sobota, 30 czerwca 2012

10. Zemsta

Czasami człowiek czuje w sobie pustkę. Przerażającą, czarną otchłań, która pochłania wszystko, która nie ma i nie zna litości… Dla nikogo i niczego.
Na pozór można by pomyśleć, iż pustka nie jest zła – nie myślisz, nie czujesz, jesteś wyzwolony, pierwszy raz wolny od wszystkiego… Podoba ci się taka wolność? Lubisz trwać w zawieszeniu między światami? Lubisz być pustym i bezwładnym niczym kukiełka, drewniana marionetka, która reaguje tylko i wyłącznie dlatego i tylko i wyłącznie tak, jak chce animator?... Lubisz to uczucie? Podoba ci się ziejąca otchłań w twoim sercu? Podoba ci się to rozdarcie? Nie?
I masz rację, bo nie ma nic gorszego, niż pustka… Nic. Pustka wbrew pozorom sprawia niewyobrażalny ból, zadaje metafizyczne ciosy. Pustka to bezwzględna bestia z szyderczym uśmiechem pożerająca twoją duszę. Ostrymi pazurami przejeżdża po strunach w twoim wnętrzu, a te wręcz wyją z bólu.
Trach! Trach! Trach! Trach!...
Słyszysz? Pękają. Jedna po drugiej, cienkie jak nici, ulegają.
Trach, trach, trach!... Uczucia, więzi… Na nic, przed jej szponami nic się nie uchroni… trach!... miłość… trach!... przyjaźń!... trach!... sens życia… trach!...
Dum… dum dum… Dum… dum dum…
Żyjesz?
Dum… dum dum… Dum… dum dum…
Nie potrafisz odpowiedzieć? Nie wiesz, czy możesz coś takiego nazwać życiem?
Dum… dum dum… Dum… dum dum…
Czym więc jesteś?...
Tik tak… tik tak…
Sekunda za sekundą…
Tik tak... tik tak…
Minuta za minutą…
Tik tak… tik tak…
Ciemność… zimno…
Tik tak… tik tak…
Skostniałe ręce… skostniałe myśli… zimne, czarne serce…
Tik tak… tik tak…
Ach… tak zimno… Tak… samo…
Tik tak… tik tak…
- Masz… napij się…
Tik tak… tik tak…
- Masz.
Drgnięcie. Impuls. Iskra…
Czujesz? Poczułaś to, prawda? Potrzebujesz tego, czyż nie? Pragniesz tego… dotyk jest ci potrzebny, właśnie to odkryłaś. Desperacko pragniesz czuć. Chcesz się przekonać, czy jeszcze potrafisz? Chcesz zobaczyć, czy jesteś jeszcze człowiekiem?
- Mi, co ty robisz? – Skonsternowane pytanie chłopaka przebiło się przez wszechogarniającą nicość, rozbrzmiewając pośród niej znienacka jak tysiąc dzwonów, wprawiające w drżenie całe ciało. Serce zaczyna galopować.
Tik tak! Tik tak! Tiiiiiiik… taaaaaaak…
Czas oszalał, przestał mieć jakiekolwiek znaczenie, liczyło się tylko tu i teraz i ciepło płynące z jego ciała… Ciepło, które tak kusiło, którego tak pragnęła… Ach… jak zimno…
- M-Miyoshi… - zająknął się, gdy dziewczyna bez słowa przysunęła się do niego, patrząc na niego z nieodgadnionym wzrokiem, w którym… czaiło się coś, czego nie potrafił sprecyzować…
- Przestań…
Z piersi wyrwało mu się westchnienie, gdy dłoń brunetki dotknęła jego policzka, a on nagle poczuł… coś tak obezwładniającego, tak przytłaczającego…
Zapragnął jej.
Zimny dreszcz przebiegł go wzdłuż kręgosłupa, paradoksalnie do płomienia, który zaczął się rozniecać w jego wnętrzu.
- Pachniesz… - odezwała się ochrypłym, niby swoim, ale tak różnym od jej głosem, wchodząc na jego kolana. Przytuliła policzek do jego szyi, biorąc głęboki wdech.
- Mi… - Chwycił ją za ramiona, chcąc spojrzeć jej w twarz. Dwoje czarnych oczu gorało niezdrowym ogniem. Poczuł gorąco płynące w żyłach.
- Pragnij… - Ręce dziewczyny, niewiadomo kiedy znalazły się na jego karku.
- P-poczekaj… - Chciał zadać pytanie, zapytać, zrozumieć, lecz jej dotyk był tak elektryzujący, tak magnetyczny…
- Pragnij… - wyszeptała mu do ucha, poruszając delikatnie biodrami i dotknęła ustami skóry jego szyi.
Zapragnął. Dał się porwać temu szaleństwu, temu surrealistycznemu wrażeniu.
Ubrania z cichym szelestem opadały na trawę. Płomienie odbijały się na jasnej skórze dziewczyny, pełgały po jej ciele, a tuż za nimi sunęły jego ręce, poznając, zostawiając ślady. Przyciągnął ją do siebie, czując jak jej chłodne ręce niecierpliwie gładzą jego plecy. Objęła go ściśle nogami, odszukując jego usta.
To było szaleństwo, to była feeria barw, to był jęk, westchnienie, to był dotyk, to była potrzeba, paląca potrzeba czucia.
- Aaach… - westchnęła, odchylając lekko do tyłu głowę, a on poczuł, jak jej ciało delikatnie się wygina.
Poruszył lekko biodrami, sunąc językiem po wrażliwej skórze szyi, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie.
Całując go ponownie, poruszyła się zmysłowo, a on, o ile wcześniej czuł całe to szaleństwo, to teraz miał wrażenie, że ujrzał je przed oczami w czystej postaci, a rozbłysło ono tysiącami świateł i kolorów.
Sunął wagami po jej ramieniu, przejeżdżając jednocześnie dłońmi po jej udach.
Zatopiła palce w jego włosach, poruszając się śmielej, gwałtowniej… pragnąc, wciąż pragnąc i pragnąc. Czuła, jak jej ciało spala gorączka, jak jej ciało topnieje pod jego dotykiem, jak jej ciało pożąda…
Taaak… Na jej ustach pojawił się uśmiech, chłopak przyspieszył, poczuła język na obojczykach, piersiach, szyi. I znowu ją pocałował, lecz inaczej, niecierpliwie, pożądliwie.
Tak, tak, tak… Bądźmy. Czujmy.
 Przycisnęła się go niego jeszcze bardziej, o ile to było możliwe, a jęk, który wyrwał się ich ust, został zduszony łapczywym pocałunkiem.
Poruszał się coraz bardziej zmysłowo, coraz bardziej gorączkowo, patrząc na twarz dziewczyny pełną ekspresji, której nigdy u niej nie widział i to podniecało go jeszcze bardziej, jeszcze bardziej rozpalało każdą komórkę jego ciała, która pożądała jej, pragnęła jak niczego innego.
I wtedy na niego popatrzała.
Spojrzała wprost w jego oczy, a jej własne, zasnute lekką mgłą rozkoszy były takie wabiące, oszałamiające… Jej dłonie zanurzyły się w jego włosach, a ona nadal patrzyła, patrzyła spod lekko przymrużonych powiek, a on był pewien, że tęczówki jej oczu mają kolor szkarłatu, zupełnie jakby w oczach dziewczyny pojawi się nagle sharingan. Paznokcie brunetki wbiły się w jego ramiona, był pewien, iż jej dotyk parzy i jej oczy… Miał wrażenie, iż kocha się z czystym mrokiem, że kocha się z demonem w ludzkiej skórze. Głośne westchnienie wyrwało się z jej ust i poczuł jak jej ciało drży, jak pręży się w jego ramionach. Pocałował ją mocno i głęboko, poruszając się ostatni raz silnie i gwałtownie, a świat nagle wywrócił się do góry nogami.
 Nie wiedzieli, gdzie jest początek, ani gdzie koniec, gdzie się zaczynają, ani gdzie kończą, przez chwilę… Przez chwilę wszystko przestało mieć znaczenie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz