Czasami człowiek czuje w sobie pustkę.
Przerażającą, czarną otchłań, która pochłania wszystko, która nie ma i nie zna
litości… Dla nikogo i niczego.
Na pozór można by pomyśleć, iż pustka nie
jest zła – nie myślisz, nie czujesz, jesteś wyzwolony, pierwszy raz wolny od
wszystkiego… Podoba ci się taka wolność? Lubisz trwać w zawieszeniu między
światami? Lubisz być pustym i bezwładnym niczym kukiełka, drewniana marionetka,
która reaguje tylko i wyłącznie dlatego i tylko i wyłącznie tak, jak chce
animator?... Lubisz to uczucie? Podoba ci się ziejąca otchłań w twoim sercu?
Podoba ci się to rozdarcie? Nie?
I masz rację, bo nie ma nic gorszego, niż
pustka… Nic. Pustka wbrew pozorom sprawia niewyobrażalny ból, zadaje
metafizyczne ciosy. Pustka to bezwzględna bestia z szyderczym uśmiechem
pożerająca twoją duszę. Ostrymi pazurami przejeżdża po strunach w twoim
wnętrzu, a te wręcz wyją z bólu.
Trach!
Trach! Trach! Trach!...
Słyszysz? Pękają. Jedna po drugiej, cienkie
jak nici, ulegają.
Trach, trach, trach!... Uczucia, więzi… Na
nic, przed jej szponami nic się nie uchroni… trach!... miłość… trach!...
przyjaźń!... trach!... sens życia… trach!...
Dum…
dum dum… Dum… dum dum…
Żyjesz?
Dum…
dum dum… Dum… dum dum…
Nie potrafisz odpowiedzieć? Nie wiesz,
czy możesz coś takiego nazwać życiem?
Dum…
dum dum… Dum… dum dum…
Czym więc jesteś?...
…
Tik
tak… tik tak…
Sekunda za sekundą…
Tik
tak... tik tak…
Minuta za minutą…
Tik
tak… tik tak…
Ciemność… zimno…
Tik
tak… tik tak…
Skostniałe ręce… skostniałe myśli… zimne,
czarne serce…
Tik
tak… tik tak…
Ach… tak zimno… Tak… samo…
Tik
tak… tik tak…
- Masz… napij się…
Tik
tak… tik tak…
- Masz.
Drgnięcie. Impuls. Iskra…
Czujesz? Poczułaś to, prawda?
Potrzebujesz tego, czyż nie? Pragniesz tego… dotyk jest ci potrzebny, właśnie
to odkryłaś. Desperacko pragniesz czuć. Chcesz się przekonać, czy jeszcze
potrafisz? Chcesz zobaczyć, czy jesteś jeszcze człowiekiem?
- Mi, co ty robisz? – Skonsternowane
pytanie chłopaka przebiło się przez wszechogarniającą nicość, rozbrzmiewając
pośród niej znienacka jak tysiąc dzwonów, wprawiające w drżenie całe ciało.
Serce zaczyna galopować.
Tik
tak! Tik tak! Tiiiiiiik… taaaaaaak…
Czas oszalał, przestał mieć jakiekolwiek
znaczenie, liczyło się tylko tu i teraz i ciepło płynące z jego ciała… Ciepło,
które tak kusiło, którego tak pragnęła… Ach… jak zimno…
- M-Miyoshi… - zająknął się, gdy
dziewczyna bez słowa przysunęła się do niego, patrząc na niego z nieodgadnionym
wzrokiem, w którym… czaiło się coś, czego nie potrafił sprecyzować…
- Przestań…
Z piersi wyrwało mu się westchnienie, gdy
dłoń brunetki dotknęła jego policzka, a on nagle poczuł… coś tak
obezwładniającego, tak przytłaczającego…
Zapragnął jej.
Zimny dreszcz przebiegł go wzdłuż
kręgosłupa, paradoksalnie do płomienia, który zaczął się rozniecać w jego
wnętrzu.
- Pachniesz… - odezwała się ochrypłym,
niby swoim, ale tak różnym od jej głosem, wchodząc na jego kolana. Przytuliła
policzek do jego szyi, biorąc głęboki wdech.
- Mi… - Chwycił ją za ramiona, chcąc
spojrzeć jej w twarz. Dwoje czarnych oczu gorało niezdrowym ogniem. Poczuł
gorąco płynące w żyłach.
- Pragnij… - Ręce dziewczyny, niewiadomo
kiedy znalazły się na jego karku.
- P-poczekaj… - Chciał zadać pytanie,
zapytać, zrozumieć, lecz jej dotyk był tak elektryzujący, tak magnetyczny…
- Pragnij… - wyszeptała mu do ucha,
poruszając delikatnie biodrami i dotknęła ustami skóry jego szyi.
Zapragnął. Dał się porwać temu szaleństwu,
temu surrealistycznemu wrażeniu.
Ubrania z cichym szelestem opadały na
trawę. Płomienie odbijały się na jasnej skórze dziewczyny, pełgały po jej
ciele, a tuż za nimi sunęły jego ręce, poznając, zostawiając ślady. Przyciągnął
ją do siebie, czując jak jej chłodne ręce niecierpliwie gładzą jego plecy.
Objęła go ściśle nogami, odszukując jego usta.
To było szaleństwo, to była feeria barw,
to był jęk, westchnienie, to był dotyk, to była potrzeba, paląca potrzeba
czucia.
- Aaach… - westchnęła, odchylając lekko
do tyłu głowę, a on poczuł, jak jej ciało delikatnie się wygina.
Poruszył lekko biodrami, sunąc językiem
po wrażliwej skórze szyi, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie.
Całując go ponownie, poruszyła się
zmysłowo, a on, o ile wcześniej czuł całe to szaleństwo, to teraz miał
wrażenie, że ujrzał je przed oczami w czystej postaci, a rozbłysło ono
tysiącami świateł i kolorów.
Sunął wagami po jej ramieniu,
przejeżdżając jednocześnie dłońmi po jej udach.
Zatopiła
palce w jego włosach, poruszając się śmielej, gwałtowniej… pragnąc, wciąż
pragnąc i pragnąc. Czuła, jak jej ciało spala gorączka, jak jej ciało topnieje
pod jego dotykiem, jak jej ciało pożąda…
Taaak… Na jej ustach pojawił się uśmiech,
chłopak przyspieszył, poczuła język na obojczykach, piersiach, szyi. I znowu ją
pocałował, lecz inaczej, niecierpliwie, pożądliwie.
Tak, tak, tak… Bądźmy. Czujmy.
Przycisnęła się go niego jeszcze bardziej, o
ile to było możliwe, a jęk, który wyrwał się ich ust, został zduszony łapczywym
pocałunkiem.
Poruszał się coraz bardziej zmysłowo,
coraz bardziej gorączkowo, patrząc na twarz dziewczyny pełną ekspresji, której
nigdy u niej nie widział i to podniecało go jeszcze bardziej, jeszcze bardziej
rozpalało każdą komórkę jego ciała, która pożądała jej, pragnęła jak niczego
innego.
I wtedy na niego popatrzała.
Spojrzała wprost w jego oczy, a jej
własne, zasnute lekką mgłą rozkoszy były takie wabiące, oszałamiające… Jej
dłonie zanurzyły się w jego włosach, a ona nadal patrzyła, patrzyła spod lekko
przymrużonych powiek, a on był pewien, że tęczówki jej oczu mają kolor
szkarłatu, zupełnie jakby w oczach dziewczyny pojawi się nagle sharingan.
Paznokcie brunetki wbiły się w jego ramiona, był pewien, iż jej dotyk parzy i
jej oczy… Miał wrażenie, iż kocha się z czystym mrokiem, że kocha się z demonem
w ludzkiej skórze. Głośne westchnienie wyrwało się z jej ust i poczuł jak jej
ciało drży, jak pręży się w jego ramionach. Pocałował ją mocno i głęboko,
poruszając się ostatni raz silnie i gwałtownie, a świat nagle wywrócił się do
góry nogami.
Nie
wiedzieli, gdzie jest początek, ani gdzie koniec, gdzie się zaczynają, ani
gdzie kończą, przez chwilę… Przez chwilę wszystko przestało mieć znaczenie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz