się tylko ćpunami nie zrobią!
OdpowiedzUsuńWYSTRACZY, ŻE TY ĆPIESZ DOMESTOS! TWOJE POSTACI NIE MUSZĄ! XDDD
Siła myłości <333 Kagaś wooołaaa Aominesia. <333 Tacy słodziachni, nierozłączni, moje dwie słodkie kuleczki <333 xDDD oni naprawdę są najlepsi, najlepsi <33 Lofam ich całym serduszkiem, muszą jeszcze być the best friends i jeszcze Satsu <33 Moja różowowłosa (całym sercem zakochała się w idei - Aomine, Kagami, Satsuki - przyjaciele forever <333).
Nieeeee! >__<""" SPIEPRZAJ DEBILU, GŁUPI DUPKU HIMURO! KAGAŚ JEST TYLKO AOMINE! ODWAL SIĘ OD NIEGO CIOTIKS! >____<"""" SPADAAAAAJ!!! KAGAŚ, NIE TULAL SIĘ Z WROGIEM NUMER ONE NA OCZACH SWOJEGO MĘŻA! >__<:""" AOMINE, ZRÓB COŚ DEBSIE! :____: Przecie Ty kochaaasz swojego Kagasia... ._.' Nooo... ratuj go, bo mu się pomyliło od naćpania i zamiast Ciebie, to tuli tego ciotiksa... ._.;'''
Nie ma to jak wspólne rzyganko. <33333 Bracia rzygów! XDDDD
Loooveeeeeee!!!! >_<"
Standracik:
Moore! >_<" @___@" XDDD
I jesteś skończony kradziej. ._.; Najpierw mi Amerikę kradnie, a tera plażę. ._.' Weź se wymyśl coś własnego, a nie ode mnie, perfidnie, zżynasz! XDDDD Kit, że u mnie w Ameryce o coś zupełnie innego chodzi i na plaży też zupełnie co innego się dzieje. XDD
UsuńKRADZIEJ I ĆPUN DOMESTOSA! XDDDD
SPADAJ! KUP SE WŁASNĄ PLAŻĘ! XDD
Usuń*wcale nie przeczytała ćpun mentosa @-@*
JA TEGO WAŁA ZA NIC NIE BYDĘ PRZEPRASZAĆ! >_<" NIENAWIDZĘ GO! NIENAWIDZĘ! >_<" NIECH IDZIE WYLECZYĆ PIEPRZYK, BO JAK PRYSZCZOL WYGLĄDA! >__>" *bucha nienawiością* *założy fanpage na fejsie - hejterzy Himuro* *zawsze ma problemy z napisaniem jego nazwiska - to znak*. xDDDD
UsuńĆPIESZ DOMESTOS! PRZYZNAŁAŚ SIĘ!
Dziwki może, bo zero wkładu emocjonalnego. xDDD teee, uczucia się liczą, nie? xD no wiesz, przecież. u góry róże, nad dole bez, chodźmy się ruchać itp. xDDD *tryb Aomine - jestę poetę* xDDD
Smile Kagasia najlepszy <33 Aaawwwwwww! :>___<:""" JAK JA KOCHAM TĄ RUDĄ KULECZKĘ, NOJANIEMOGĘTRZYMAJTAMNIE! @___@" Moja rudasia kuleczusia. <3333 xDDDDD
NIE COFNĘ! >__<"
UsuńĆPIESZ! XDD
Nie... nie może... jeśli to zrobi to... TO CI KURNA ZABIORĘ CAŁY TWÓJ ZAPAS DOMESTOSU, CZAISZ!? >___>" ...przecież oni są braćmi rzygów... no weź... po takich przeżyciach musi ich związać jakaś lov czy coś.... >___>"
MIŚ-PYŚ <33333 ON JEST TAKI SŁODZIACHNY! >___<" TYLKO CHRUPAĆ! >__<:::: XDDD Awrrrrr. <333
Ale może być jeszzcze - tryb Aomine - jestę malarzę i maluję pisakami. xDDDD
Czułam, że Cię mój szantaż o zabraniu zapasów ruszy. XDDDD
UsuńWspółczuje im jak już odeśpią swoje. Opowiadanie genialne, niestety zakończone w takim momencie, że mam ochotę cię zabić! No jak można tak kończyć? Już nie mogę doczekać się kolejnej części :D
OdpowiedzUsuńDużo weny i masy czasu życzę XD
Szczerze? Ja też im współczuję :DD Cieszę się, że się podoba, no a kurde, w którymkolwiek momencie bym nie urwała, nie byłby to dobry moment haha :D
UsuńDziękuję bardzo, wszystko się przyda! <3 I dziękuję za komentarz! :D <3
Nie potrafię go zrozumieć xD Moja tolerancja aż tak daleko nie wędruje i nie wydaję mi się, aby mógłby pokonać w pojedynkę drużyny, bo w pojedynkę nigdy by go na boisko nie wpuścił :D
OdpowiedzUsuńAż cieplutko na serduszko się robi, gdy czytam, że ktoś dodał jedną z moich ulubionych panów z myślą o mnie. Ślicznie dziękuję :* Czuć od nich niezachwiane impulsy przyjaźni i jestem zachwycona ^_^
Są bishe, jest fabuła. XD Lubię proste scenki życia w ficzach, motywują i są realne, a to najważniejsze :D Nie sobie używa, no to liczę :D
Ima ma wtyki wszędzie, aż stach się bać, bo wie wszystko, zwłaszcza o swoim true lovku xD
Niech tak bezmyślnie nie ciągnie, bo jeszcze wyrwie i nam Makoto wykastruje przez przypadek. Wtedy już w ogóle nie porucha :D
Tak. Ima lubi dawać Makoto zaskakujące prezenty xD Ruchanko było niezapomniane :D
Oksy, Makoto napisze zaświadczenie, że ruchał raz w życiu i to była przełomowa chwila w jego życiu xD
Bardzo ładnie go podsumowałaś :P
Dobziu, lubię ich dręczyć XD
Te mondrość powinny zdobić podręcznik w szkole, hahaha xD
Tak! Miłość trzeba szanować! A nóż okaże się, ze Atsushi jest skladany xD Wierzę, że Himek da radę go przemycić, czego nie robi się dla ddobrego seksu XDD
Tak, niech zgłoszą się do banku plemników, ich trud może zostać nagrodzony :D
Niech prześladują, dobrze im idzie :D
To nie patologia, to miłość <3 Wątpisz? ^_^
Szalejemy xD *kan idzie czytać* :D
Himuro powinien im zawiązać obroże i trzymać na smyczy, ale przynajmniej nie zgrzygali się w samochodzie. XD Powinni to docenić, a nie narzekać xD
UsuńHaha, widzę, że Aomine ma pierwsze koty za płoty i skosztował penisem amerykańskiego tyłka, szkoda tylko, że nie z facetem tylko jakąś kurewką :D Taiga będzie smutny, że to nie on użyczył mu jako pierwszy tyłeczka xDD
Coś czuję, że Taiga będzie ociągał się z wyjazdem jak freedom zacznie szaleć w jego żyłach :D
Hanamiya pewnie nadal się zastanawia, jak to się stało, że jest z takim człowiekiem xD
Miłość rządzi się swoimi prawami xD
Himuro ma wiele twarzy, pewnie nie miałby nic przeciwko delikatnego podduszenia tych dwóch debili :D pooglądałby sobie porno na żywo, sama przyjemność xD
UsuńHaha, biedny Taiga, jeszcze nie wie, co go tak naprawdę czeka, misiek xD
Może w końcu Daiki zdecyduje się na usługę kaloryfera :D
Ima może więcej ;P
Himuro to ostra dziunia. Pewnie lubi dobrze poruchać :D Mukkun przy nim to potulny zwierzaczek-misiaczek ;P
UsuńHaha, po co się tak ograniczać?! XD Niech to będzie kaloryfer Taigi i po strachu xD
Haha, borze szumiący, mam to przed oczami, Ima wybierający przyszłego żona i true lovka :D
Odpowiedź jest prosta: bo on jest małym sadystą XDDD w mandze widać to bardziej :D Haha, pewnie mają, haha, zwłaszcza w porach nocnych, w jednym łóżeczku :D
UsuńWierzę w Kagamiego i wierzę, że chociaż raz na tym skorzysta XDDDDDDDDDDDDD
Makoto pewnie szuka kandydatów na męza machając swoją dupcią, ale nie ma pojęcia, że już jeden sobie go przywłaszczył xD
Haha, a pewnie, że mieli :D Pewnie duuuuużo się działo ^_^ Łóżko w drzazgi przy ich seksach xD
OdpowiedzUsuńTaiga wreszcie porucha :D
No cóż, może Makoto traktuje to jak rodzaj rozrywki, a tak naprawdę chce poderwać Imę albo Teppeia, tylko że nie zdaje sobie sprawy, że nie musi xD Imayoshi, uświadą ten tyłek, kto roszczy sobie do niego pełne prawo xD
Kto wie xD Może sam sobie je robił, ale drewna nagle zabrakło i Taigi wyjechał, bo jego dupa na tym straciła :D W końcu nie mogła być ruchana! Kagami zdawał sobie sprawę, jaka to strata dla świata ;P
UsuńHa! Wiem kogo Makoto rucha! Wcale nie jest tylko ruchany *broni dumy Makoto* Kuroko rucha! :D
LOL XDDDDD To byłoby piękne :D Napisz mi to, chceeeeeeem! ;P
Będzie, obiecuję, jak będę mieć pomysł / do końca miesiąca powinnaś mieć Wakę :D ^^
Dobziu ;*
UsuńChciała odmachać, ale jakimś felernym sposobem musnęła kubka po herbacie, który straciwszy równowagę upadł i rozbił się na amen.
OdpowiedzUsuńKurwa, szkoda gościa. Na zawsze w moim sercu [*]
Pochłonęłam w całości, ale coś poszło nie tak i mimowiednie powędrowało ku górze, zmieniając konsystencje i barwę. W tej chwili rzygam tęczą, płaczę tęczą, smarczę tęczą i, kurwa, sram tęczą.
Dochodzę. Tak, do kuchni. Tak, po masło orzechowe. I tak, biorę od razu dwa słoiki. Mimo mojej choroby, wpieprzam masło jak zua, zawsze tak mam jak się podniecę.
W każdym razie, opowiadanie ekstra. Mam niedosyt, jak zawsze zresztą c:'
*wyznaje miłość*
ja cie skądś kojarzę .-.
UsuńJestem ciekawa skąd.
UsuńTak btw, ja Cię doskonale kojarzę, ale nicz się do Ciebie nie odzywam.
A ja nie kojarzę hahah XDD
UsuńDziękuję za komentarz i cieszę się, że się podobało ^^ <3
Obrałam sobie dzisiaj za cel nadrobienie wszystkiego, tutaj już prawie skończyłam, został mi tylko ten rozdział. Zrobię sobie herbatki i wrócę ^//q//^
OdpowiedzUsuńNo, nie zrobiłam sobie tej herbatki i chyba dobrze, bo przez to, co się tu dzieje nie mogłabym jej przełknąć XDD'' Ha, wiedziałam, że to zrobisz i jednak Aomine i ta panienka (w sumie to złe słowo, ale niech będzie) poznają się "dogłębnie" XD'
UsuńAle ich sponiewierało, widać nie tylko oni korzystają z dziwnych używek, "nasze" kłopotliwe dziecko miało rację, ty serio ćpiesz! XDD'
O tak, zwłaszcza że były praktycznie na wyciągnięcie ręki XD
UsuńNo wiem, że nie, takie porządne osoby nie ćpią *patpat*...chyba XDD' Ojtam, ja tam lubię zapach kawy i herbaty >:D
jakos tak wychodzi że zawsze mi sie udaje naturalnie oddach kazdy charakter. mehehe,. szczegolnie ze obydwoje to popierdolone sadysty takze ten moje klimaciki 8D'
OdpowiedzUsuńIMAYOSHI TO SKURWIEL, ZADNYCH SEKSOW NIE BEDZIE HOHOHO.
ale ze mnie chujaszek
ej to juz *paczy w gore* 3 rozdzial a oni zamaist sie ruchac to sie spijaja. nieladnie chlopaki. ciocia Black jest niepocieszona XD
biedny himuro i marco. musza nianczyc dwa wyrosniete bachory. jak rzyć?
hibari chcemy seksow.
heheszki
♥
nie bedzie seksow makato jest an to zbyt wstydliwy kurwa! XD
OdpowiedzUsuńale wiesz hibari takie seksy seksy pozadne seksy takie seksy na 10 stron ; v ; z mnóstwme myzianka i tak dalej *black zboczeneic nie sluchaj*
dobra ;; pocekam ;;
hanka ma celibat
OdpowiedzUsuńwytrzyma D: tylek kagamiego jest odporny. a jak nie to sie uodporni. hohoo
nie mam czasu. mam nadzieje ze na weletyłki skoncze to co mialam dawno zaczete chociaz graniczy to z cudem c:''''''''''''''''''''
taq
OdpowiedzUsuńkiedyś to na pewno. mam aokagi w planach. za pierdylion lat
Haizaki może nie wygląda, ale jest naprawdę bystry i aż błyszczy inteligencją xD
OdpowiedzUsuńNiji tak naprawdę ma siatkę przestępczą i stalkuje 24h swojego ukesia *___________*
Shou wie, że i tak prędzej czy później wyskoczy z majtek to się rozbiera xDDD
Niji pewnie ma nawet akt własność Haia w skrytce bankowej xD
Niji na pewno wyglądałby w nich seksi. Ładnemu we wszystkim ładnie :D
Jezu, ale to jest cudne! Z "odcinka" na "odcinek" coraz lepsze, serioooo! Tylko rodziców Aomine szkoda ;w; Biedni nie wiedzą co się z ich synkiem wyprawia ;c Dziewczyny go molestują, ludzie wmuszają narkotyki ;w; I TRZEBA BYŁO W JAPONII SIEDZIEĆ XDDD
OdpowiedzUsuńAle Himuro jest tutaj taki słodki, taka mama *WWW*
"Wszystko było wszystkim i niczym", Aomine ty przeklęty poeto xD
Geniaaalne~~~~
KOLEJNA CZYTELNICZKA W POSTACI MNIE! TAMRARARABUMX D ale wybacz, pozwolisz, że napisze komentarz jutro, ledwo żywa jestem xd ale przeczytać przeczytałam wszystkie AoKaga <3 :D GENIALNOŚĆ! Do jutrzejszego odzewu!~
OdpowiedzUsuńBorze najzieleńszy, kolejna duszyczka, ale fajowo *-* *tak bardzo wzruchana*
UsuńFajnie, że jesteś :3 <3 I pisaj, jak już wrócisz to żywych hahah XD
wiem że notka dawno dodane ale i taj koma dodam :) to jest mój pierwszy blog z KnB i jestem mile zadowolona, świetnie piszesz (chociaż pewnie już to wiesz), boski blog :*
OdpowiedzUsuń